Pewnego ranka, wychodząc na podwórko, zauważyłam u sąsiadki starszą kobietę. Siedziała zgarbiona pod markizą na ławce, zdając się drzemać na słońcu. Wydało mi się to dziwne, bo moja sąsiadka, pani Halina, nie miała krewnych – nigdy nie miała dzieci, a jej mąż zmarł rok temu po ciężkiej chorobie. Oczywiście, była smutna i samotna, ale nie na tyle stara, by się poddawać. Musiała zaakceptować swój los.
Postanowiłam podejść i zapytać o tę kobietę. Starsza pani była grzeczna, ale małomówna. Pani Halina wyjaśniła mi po cichu, iż to pani Jadwiga, jej dawna znajoma, która teraz przeżywa trudne chwile. Jej syn, Piotr, odsunął się od niej, więc lepiej jej nie niepokoić.
Całe życie pracowała w filharmonii. Jej mąż, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, był wykładowcą. Wiedziała o jego romansach ze studentkami, ale w imię rodziny milczała, unikając skandali.
Jej jedyny syn i praca wypełniały jej życie. Uczyła także muzyki w domu.
Gdy Piotr dorósł, skończył studia i ożenił się. Urodziła się wnuczka, którą pani Jadwiga uwielbiała. Wtedy jej mąż porzucił ją dla młodszą kobietę, choć nie chciał formalnego rozwodu.
––––––––––
Syn z żoną zajęci byli rozwijaniem firmy, więc rzadko ją odwiedzali. Zostawiali jednak u niej wnuczkę, Małgosię. Starość nadeszła nagle. W pewnym momencie mąż został porzucony przez kochankę i wrócił do domu. ale teraz żona wydała mu się starą kobietą, co go zirytowało. Żył w nadziei, iż znajdzie sobie kogoś młodszego.
Tymczasem syn kupił duży dom na przedmieściach Warszawy. Ojciec zaczął go namawiać, by zabrał matkę do siebie. Piotr nie miał nic przeciwko, a Małgosia kochała babcię. Jednak żona, Agnieszka, stanowczo zaprotestowała.
„Nie chcę staruszki w moim domu” – powiedziała. Syn na początku się obraził, ale gdy Agnieszka zażądała, by ojciec przepisał mieszkanie na wnuczkę, ustąpił.
„W porządku, ale niech ojciec podpisze mieszkanie na Małgosię. Na wypadek, gdyby znalazł sobie kolejną kobietę i straciło się jego majątek.”
By zadowolić żonę, Piotr porozmawiał z ojcem, który obiecał przepisać mieszkanie.
Pani Jadwiga przeprowadziła się. Teoretycznie było dobrze – zielona okolica, rodzina. ale mąż gwałtownie znalazł nową partnerkę, a Agnieszka traktowała teściową jak intruza. Krytykowała ją, podnosiła głos, a choćby groziła. Jadwiga milczała, by nie martwić syna. Ale niedługo Małgosia zaczęła powtarzać zachowanie matki.
Gdy babcia wpadła w rozpacz, zażądała, by syn zabrał ją z powrotem do jej mieszkania.
Piotr zadzwonił do ojca, ale ten odmówił – już mieszkał z nową partnerką. Żona i córka nalegały, by babcia zamieszkała gdzie indziej. W końcu zdecydował się wysłać ją do domu opieki.
Moja sąsiadka, pani Halina, dowiedziała się o tym i postanowiła pomóc. Okazało się, iż znała panią Jadwigę od lat. Zaproponowała, by zamieszkała u niej. Syn obiecał regularnie przelewać pieniądze i odwiedzać, gdy tylko będzie mógł.
––––––––––
Przywiózł matkę. Warunki były dobre, a on zapewniał, iż będzie przyjeżdżać. Ale czy dotrzyma słowa? Czasem tak bywa, gdy człowiek bierze odpowiedzialność za kogoś, kogo własna rodzina odrzuciła.
Dokąd ma pójść starsza kobieta, gdy bliscy ją zawiedli? Życie jak wahadło – zawsze wraca tym, co dałeś. O rodziców trzeba dbać, póki czas.
Bądźcie dobrzy dla tych, którzy was wychowali. Bo dnia pewnego i wy możecie stanąć w ich miejscu.