Mąż mnie opuścił, a teściowa przyszła mi z pomocą

polregion.pl 3 dni temu

Życie zwaliło mi się na głowę, gdy mąż, Marek, zostawił mnie z dzieckiem. Zabrał wszystkie nasze oszczędności, kupił sobie mieszkanie w Katowicach i zniknął, zostawiając mnie w wynajmowanym mieszkaniu z półroczną córeczką. Byłam załamana, nie widząc przed sobą przyszłości. Wtedy jak burza wpadła moja teściowa, Jadwiga Nowak. Gdy tylko dowiedziała się o mojej sytuacji, natychmiast przyjechała. Spodziewałam się drwin, bo nasze relacje zawsze były jak polska zima – chłodne i nieprzyjemne. Zamiast tego usłyszałam stanowcze:

– Pakuj się, jedziesz z wnuczką do mnie.

Próbowałam protestować – cała sytuacja wydawała mi się bardziej niezręczna niż tańczenie poloneza w kapciach. Przez lata z Jadwigą wymieniałyśmy tylko cięte uwagi, a teraz ta kobieta, którą uważałam za swojego wroga, okazała się jedyną osobą gotową mi pomóc.

Moja własna matka odmówiła mi schronienia. Jej dom był zajęty przez moją starszą siostrę i jej dzieci, a mama tańczyła, jak jej dudniły. Byłam w szoku, ale w końcu wykrztusiłam:

– Dziękuję, pani Jadwigo. To bardzo miłe z pani strony.

Po raz pierwszy powiedziałam to szczerze i coś we mnie pękło.

– Daj spokój z tym panowaniem! Nie jesteś dla mnie obca – machnęła ręką, biorąc moją córeczkę na ręce. – No, kochanie, chodź do babci. Niech mama się spakuje, a my sobie pogadamy. Będziesz mieszkać ze mną, słoneczko? No pewnie, iż będziesz! Babcia będzie ci czytała bajki, chodziła na spacery i warkocze wiązała…

Słuchałam tego czułego mamrotania i nie wierzyłam własnym uszom. Ta sama kobieta, która kiedyś nazywała mnie „łowczynią mężów” i mówiła, iż dziecko to „wpadka”, teraz kołysała je z taką czułością, jakby to była jej własna córka.

Spakowałyśmy się i przeprowadziłyśmy do teściowej. Jadwiga oddała nam większy pokój, a sama przeniosła się do mniejszego. Widząc moje zdziwienie, burknęła:

– Czego się gapisz? Dziecku trzeba miejsca, niedługo zacznie raczkować. A mnie samej nie trzeba pałacu. Rozgośćcie się, za godzinę będzie obiad.

Na stole pojawiły się gotowane warzywa i pierś z indyka.

– Karmisz piersią – powiedziała. – Mogę usmażyć, jeżeli wolisz, ale to zdrowsze. Decyduj.

W lodówce zobaczyłam całą półkę słoiczków dla niemowląt.

– Czas na nowe smaki, co nie? jeżeli te nie będą dobre, kupimy inne. Mów śmiało – uśmiechnęła się.

Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Ta nagła, szczera dobroć rozwaliła wszystkie moje mury. Nikt nigdy nie troszczył się o nas tak jak ta kobieta, którą uważałam za swoją przeciwniczkę. Przytuliła mnie i szepnęła: – Cicho, cicho, córeczko. Faceci są jak wiatr – wieją, gdzie chcą. Sama wychowałam Marka, jego ojciec uciekł, gdy miał osiem miesięcy. Nie pozwolę, by moja wnuczka rosła bez oparcia. Dość łez, ogarnij się!

Przez łzy przyznałam, iż nie spodziewałam się po niej takiej życzliwości.

– Dziękuję – wyszeptałam. – Nie wiem, co byśmy bez pani zrobiły.

– Część winy leży po mojej stronie – westchnęła. – Źle wychowałam syna, więc wyrosPierwsze urodziny córeczki świętowałyśmy we trzy – ja, moja mała i Jadwiga, która z dnia na dzień stała się najlepszą babcią pod słońcem.

Idź do oryginalnego materiału