Z pierwszą żoną poznałem się na weselu mojej siostry. Była znajomą szwagra. Spodobała mi się od razu — szczera, naturalna, otwarta. Po weselu zaczęliśmy się spotykać. Zaproponowałem jej ślub i się zgodziła.
Przez pierwsze lata było nam razem dobrze. Potem pojawiły się dzieci i cała jej uwaga skupiła się na nich. Czułem się odsunięty na bok. Miałem dwie cudowne córki, które kochałem, ale brak bliskości z żoną coraz bardziej dawał się we znaki. Z czasem poznałem młodszą kobietę, która interesowała się moją pracą, moimi sukcesami, moim życiem. Dla mężczyzny to wtedy było bardzo ważne — żeby ktoś go zauważał.
Gdy powiedziałem pierwszej żonie, iż odchodzę, była spokojna, jakby nic się nie stało. Myślałem nawet, iż już miała kogoś innego. Ale chyba się myliłem — do dziś jest sama. Do córek miałem coraz rzadszy kontakt, bo żona uznała, iż tak będzie lepiej. I rzeczywiście — przestaliśmy się widywać.
Później ożeniłem się po raz drugi. Z tego związku urodził się syn, któremu starałem się poświęcać czas i uwagę. Ale ta relacja też nie przetrwała. Moja druga żona poznała młodszego faceta i po prostu oznajmiła mi, iż wnosi pozew o rozwód.
Miałem wtedy dobrą posadę, dobre zarobki. Powiedziała mi prosto z mostu, ile jestem jej winien i ile mam łożyć na dziecko. Nie sprzeciwiałem się — to mój syn. Ale jej nowemu partnerowi przeszkadzała moja obecność. Ustalili z byłą żoną, iż to on będzie “ojcem” mojego dziecka. Nie miałem nic do powiedzenia. Ona była dominująca, nie liczyła się z moim zdaniem.
Dziś moje dzieci są dorosłe. Mają własne rodziny, swoje życie. Przez te wszystkie lata nie zapytały mnie ani razu, jak sobie radzę, czy czegoś nie potrzebuję. Tak, rozwiodłem się z ich matkami, ale przecież jestem ich ojcem. Dlaczego o mnie zapomnieli? A może nigdy mnie nie potrzebowali?
Teraz mam przeciętną pracę, pieniędzy nie odłożyłem — bo całe życie wszystko, co miałem, oddawałem dzieciom. A dziś… chciałbym tylko z nimi porozmawiać. Spędzić czas, po prostu nie być sam. Ale może już nie jestem im do niczego potrzebny?
Tak oto przeżyłem swoje życie. Lata minęły, czas ucieka, a ja nie mam choćby z kim szczerze porozmawiać.