Już nie gotuję dla wszystkich – czas zadbać o siebie!

newsempire24.com 2 dni temu

Warszawa. Ranek, a w mieszkaniu Kowalskich zaraz wybuchnie burza.

Już nigdy nie gotuję dla wszystkich! Tylko dla siebie i dla Ani. A to dlaczego? oburzył się Krzysztof. Bo w naszej rodzinie, jak już zrozumiałam, każdy jest sam dla siebie. Więc żyjcie sobie tak!

Mamo, gdzie moje śniadanie? Wanda wpadła do sypialni bez pukania. Spóźnię się do szkoły!

Nina spróbowała wstać, ale świat zawirował. Termometr pokazywał trzydzieści osiem i siedem. Gardło paliło ogniem, w piersiach świszczało.

Wanda, jestem chora Weź coś z lodówki.

Tam nic nie ma! Tylko jogurty dla małej! Córka stała w drzwiach, założywszy ręce na piersi. Zawsze myślisz tylko o niej!

Z pokoju dziecięcego dobiegł płacz. Ania się obudziła. Nina zmusiła się, by wstać. Nogi się uginały, przed oczami wirowały ciemne plamy.

Nino, a gdzie moja koszula? Krzysztof wychylił się z łazienki. Ta niebieska w paski?

W szafie powinna być

Nie ma! Prasowałaś ją wczoraj?

Nina przycisnęła się do ściany. Wczoraj cały dzień spędziła z gorączką, próbując zająć się młodszą córką.

Nie, nie zdążyłam.

Kurde! Mam zebranie! mąż trzasnął drzwiami od łazienki.

Ania płakała coraz głośniej. Nina powlokła się do pokoju dziecięcego, wzięła córeczkę na ręce. Dziewczynka przytuliła się do niej, łkając.

Mamo! krzyk Wandy z kuchni. Tu naprawdę nic nie ma! choćby chleba!

Pieniądze są na stole, kup sobie coś po drodze.

Nie będę wstępować do sklepu! Mam kartkówkę! I tak w ogóle, to twój obowiązek nas nakarmić!

Nina milcząco weszła do kuchni, niosąc Anię. Wyjęła z zamrażarki kotlety, postawiła patelnię na kuchence.

I ugotuj makaron! rozkazała Wanda, wpatrzona w telefon.

Gdy śniadanie było gotowe, Krzysztof wyszedł z sypialni w pogniecionej koszuli.

Musiałem założyć tę. Wyglądam jak menel. Dzięki!

Nina milczała. Mówienie bolało, a sił na tłumaczenie nie było.

U Zosi dzisiaj urodziny oznajmiła Wanda, nakładając sobie makaron. Po szkole idę do niej. Wrócę późno.

Wanda, bardzo źle się czuję. Może zostaniesz w domu? Pomóż z siostrą?

Jasne, zaraz! Czekałam pół roku na tę imprezę! I w ogóle, ja nie prosiłam o siostrę! To wasz problem!

Córka chwyciła plecak i wybiegła z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Krzysztof dojadał śniadanie, przewijając wiadomości w telefonie.

Krzysiek, może wrócisz dziś wcześniej? Naprawdę jestem chora.

Nie mogę. Po pracy mamy firmowe spotkanie. Obowiązki, sama rozumiesz.

Ale ja jestem chora

No to weź coś. Paracetamol czy coś. Nie jesteś leżąca. Jakoś sobie poradź.

Cmoknął ją w skroń gorącą, wilgotną od potu i wyszedł.

Nina została sama z trzyletnią córką. Ania domagała się uwagi, jedzenia, zabawy. Nina robiła wszystko automatycznie, czując, jak siły ją opuszczają.

Na obiad gorączka wzrosła do trzydziestu dziewięciu. Nina jakoś nakarmiła dziecko, położyła je spać i zwaliła się na kanapę. W głowie dudniło, serce waliło.

Telefon zadzwonił. Wiadomość od Wandy: Mamo, daj pieniądze na prezent dla Zosi. Natychmiast!

Nina nie odpowiedziała. Nie miała już siły, by wziąć telefon.

Wieczorem pierwszy wrócił Krzysztof. Podchmielony, wesoły, z siatką ze sklepu.

Kupiłem piwo i chipsy! Dziś mecz! rzucił się na kanapę, włączając telewizor.

Krzysiek, nakarm Anię, proszę. Nie mogę wstać.

Co, aż tak źle? w końcu spojrzał na żonę. Czemu taka czerwona?

Wysoka gorączka. Cały dzień

No to wezwij pogotowie, jeżeli naprawdę źle. A gdzie Anka?

W łóżeczku. Zaraz się obudzi.

Dobra, nakarmię. Tylko niech się najpierw obudzi.

Córeczka obudziła się po pół godzinie. Płakała, wołała mamy. Krzysztof niechętnie oderwał się od telewizora, wziął dziecko na ręce.

Czego się drzesz? Chodź do taty!

Ale malec wyrywał się do mamy, płakał jeszcze głośniej. Krzysztof się zagubił.

Nino, ona chce do ciebie!

Daj jej herbatnik z szafki. I sok.

Gdzie? Nie znajdę!

Musiała wstać. Świat zatoczył się, ledwo zdążyła złapać się ściany. Nina wyjęła ciastko, nalała sok do kubka. Ania trochę się uspokoiła.

Wanda wróciła po północy. Nina nie spała gorączka nie pozwalała zasnąć.

Czemu nie odpowiedziałaś na wiadomość? od progu zaczęła córka. Musiałam pożyczyć pieniądze od mamy Zosi! Wstyd!

Wanda, cały dzień miałam prawie czterdzieści

I co? Telefonu nie mogłaś wziąć? Dwie sekundy!

Następnego ranka Nina obudziła się, gdy Krzysztof potrząsał ją za ramię.

Nino, wstawaj! Ja muszę iść do pracy, a Anka się drze!

Gorączka spadła, ale słabość pozostała. Nina wstała, wzięła córkę, zaczęła ją ubierać.

A śniadanie? zapytał mąż.

Zrób sobie sam. Ja odprowadzę Anię do przedszkola.

Sam? Przecież nie umiem! I nie mam czasu!

Nauczysz się.

Coś w jej głosie sprawiło, iż Krzysztof zamilkł. Zamruczał coś pod nosem i poszedł do kuchni.

Gdy Nina wróciła z przedszkola, w domu był bałagan. Brudne naczynia, porozrzucane rzeczy, pognieciona pościel. zwykle od razu zabierała się za sprzątanie. Ale nie dziś.

Wzięła prysznic, wypiła herbatę i położyła się spać.

Wieczorem rodzina zebrała się na kolację. A raczej przy pustym stole.

Mamo, co na kolację? zapytała Wanda.

Nie wiem. Co przygotujesz, to będzie.

Jak to? córka otworzyła szeroko oczy.

W

Idź do oryginalnego materiału