Kiedy wróciłam do mieszkania, nie zastałam zięcia. Jego rzeczy również zniknęły. Andrzej opuścił mieszkanie w ekspresowym tempie, zabierając ze sobą telewizor i komputer. Westchnęłam, wyobrażając sobie rozmowę z córką, ale ku mojemu zaskoczeniu, poprosiła mnie, żebym została dłużej

przytulnosc.pl 2 dni temu

Córka wyznała, iż już wcześniej myślała o odejściu od męża, ale brakowało jej odwagi.

Zawsze kierowałam się zasadą, by nie wtrącać się w cudze życie, chyba iż ktoś poprosi o radę. Każdy musi uczyć się na własnych błędach. Jednak tym razem musiałam złamać tę zasadę i nie żałuję tego.

Mój mąż odszedł wiele lat temu. Została mi tylko dorosła córka, Magda. Postanowiła zostać w mieście, gdzie studiowała.Potrzebowała własnego mieszkania, więc sprzedałam trzypokojowe mieszkanie po babci, dołożyłam oszczędności i kupiłyśmy dwupokojowe mieszkanie w przyzwoitej dzielnicy, z remontem.

Magda była przeszczęśliwa i ciągle mi dziękowała. Potem zakochała się. Przyjechała z narzeczonym, by się przedstawić.Już wtedy poczułam, iż coś jest nie tak. Mój życiowy instynkt podpowiadał mi, iż Andrzej jest skąpy i zaborczy.

Kiedy Magda chciała odwiedzić koleżankę w sąsiednim bloku, Andrzej był niezadowolony:

– To na pewno koleżanka? Ma męża? Nie? A czy będą tam jacyś mężczyźni? Co to za prezent? Po co? Zostaw, przyda się nam. Nie ma co wydawać pieniędzy na obcych! Będę dzwonił co 15 minut!

Patrzyłam na to z niedowierzaniem. Mój mąż nigdy mnie nie ograniczał, nie zabraniał spotkań z przyjaciółkami, nie wypominał pieniędzy. Ale trzymałam się swojej zasady – nie wtrącałam się.

Nie poznawałam swojej córki. Może miłość ją zaślepiła? Przyszły mąż postawił warunek: Magda ma wyjść za mąż w sukni jego siostry. Prawie nowa. Trochę za duża – dopasują. Na wesele nie ma co wydawać – jego rodzice mają dom, lato, wystawią stoły na podwórku – będzie pięknie. Miesiąc miodowy też tam spędzą. A jeżeli chcę dać prezent ślubny – niech to będą pieniądze.

Magda się zgodziła.

– Mamo, no co Ty? Po co nowa suknia? Po co gdzieś jechać? Andrzej jest po prostu oszczędny!

Uśmiechnęłam się krzywo, choć w środku aż kipiałam. Potem urodził się wnuk, Pawełek. Zięć zrobił awanturę o imię, ale Magda była nieugięta. Chciała nazwać syna na cześć ukochanego dziadka i postawiła na swoim.

– Nic nie szkodzi, i tak będę go nazywał Markiem! Tak mi się podoba!

Znowu tylko pokręciłam głową. Kupiłam dziecku wszystko. Zaproponowałam, iż zostanę, by pomóc z maluchem.

– Nie, mamo, wracaj do siebie! Sami damy radę! Jesteśmy samodzielni! Nie ma co się tu kręcić bez potrzeby!

Spojrzałam na córkę.

– Mamo, naprawdę. jeżeli coś, zadzwonię. Sami przyjedziemy!

Tylko iż w jej oczach nie widziałam już tego dawniej blasku.

Przez cztery lata widywałam wnuka dziesięć razy. Bardzo tęskniłam, ale zrozumiałam – moje wizyty nie są mile widziane. Starałam się nie narzucać.

Potem trochę zachorowałam, potrzebowałam leczenia i miejsca do zamieszkania na ten czas. Oczywiście, pojechałam do córki. W końcu spędzimy razem dziesięć dni. Andrzej nie był zadowolony z mojego przyjazdu, ale milczał.

Kiedy zaczęłam u nich mieszkać, byłam zszokowana tym, co zobaczyłam. Po pierwsze, mój wnuk chodził w znoszonych ubraniach. Po drugie, wiele rzeczy było mu zabronione.

– Magda! Nie rozumiem. Dlaczego on nie je mięsa? To przecież białko! Potrzebne! Pawełek prosi o domowe pierogi, zrobię, zjemy wszyscy!

– Nie, mamo. Andrzej mówi, iż lepiej jeść naturalnie. Warzywa, kasze, różne listki. Surowe jedzenie, według Andrzeja, jest bardzo zdrowe. Ja też przestałam jeść mięso. On tak zdecydował!

Stałam jak wryta, a córka kontynuowała:

– I nie powinniśmy dawać dziecku ciastek, gazowanych napojów, czekolady.

– Jak to? On w ogóle nie je słodyczy?

– Dlaczego? Andrzej czasem daje mu cukierka, jednego!

– A dlaczego chodzi w jakichś znoszonych ubraniach? Przecież zarabiacie! Mogłaś mi powiedzieć! Mam emeryturę i pensję, ubrałabym dziecko! Oszczędzacie na coś?

– Nie, nie oszczędzamy. Po prostu Andrzej mówi, iż i tak gwałtownie z tego wyrośnie, po co wydawać? Można po prostu wziąć, wiele osób oddaje. A pieniądze niech leżą, znajdzie dla nich później zastosowanie, szepnęła Magda.

Już miałam się odezwać, gdy w zamku przekręcił się klucz – zięć wrócił. Magda błagalnie poprosiła mnie, bym milczała.

Minęły trzy dni. Zięć chodził za mną krok w krok po mieszkaniu. Zauważyłam też, iż córka w ogóle nie ma kosmetyków.Wspomniałam o tym Andrzejowi, a on od razu się oburzył:

– Nie ma co się stroić, jak się jest mężatką! Tylko pieniądze się marnuje, można być piękną i naturalną. I dlaczego Pani się wtrąca w nie swoje sprawy? A poza tym, proszę nie wchodzić do innych pokoi, nie brać produktów i za to, iż Pani u nas mieszka, proszę zapłacić!

Zaskoczona, nie wiedziałam, co powiedzieć. Przecież wszystko kupuję sama! A o jakie pieniądze chodzi?

Magda próbowała mnie uspokoić, mówiąc, iż Andrzej żartował. Ale jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Inaczej nie wytrzymałabym i wróci

Idź do oryginalnego materiału