„Mamy trójkę dzieci, kredyt hipoteczny i 18 lat małżeństwa. Ale od sześciu lat nie uprawiamy seksu. choćby o tym nie rozmawiamy. Tylko raz na jakiś czas myślę: czy tak ma wyglądać reszta mojego życia?” – mówi anonimowo 43-letnia kobieta na forum Reddit. Nie jest wyjątkiem. Coraz więcej osób przyznaje się publicznie do życia w tzw. „białych małżeństwach” – bez intymności, bez fizycznego kontaktu, często bez emocjonalnej bliskości. Temat przez lata tabuizowany, dziś przebija się do mainstreamu. Ale czy jesteśmy gotowi o nim rozmawiać?

Fot. DF, thefad.pl / AI
Czym jest „białe małżeństwo”?
Choć termin ten historycznie odnosił się do relacji celibatarnych z przyczyn religijnych, dziś zyskuje nowe znaczenie. To związek formalny lub nieformalny, w którym brak jest aktywności seksualnej przez dłuższy czas – miesiące, a nierzadko lata. Nie chodzi tu o wybór aseksualny czy chwilowe kryzysy, ale o trwałą sytuację, w której seks znika całkowicie z życia pary.
Z raportu „General Social Survey” (USA, 2023) wynika, iż choćby 15% małżeństw nie uprawia seksu dłużej niż rok. W Japonii odsetek ten przekracza 30%. W Polsce brakuje aktualnych danych, ale psychoterapeuci potwierdzają: takich przypadków jest coraz więcej.
„To cicha epidemia. W gabinetach pojawiają się pary, które nie dotykały się od pięciu, dziesięciu lat. A mimo to realizowane są w związku dla dzieci, ze strachu, z wygody” – mówi psycholożka i seksuolożka dr Agata Loewe.
Seks? Temat niewygodny
Wbrew pozorom to nie brak seksu najbardziej boli, ale… milczenie. Większość par w białych związkach nie rozmawia o swojej sytuacji. Temat wywołuje wstyd, lęk przed odrzuceniem, a często – poczucie winy. „Myślałam, iż coś jest ze mną nie tak. On nie chciał, ja bałam się zapytać. W końcu przestaliśmy choćby spać w jednym łóżku” – wspomina Marta, 39-letnia specjalistka HR z Warszawy.
Część osób odnajduje się w takim układzie akceptując bliskość bez fizyczności. Dla innych staje się to tykającą bombą. „Kiedy mężczyzna po 40-tce mówi, iż nie uprawia seksu od trzech lat, to społeczeństwo zakłada, iż coś z nim nie tak. Ale to nie jest jednostkowy przypadek. To plaga” – zauważa publicysta The Atlantic, Joe Pinsker.
Zdrada jako wentyl?
Psychoterapeuci zgodnie twierdzą: w związkach bez seksu częściej pojawia się zdrada. Często nie chodzi o sam akt seksualny, ale o potrzebę bycia pożądanym. „Wielu moich klientów nie chce rozwodu. Chcą tylko znów poczuć się atrakcyjni” – mówi anonimowo terapeuta z Krakowa.
Jednym z głośniejszych przypadków była sprawa niemieckiej pary polityków, którzy po 20 latach małżeństwa ogłosili rozwód. W prywatnych rozmowach, które przeciekły do mediów, padło: „nie dotknął mnie od 7 lat”. Sprawa stała się viralem, bo oboje wcześniej opowiadali w kampaniach o „wartościach rodzinnych”.
Nowa norma?
Czy brak seksu w małżeństwie staje się społeczną normą? W dobie pracy zdalnej, przemęczenia, kryzysu zdrowia psychicznego i kulturowego przebodźcowania seks często spada na dalszy plan. „Jesteśmy przebodźcowani wszystkim: serialami, mailami, oczekiwaniami. Seks wymaga czasu, uważności, ciała. A tego dziś brakuje” – komentuje Loewe.
Na TikToku viral robią nagrania młodych ludzi, którzy przyznają: „Nie potrzebuję seksu. Potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił i nie oceniał”. Czy to chwilowa moda? Czy zmiana pokoleniowa?
I co dalej?
Nie każde małżeństwo bez seksu to dramat. Ale każde zasługuje na rozmowę. jeżeli nie między partnerami – to z samym sobą. Bo życie w milczeniu, niewyrażone potrzeby i tłumione emocje to najkrótsza droga do samotności w duecie.
DF, thefad.pl / Źródło: The Atlantic, Reddit, General Social Survey