Kiedy babcia dowiedziała się, iż wnuk chce ją wyrzucić z mieszkania, sprzedała je bez żalu

newskey24.com 4 dni temu

No słuchaj, jak babcia się dowiedziała, iż wnuk chce ją wyrzucić z mieszkania, sprzedała je bez żalu.

Po co brać kredyt hipoteczny, skoro można poczekać, aż babcia umrze i przejąć jej mieszkanie? Tak właśnie myślał kuzyn mojego męża, Artur. Ma żonę Bożenę i trójkę dzieci, a cała ich rodzina żyje w oczekiwaniu na spadek. Nie chcą wiązać się z kredytami, wolą marzyć o dniu, gdy babcine mieszkanie wpadnie w ich ręce. Mieszkają tymczasem u matki Bożeny w ciasnej kawalerce w Gdyni, nad Bałtykiem, i po ich minach widać, iż to życie ich męczy. Artur i Bożena coraz częściej szepczą między sobą, jakby tu „załatwić” babcię.

A babcia, Danuta Kowalska — to prawdziwy skarb! Mimo siedemdziesięciu pięciu lat ma mnóstwo energii, żyje kolorowo i zdrowie jej służy. Jej mieszkanie w centrum Gdyni zawsze jest otwarte dla przyjaciół, ogarnęła telefona, chodzi na wystawy, bywa w teatrze, a czasem choćby pozwala sobie na lekki flirt na potańcówkach dla seniorów. Promienieje, a jej życie to przykład tego, jak cieszyć się każdym dniem. Ale dla Artura i Bożeny to nie powód do dumy, tylko źródło irytacji. Mają dość czekania.

I w końcu ich cierpliwość pękła. Postanowili, iż Danuta Kowalska ma przepisać mieszkanie na Artura, a sama ma się wynieść do domu opieki. choćby się z tym nie kryli, mówiąc, iż „babci będzie tam lepiej”. Ale Danuta nie z tych, co się poddają. Stanowczo odmówiła, a to rozpaliło prawdziwą burzę. Artur wpadł w szał, krzyczał, iż jest „samolubna” i „musi myśleć o wnukach”. Bożena dolewała oliwy do ognia, sugerując, iż babcia „zbyt długo się już ciągnie”.

Gdy się o tym dowiedzieliśmy z mężem, byliśmy w szoku. Danuta zawsze marzyła o podróży do Włoch — zobaczyć Koloseum, poczuć zapach świeżej pizzy, przejść się uliczkami Rzymu. Zaproponowaliśmy, żeby zamieszkała z nami, wynajęła swoje mieszkanie i odkładała na marzenia. Zgodziła się, i niedługo jej przestronne trzypokojowe mieszkanie w centrum zaczęło przynosić zysk. Gdy Artur i Bożena się dowiedzieli, zrobili awanturę. Uważali, iż mieszkanie należy do nich, i domagali się, żeby babcia wpuściła ich do środka. Oskarżyli choćby mojego męża, Wojtka, iż „zmanipulował” babcię dla spadku. Artur posunął się do tego, iż zażądał pieniędzy z najmu, nazywając je „swoją należnością”. Odparliśmy, iż to się nie stanie, i koniec.

Bożena zaczęła nas nachodzić prawie codziennie. Raz sama, raz z dziećmi, raz z jakimiś dziwnymi prezentami. Wypytywała o babcię, ale widzieliśmy prawdziwy powód — ona i Artur wciąż liczyli, iż Danuta gwałtownie „odejdzie” i zostawi im spadek. Ich chciwość i bezczelność były porażające.

Tymczasem Danuta zebrała wystarczająco pieniędzy i poleciała do Włoch. Wróciła rozpromieniona, z walizką wspomnień i zdjęć. Zaproponowaliśmy, żeby nie poprzestawać: sprzedać mieszkanie i ruszyć w dalszą podróż, a na starość żyć z nami w spokoju. Zastanowiła się i zdecydowała. Jej duże mieszkanie poszło za dobrą cenę, a za zarobione pieniądze kupiła małą przytulną kawalerkę na przedmieściach. Resztę zainwestowała w nowe przygody.

Danuta objechała Hiszpanię, Austrię i Włochy. W Wenecji, podczas rejsu gondolą, poznała Włocha o imieniu Giovanni. Ich romans był jak z filmu — w wieku siedemdziesięciu pięciu lat wyszła za niego za mąż! Z Wojtkiem przylecieliśmy na ślub do Włoch i to było niesamowite — patrzeć, jak błyszczy w białej sukni, otoczona kwiatami i uśmiechami. Danuta zasłużyła na to szczęście. Całe życie pracowała, wychowała dzieci, pomagała wnukom, a teraz wreszcie żyje dla siebie.

Gdy Artur dowiedział się o sprzedaży mieszkania, oszalał. Żądał, żeby babcia oddała mu kawalerkę, twierdząc, iż „jej i tak wystarczy”. Jak zamierzał tam wcisnąć piątkę — to zagadka. Ale nas to już nie obchodzi. Cieszymy się, iż Danuta znalazła swoje miejsce pod słońcem. A Artur i Bożena… Ich historia przypomina, iż czasem bliscy pokazują prawdziwe oblicze, gdy chodzi o pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału