Kupił mieszkanie na kochankę. "Wyszłam za mąż za idiotę"

kobietaxl.pl 4 godzin temu

Marzenia szarej myszki


- Gdy powiedziałam Danielowi „tak”, uważałam iż złapałam Pana Boga za nogi – wyznaje Maria. - To był tak zwany „złoty chłopak”. Przystojny, z biznesem który prowadził razem z ojcem, światowy ponieważ był dwa lata w Niemczech, tam przyuczał się zawodu. Skończył technikum samochodowe i praktykował w niemieckiej firmie z tej branży.

Kiedy doszło do dramatu, Maria była koło pięćdziesiątki i stanęła wówczas na rozdrożu. Jej świat, który z oddaniem budowała od prawie trzydziestu lat, właśnie legł w gruzach.

- Z Danielem znaliśmy się jeszcze ze szkoły podstawowej. Chodził z moim starszym bratem Jackiem do klasy – opowiada kobieta. – No, ale ja wtedy byłam dzieciakiem, więc on w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Już w tamtych czasach miał powodzenie u dziewczyn. Jako pierwszy w okolicy miał motocykl, a potem samochód. Oczywiście zagraniczny, więc zwracał uwagę nie tylko płci damskiej. Każdy chłopak chciał mieć takiego nadzianego kumpla i jeździć z nim ekstra autem na dyskoteki, by podrywać dziewczyny.

Ojciec Daniela miał dobrze prosperujący warsztat, a potem założył salon samochodowy. W rodzinie pieniędzy nigdy nie brakowało. W rodzinie Mari też nie działo się źle, ojciec był kierowcą. Matka prowadziła swój punkt gastronomiczny. Maria wybrała pielęgniarstwo. Lubiła zajmować się ludźmi, czuła satysfakcję gdy człowiek, którym się opiekowała wracał do zdrowia. Nie marzyła o byciu lekarką, uważała, iż to były dla niej, córki robotników, zbyt wysokie progi. Sądziła, iż nie jest wystarczająco bystra, by zdać egzaminy na medycynę. Choć w szkole miała celujące oceny. Po dyplomie została pielęgniarką na oddziale ortopedycznym. Właśnie tam, po latach, spotkała Daniela. Mężczyzna, bo miał już 27 lat, złamał nogę wypadku na motocyklu. Zgubiła go brawura i zbytnia pewność w swoje umiejętności. Przez 8 tygodni miał nogę w gipsie. Potem wymagał rehabilitacji, aby znowu odzyskał pełną sprawność.

- Gdy zobaczył mnie w uniformie pielęgniarki, nie mógł uwierzyć, iż ja to dorosła siostra Jacka – przypomina sobie Maria. - Bardzo się zdziwił, iż tak wydoroślałam i jestem kobietą, a nie tym nieopierzonym podlotkiem, co się czerwienił z byle powodu. Nie wiedział, jaki się w nim wtedy „bujałam”. No i tak się zaczęło. Mimo, iż odwiedzały go różne dziewczyny, to jednak nie mogły przy nim czuwać w nieskończoność. A gdy zostawał sam, to najpierw z nudów zaczął ze mną rozmawiać. Ja dla niego zaczęłam o siebie wyjątkowo dbać, godzinami upinałam wysoki kok pod czepkiem, robiłam makijaż, oblewałam się perfumami i dopasowywałam obcisły mundurek. To było takie szczeniackie, ale zakochana dziewczyna zrobi wszystko dla swojej miłości.


W miłości jak na wojnie


Daniel nie pozostał obojętny na wdzięki i kokieterię Marii. W końcu, gdy poprawiała mu pościel na łóżku chwycił ją za rękę.

- Pamiętam, jaki wtedy przeszedł mnie dreszcz – wspomina kobieta. - Oczywiście znowu, jak głupia gęś, oblałam się rumieńcem i zmieszana wyszłam. W sali Daniela było jeszcze dwóch innych pacjentów. Wszystko widzieli. Wstydziłam się, ale w środku biły mi anielskie dzwony!

Potem sytuacja nabrała tempa. Daniel zaprsił ją na randkę.

- Boże jaka ja byłam szczęśliwa – mówi kobieta. - Nie mogłam uwierzyć, iż to dzieje się naprawdę. Bałam się powiedzieć komukolwiek, iż ten bogaty i zabójczo przystojny Daniel, właśnie mnie całował i dotykał. Mnie, tę szarą myszkę!

Gdy wyszedł ze szpitala, Maria obawiała się, iż jej bajka pryśnie, czekały na niego liczne wielbicielki. ale myliła się, rozwój ich relacji przyspieszył. Daniel przestał umawiać się z innymi, zaprosił Marię na obiad do restauracji. Pokazał się z nią publicznie. Potem wziął na imprezę do swoich kumpli.

- To był kosmos, nie wiem ile w tym było mojej euforii, ale wydawało mi się, iż to prawdziwa i czysta miłość – przyznaje kobieta. - Przepadłam. Potem były gorące randki, gwałtownie zaszłam w ciążę. On nie chciał, abyśmy stosowali antykoncepcję. Ja bym zrobiła dla niego wszystko, od pierwszej chwili pragnęłam dać mu, co mogę najdroższego, czyli dziecko. Daniel zachował się jak trzeba, poprosił mnie o rękę, w miarę prędko, bym nie szła do ołtarza z brzuchem. Chociaż ludzie i tak mówili, iż złapałam go na „bachora”. Miałam to gdzieś. Najważniejsze, iż on został moim mężem.

Rodzice Marii mieli mieszane uczucia, ponieważ znali Daniela i jego reputację. Uważali, iż może skrzywdzić ich córkę. Jej brat Jacek, życzył im szczęścia i poprosił Daniela, żeby dbał o siostrę. Daniel mu to przyrzekł. Z drugiej strony, dziewczyna wchodziła do bogatej rodziny. Nie musiała się martwić o mieszkanie czy pieniądze na utrzymanie.

- Daniel po ślubie postanowił, iż idziemy na swoje – mówi Maria. - Oprócz niego było jeszcze dwóch młodszych braci, więc była między nimi konkurencja. Kupiliśmy dom niedaleko willi jego rodziców. Wtedy wyszło na jaw, iż teściowa ma cukrzycę. Trochę mnie tknęło, iż żenił się ze mną także ze względu na moje pielęgniarskie umiejętności. Faktycznie, stan matki mojego męża się pogarszał, a opieka nad nią spadła na mnie. Ani teść, ani Daniel i jego młodsi bracia, tym się nie przejmowali. Z automatu uważali, iż to moja rola. Nie protestowałam, mimo iż już urodziłam córeczkę i opieka nad nią także była moim obowiązkiem.

Maria była zdrową, silną kobietą. Dodatkowo napędzała ją miłość do dziecka i męża. On pracował w firmie ojca, ona ogarniała rodzinę i swoją pracę. Nie zamierzała rezygnować z etatu w szpitalu. choćby jak powtórnie zaszła w ciążę.

- Pomagała mi mama, choć też nie była zbyt zdrowa – stwierdza. - Nabawiła się nadwagi i miała problemy z krążeniem. Gdy urodził się nasz synek, to poszłam na dłuższy urlop wychowawczy, nie wyrabiałam. No ale Daniel dobrze zarabiał, nie musiałam się martwić, co do garnka włożyć. Dzieci rosły jak złoto, było dobrze. Tak myślałam.


Kura domowa się znudziła


Po dziesięciu latach choroby matka Daniela zmarła. Przed śmiercią miała usuniętą stopę cukrzycową. Wymagała stałej opieki. Maria zajęła się tym, załatwiła pomoc domową, bo teść i jego ciągle nieżonaci synowie, robili w domu okropny bałagan. Ci mężczyźni, tak jak jej mąż, mieli dwie lewe ręce jeżeli chodzi o gotowanie albo funkcjonowanie w jako takim porządku.

- Miałam w pewnym momencie choćby trzy domy na głowie i pracę, bo moi rodzice też potrzebowali wsparcia, a brat był na drugim końcu kraju – mówi Maria. - Dzieci na szczęście podrosły i nauczyłam je przynajmniej podstawowych obowiązków w domu, jak sprzątanie w swoim pokoju, wkładanie i wykładanie naczyń ze zmywarki, czy wyrzucanie śmieci. W planach miałam naukę gotowania prostych potraw. Na męża machnęłam ręką, nic nie robił w domu, tylko czekał na obsługę, no ale pracował od rana do nocy. Odpuszczałam.

Maria z przepracowania zaczęła także chorować. Pierwszy odezwał się kręgosłup. Przez lata był zbytnio obciążony i zaczęły się zmiany degeneracyjne. Ból pleców się nasilał, Maria wiedziała co to znaczy, ale przecież nie mogła nagle powiedzieć „rzucam wszystkie obowiązki, róbcie co chcecie”. Rodzina na nią liczyła. Więc doszedł przewlekły stres i przemęczenie.

- W nocy nie mogłam spać, w dzień słaniałam się na nogach ze zmęczenia – wspomina. - Doszły bóle głowy, nic mi się nie chciało. Po prostu padałam na kanapę i patrzyłam w ekran telewizora. Zajadałam stres. Zaczęłam tyć, przy mojej urodzie, można rzec - bardziej radiowej niż telewizyjnej, gwałtownie stałam się mało atrakcyjna. Mąż przestał zabiegać o seks, a ja przyjęłam to z ulgą. Tym bardziej, iż miałam okropną menopauzę. To był straszny czas.

W ciągu zalewie kilku lat Maria pochowała najpierw teścia, a potem swoich rodziców. Te śmierci bardzo ją przybiły.

- Uświadomiłam sobie jakie to życie jest ulotne i jak niewiele, wszystko to co robimy znaczy na koniec – stwierdza. - Mój mąż nie przejął się tak odejściem swojego ojca, moich rodziców zbytnio nie lubił, więc tym bardziej. Jego wciągnęła walka o spadek ze swoimi braćmi. Każdy chciał jak najwięcej, a teść nie wiem dlaczego, nie zostawił testamentu. Jako jeden z argumentów mąż wyciągnął moją bezpłatną opiekę nad teściową, a potem nad teściem i zajmowanie się willą, żeby nie zarosła brudem. W sumie racja, ale z tego wynikła prawdziwa wojna. Korzystali prawnicy. Wolałam aby Daniel odpuścił, mieliśmy przecież pieniądze. Nie rozumiałam tej pazernej walki.

Majątek został podzielony między braci, ale nikt nie był zadowolony, najmniej Daniel. Kontakty między nimi zostały zerwane. Mąż Marii przyznał, iż te pieniądze ze spadku musiał zainwestować w firmę, bo pada.


Trafił jak kulą w płot


- Nie miałam pojęcia co się dzieje, nie zajmowałam się jeszcze jego biznesem – mówi. - Teraz na głowie miałam studia naszych dzieci, mąż nie chciał, aby pracowały jak on z ojcem. Uważał, iż muszą mieć jakiś dobry zawód, by sobie poradzić, w razie czego, jakby ogłosił bankructwo. To mnie już poważnie zaniepokoiło.

Daniel coraz później wracał do domu, często pijany, albo pił w domu, zanim położył się spać. Zaczął być drażliwy i zarzucać Marii coraz to nowe grzechy. Mówił jej, iż się zapuściła, nic jej się nie chce, dom nie jest perfekcyjnie posprzątany, ulubiona koszula nie wyprana, albo nie wyprasowana. Obiady przestały mu smakować, bo ciągle to samo od lat. W pracy wszyscy wiedzieli, iż małżeństwo Marii nie jest usłane różami. Wiedziała, iż ludzie plotkują, ale miała ważniejsze problemy, niż ludzkie gadanie.

- Martwiłam się o nasz związek, na szczęście dzieci już były na uczelniach i nie słyszały jak zaczął do mnie mówić – opowiada kobieta. - Potem Daniel obwieścił, iż zamyka firmę.

Tak się stało. Daniel zwinął swoją firmę, wysprzedał co się dało. Potem poinformował żonę, iż od niej odchodzi.

- Siedzieliśmy przy śniadaniu, beznamiętnie stwierdził, iż jest wypalony, ma dość takiego życia i chce rozwodu – opowiada Maria. - Popłakałam się, nie mogłam zrozumieć dlaczego to koniec. Powiedział, iż zostawia mi i dzieciom dom, a resztę bierze on, bo chce zacząć nowe życie. W innym mieście. Oferta była hojna, jak stwierdził, zostały mu jakieś resztki po firmie. Poradził mi abym też zaczęła nowy etap.

Potem spakował się w dwie walizki i odjechał. Z zszokowaną kobietą skontaktował się bardzo gwałtownie prawnik męża, radził rozwód w ramach ugody. Nie walczyła, przystała na te warunki. Dzieci nie mogły uwierzyć. Ojciec rozmawiał z nimi przez telefon, zasłaniał się prawem do szczęścia i ich dorosłością. Nie chciał powiedzieć, gdzie jest i co zamierza. Ruszył proces rozwodowy. Maria była załamana, poszła do lekarza, dostała leki przeciw depresyjne. Próbowała sobie jakoś poukładać wszystko w głowie.

- Chciałam zrozumieć jak tak mógł mnie po prostu rzucić jak zużytą kukłę – przyznaje – Pomógł mi jeden z braci Daniela. Przypadkiem spotkałam go na korytarzu w szpitalu. Rozpłakałam się, a on mi powiedział, żebym nie żałowała tego – tu użył bardzo wulgarnego określenia. Zrozumiał, iż ja nic nie wiem o mężu. Kto mi miał powiedzieć, z braćmi mieliśmy przecież zerwane kontakty. Mężczyzna wziął Marię na spacer, koło szpitala, nie chciał aby obcy widzieli jej rozpacz. Dopiero wtedy dowiedziała się prawdy. Jej mąż miał od lat kochankę, dużo młodszą dziewczynę. Najpierw pracowali razem, potem gdy „uczucie rozkwitło”, ona wyjechała na wybrzeże, by robić grunt pod ich wspólne gniazdko. Dlatego Daniel walczył o pieniądze ze spadku, wyprowadził ile mógł kapitału i sprzedał swoje udziały w firmie.

- Zrozumiałam dlaczego zostawił mnie bez żalu – mówi Maria. - Zrobiło mi się adekwatnie lżej, przestałam rozpaczać. Wściekłam się, iż byłam taka ślepa.

Ale prawdziwe zaskoczenie miało dopiero nadejść. Maria powiadomiła dzieci jak wygląda prawdziwa sytuacja w ich rodzinie. Były załamane postawą ojca. Doszło do rozwodu z winy męża.

- Minęły dwa lata. Zadzwonił mój były mąż, powiedział, iż chce przeprosić i wrócić do domu. Podobno przemyślał swój błąd. Nie wiedziałam co zrobić, tyle lat byliśmy razem. Skontaktowałam się z dziećmi, a one wzięły sprawę w swoje ręce. Prosiły bym na razie nic nie robiła. Po kilku dniach zadzwonił syn i był wściekły, pojechali z siostrą na wybrzeże, dotarli do nowego apartamentu ojca, tylko, iż zamiast ojca zastali jego byłą kochankę i jakiegoś obcego faceta. Kobieta powiedziała, iż romans z Danielem jest skończony. To mieszkanie było jej. Ten naiwniak kupił nieruchomość na kochankę, również swoje zachomikowane pieniądze wpłacił na ich wspólne konto A ona się nim znudziła, zabrała pieniądze i wymieniła zamki. Daniel dał się wyrolować jak dziecko. Został z niczym, a ja nie zgodziłam się go przyjąć.

Maria już ochłonęła po całej tej historii, bo czas leczy rany. Dzieci już dorosły, ona cieszy się wnukami.

- Zdradę ciężko przeboleć, to prawda. Ale myślę, iż mnie było znacznie trudniej pogodzić się z faktem, iż wyszłam za mąż za skończonego idiotę – mówi Maria. - Bo przecież byłam w nim taka zakochana!

Idź do oryginalnego materiału