No i jak tam, słuchaj, opowiem ci taką historię…
Pewnego wieczora, kiedy do Kacpra zawitał jego stary kumpel z dzieciństwa, Bartek, wszystko zaczęło się jak zwykłe, serdeczne spotkanie po latach. Siedzieli w kuchni, wspominali czasy podstawówki, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Było przytulnie, swojsko.
Aż nagle – trzaśnięcie drzwiami.
„To moja narzeczona wróciła! Zaraz ci ją przedstawię” – uradowany oznajmił Kacper.
Do kuchni weszła szczupła dziewczyna. Bartek nagle zastygł. A ona, gdy go zobaczyła, jakby skamieniała na sekundę.
„Poznaj Bartka, mojego przyjaciela z dzieciństwa!” – tryskając energią, powiedział Kacper.
„Miło mi…” – wyrzuciła z siebie dziewczyna. Nazywała się Zosia. I niemal od razu wyszła, nie mówiąc ani słowa więcej.
Zaledwie drzwi się za nią zamknęły, Bartek sięgnął po telefon:
„Kacper… Muszę ci coś pokazać”.
Włączył film i obrócił ekran w stronę przyjaciela. Po chwili Kacper zbladł, jakby ujrzał ducha.
Tydzień wcześniej.
„Hej, masz teraz chwilę?” – usłyszał dobrze znany głos.
Mimo iż minęło już sporo lat, odkąd Bartek wyjechał do Gdańska za pracą, Kacper poznałby go wszędzie – choćby gdyby obudził go w środku nocy.
„Bartek! Nie wierzę! Jasne, przyjeżdżaj! Mam wolną drugą sypialnię, możesz zostać, dopóki nie wynajmiesz mieszkania. A przy okazji poznasz Zosię, moją narzeczoną. Swoją drogą, ona też jest z twojego miasta”.
„No traf” – zaśmiał się Bartek. „Dobra, czekaj na mnie za tydzień”.
Gdy Kacper powiedział Zosi o przyjeździe przyjaciela, ta jakby się spięła.
„A kto będzie mu gotował? Kto sprzątał?” – zapytała kapryśnie, prezentując idealny manicure.
„Przecież wszystko robimy po równo. I naczynia, i pranie. Bartek to dorosły człowiek, nie dziecko. Da sobie radę”.
„No to zobaczymy” – warknęła Zosia.
Spotkanie przyjaciół było bardzo miłe. W drodze z dworca gadali, śmiali się, wymieniali wieści. W domu Kacper wyciągnął butelkę – „na powitanie”.
„Tylko troszkę, jutro do znajomych w sprawie pracy” – uprzedził Bartek.
Wieczorem, kiedy Zosia wróciła z pracy, chłopaki już pozmywali, zaparzyli herbatę i włączyli mecz.
„Zosia, poznaj Bartka”.
Na widok Bartka twarz dziewczyny zmieniła się w mgnieniu oka. Ale gwałtownie się opanowała:
„My się znamy. Gdańsk. Cześć, Bartek. Nie spodziewałam się”.
„Ja też nie” – uśmiechnął się ironicznie.
„Co na kolację?” – gwałtownie zmieniła temat Zosia i poszła do sypialni.
Później, gdy zostali sami, Kacper spytał:
„Co się stało, Zosia? Od wieczora jesteś jakaś nieswoja”.
„Nie uwierzysz mi…” – szepnęła.
Ale po jego naleganiach wyznała: kiedyś krótko spotykała się z Bartkiem. Podobno był natrętny, a gdy go odrzuciła – zaczął rozpuszczać plotki, żeby zniszczyć jej reputację.
„Teraz coś ci o mnie opowie, na pewno”.
„Bartek? Nie wydaje mi się, żeby…”
Zosia rozpłakała się, zerwała i zaczęła pakować rzeczy.
„Jeśli mi nie wierzysz – między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj”.
„Poczekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda, nie zostanie tu dłużej”.
„Więc jednak masz wątpliwości?!” – wrzasnęła, zatrzasnęła walizkę i wyszła.
Gdy Kacper wszedł do kuchni, Bartek już na niego czekał.
„Wyszła? Wszystko słyszałem, ściany tu jak z tektury” – powiedział spokojnie.
„Bartek, mów szczerze… Zosia mówiła prawdę?”
Tamten bez słowa wyciągnął telefon, przejechał przez galerię i podsunął ekran.
Na filmie dziewczyna bardzo podobna do Zosi, ale w mocnym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Zza kadru słychać było pijany głos krzyczący komplementy. Na końcu wpadła w objęcia jakiegoś faceta.
„Mam wrażenie, iż w Gdańsku więcej osób ma takie nagrania. Zosia wtedy imprezowała z ekipą, która… powiedzmy, nie miała dobrej sławy”.
„Co jeszcze wiesz?”
„Nie chcę tego mówić, ale…”
„Nie tobie powinno być wstyd, Barte. To nie ty mnie okłamywałeś. A ona – patrzyła mi w oczy, udawała niewiniątko”.
„Przecież chciałem się z nią ożenić. Założyć rodzinę. A czy w ogóle bym się dowiedział, gdybyś nie przyjechał?”
Z Zosią zerwał tej samej nocy. Gdy jej koleżanki zaczęły pisać i oskarżać Bartka, iż zniszczył ich miłość – Kacper opowiedział całą prawdę.
„Nie znałem jej przeszłości. A teraz – nie mogę już ufać. Z taką kobietą – rodziny się nie buduje. Więc… niech idzie”.
Nikt jej nie „zabrał”. niedługo wyjechała do innego miasta, może licząc, iż przeszłość jej nie dogoni.
Albo w końcu zrozumie: jeżeli ukrywasz prawdę – kiedyś i tak wyjdzie na jaw. A konsekwencje będą nieodwracalne.