Szef rządu nie tylko złożył formalny wniosek o przedłużenie czasowego zawieszenia prawa do azylu, ale również ostro skrytykował lidera opozycji Jarosława Kaczyńskiego oraz kandydata PiS na prezydenta, Karola Nawrockiego. To wystąpienie może przejść do historii jako jeden z najmocniejszych akcentów kampanii przed II turą wyborów prezydenckich.
W swoim przemówieniu Donald Tusk zaatakował Karola Nawrockiego nie tylko jako kandydata PiS, ale jako symbol – jak określił – „paskudnej ideologii, w której liczy się wyłącznie kasa”. Premier wyraził zaskoczenie, iż Nawrocki, który – jak mówił – „spędził całe życie w Gdańsku i jest tam dobrze znany”, zdobył w swoim rodzinnym mieście jedynie 16 proc. głosów.
– To coś mówi o nim i o was, mówił Tusk, kierując swoje słowa w stronę ław PiS. – Wystawiacie ludzi, którzy mają być twarzą waszego państwa, a tymczasem mieszkańcy ich rodzinnego miasta mówią wam jednoznacznie: nie wierzymy mu – grzmiał premier.
Jednym z najbardziej komentowanych fragmentów wystąpienia była bezpośrednia wypowiedź skierowana do Jarosława Kaczyńskiego. Tusk odniósł się do nieobecności prezesa PiS na sali sejmowej:
– Jarosławie Kaczyński, wiem, iż ciebie nie interesuje kwestia migracji, bo masz tak brudne sumienie, iż się wstydziłeś przyjść dzisiaj tutaj na salę – mówił premier. To oskarżenie wywołało poruszenie nie tylko wśród posłów, ale i w mediach społecznościowych, gdzie temat wystąpienia Tuska zdominował debatę publiczną.
Premier Tusk przywołał również wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, w których Rafał Trzaskowski zdobył 31,36 proc. głosów, a Karol Nawrocki – 29,54 proc. Szczególną uwagę poświęcił Gdańskowi – rodzinnemu miastu Nawrockiego – gdzie, jak zaznaczył, kandydat PiS otrzymał zaledwie 16 proc. poparcia.
– To miasto pamięta. To miasto wie. I to miasto mówi: nie – podsumował Tusk.
Wystąpienie premiera może być sygnałem rozpoczęcia nowego etapu kampanii wyborczej – etapu, w którym nie będzie miejsca na półsłówka i dyplomację. W obliczu nadchodzącej II tury, politycy obu stron będą walczyć o każdy głos, a słowa wypowiedziane w Sejmie mogą jeszcze długo rezonować w przestrzeni publicznej.