Kiedy przeprowadzałam się na Kretę, miałam bardzo jasny cel: po latach samotnego macierzyństwa, opiekowania się innymi i nieustannej odpowiedzialności chciałam w końcu zaopiekować się sobą – kimś, kto przez całe życie był „tą odpowiedzialną”. Nie planowałam żadnych związków ani czworonogów, ale życie, jak to życie, postanowiło inaczej.