Mąż pozwolił, by matka rządziła w domu, zmieniając żonę w służącą, ale po 3 miesiącach synowa dała bezczelnym krewnym nauczkę.

polregion.pl 3 tygodni temu

**Dziennik osobisty**

Stałam przy oknie, wpatrując się w szare niebo. Trzy miesiące temu byłam szczęśliwą panną młodą, a dziś czułam się jak służąca we własnym domu.

Rano znów obudził mnie znajomy pukanie do drzwi sypialni.

Jak długo jeszcze będziesz się wylegiwać? usłyszałam ostry głos teściowej. Jasiu, synku, czas do pracy!

Westchnęłam ciężko. Katarzyna Janowska, jak zwykle, ignorowała moją obecność, mówiąc tylko do syna. Jacek przeciągnął się leniwie i zaczął się ubierać.

Co mu przygotowałaś na lunch? teściowa już zarządzała kuchnią. Znowu te twoje modne sałatki? Mężczyzna potrzebuje porządnego żurku!

Ten, który zrobiłam wczoraj pomyślałam, ale milczałam. Od ślubu minęły trzy miesiące, a ja nauczyłam się połykać upokorzenia jak gorzkie pigułki.

Mamo, nie zaczynaj mruknął Jacek, nerwowo wiążąc krawat.

Co to znaczy nie zaczynaj? oburzyła się teściowa. Martwię się o twoje zdrowie! A ona skrzywiła się z pogardą choćby gotować porządnie nie potrafi.

W gardle stanęła mi gulka. Dziesięć lat nauczania na uczelni, doktorat, a ja stałam się cichym cieniem.

Może już dość? szepnęłam, zaskoczona własną odwagą.

Co to ma znaczyć? Katarzyna odwróciła się do mnie całym ciałem. Coś powiedziałaś, synowo?

Jad w tym słowie sprawił, iż zadrżałam. Jacek udawał, iż gorączkowo szuka teczki.

Mówię, iż może dość udawania, jakbym tu nie istniała? To nasz dom, Jacka i mój.

Wasz? teściowa zaśmiała się. Kochanie, ja budowałam ten dom trzydzieści lat temu! Każda cegła tu jest moja! A ty jesteś tymczasowa. Przyszłaś i odejdziesz.

Te słowa zabolały bardziej niż policzek. Spojrzałam na męża, licząc na wsparcie, ale Jacek już pędził do przedpokoju, narzucając płaszcz.

Muszę lecieć, spóźnię się! krzyknął i zatrzasnął drzwi.

W ciszy, która zapadła, wyraźnie usłyszałam triumfalny chichot teściowej. Katarzyna zaczęła demonstracyjnie myć już czyste naczynia, każdym gestem okazując pogardę.

A tak przy okazji dodała dzisiaj przychodzą moje koleżanki. Dopilnuj, żeby salon był porządnie posprzątany. Ostatnio kurzył się na szafce, widziałam.

Cicho wyszłam z kuchni. W sypialni, jedynym miejscu, gdzie władza teściowej jeszcze nie sięgała, wyjęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki, Oli.

Miałaś rację szepnęłam. Nie wytrzymuję już.

W końcu! wykrzyknęła Ola. Od trzech miesięcy patrzę, jak zmieniasz się w wycieraczkę. Pamiętasz, co mówiłam o mieszkaniu?

Pamiętam zniżyłam głos. To kawalerka przez cały czas wolna?

Tak, trzymałam ją dla ciebie. Wpadnij dziś, zobaczysz.

Cały dzień mechanicznie wykonywałam polecenia teściowej, ale w głowie już rodził się plan.

Wieczorem, gdy Katarzyna rozkoszowała się uwagą koleżanek, wymknęłam się do przedpokoju.

Gdzie się wybierasz? zawołała teściowa.

Do sklepu odpowiedziałam spokojnie. Po zakupy na waszą kolację.

Nie marudź! to było ostatnie, co usłyszałam, zamykając drzwi.

Mieszkanie było małe, ale przytulne. Jasne ściany, duże okno w kuchni, cisza.

Biorę powiedziałam stanowczo, podając dokumenty agentce. Kiedy mogę się wprowadzić?

Kiedy tylko chcesz uśmiechnęła się kobieta. Wystarczy wpłacić kaucję.

Gdy wróciłam do domu, z salonu dobiegały głośne rozmowy. Koleżanki teściowej dyskutowały o mnie, nie szczędząc ostrych słów.

Ona nie jest tą, której potrzebował Jasiu mówiła Katarzyna. Nie umie gotować, nie radzi sobie w domu. Tylko te jej wymyślne książki.

A nie mówiłam, Kasiu wtrąciła się koleżanka, Bogusława. Te współczesne kobiety wykształcone, ale zero pożytku. Za naszych czasów

Zamarłam w przedpokoju, ściskając torbę z zakupami. Każde słowo kłuło jak igła, ale czułam dziwny spokój. Decyzja była podjęta.

Następnego ranka obudziłam się wcześniej i przygotowałam śniadanie, zanim teściowa zdążyła dotrzeć do kuchni. Jacek już siedział przy stole, wpatrzony w telefon.

Musimy porozmawiać powiedziałam cicho.

Później, kochanie, spieszę się machnął ręką, jak zwykle.

Nie później. Teraz.

Coś w moim głosie sprawiło, iż podniósł wzrok. Po raz pierwszy od dawna naprawdę na mnie spojrzał i zdziwił się, jak bardzo się zmieniłam. Gdzie podziała się ta radosna dziewczyna?

Nie mogę już tak żyć powiedziałam cicho, ale stanowczo. To nie jest rodzina, to jakiś absurdalny teatr, gdzie gram rolę cichej służącej.

Marto, co ty wymyślasz? próbował się uśmiechnąć. To tylko mama, trochę

Trochę co? przerwałam. Trochę tyranka? Trochę depcze moją godność? A może trochę zmusza cię do wyboru między żoną a matką?

Wtedy do kuchni wsunęła się teściowa w ulubionym szlafroku.

O czym wy tu szepczecie? zapytała podejrzliwie. Jasiu, spóźnisz się do pracy przez te rozmowy!

Powoli odwróciłam się do niej.

A ty, Katarzyno, wciąż nie potrafisz przestać wszystkiego kontrolować, co?

Jak śmiesz? teściowa poczerwieniała. Jasiu, słyszysz, jak ona do mnie mówi?

Ale już nie słuchałam. Wyjęłam z torby folder i położyłam na stole.

To dziennik, który prowadziłam przez ostatnie trzy miesiące. Każda obelga, każde upokorzenie. Z datami i świadkami. I nagrania twoich uroczych rozmów z koleżankami o mnie.

Teściowa zbladła, a Jacek patrzył to na mnie, to na matkę, zdezorientowany.

Ty szpiegowałaś mnie? wykrztusiła oburzona.

Nie, po prostu broniłam się. A to wyjęłam klucze klucze do mojego nowego miesz

Idź do oryginalnego materiału