Jego złość na ślub byłej, a ja jestem jego obecną żoną – jak to przetrwać?

polregion.pl 13 godzin temu

Wścieka się, iż jego była wychodzi za mąż. A ja jestem jego obecną żoną. Jak powinnam na to zareagować?

Życie czasem serwuje nam dramaty, których nie wymyśliłby żaden scenarzysta. Mój mąż, Krzysztof, wrócił do domu z wykrzywioną twarzą, rzucił klucze na półkę i w milczeniu zaczął się rozbierać. To wcale nie było do niego podobne – zwykle po spotkaniu z córką aż promieniał radością. Nie zdążyłam choćby zapytać, jak minął dzień, gdy nagle eksplodował:

— Zosia, nie uwierzysz! Przyszedłem po Maję do przedszkola wcześniej, chciałem zrobić jej niespodziankę. Wchodzę, a tam jakiś facet trzyma ją za rękę! Zamarłam z przerażenia. Myślałam, iż to porywacz! Podbiegłam, zaczęłam pytać, a to… to narzeczony Anki!

Mam na imię Zofia i od dawna wiedziałam, iż była żona Krzysztofa, Anna, to jego niezagojona rana. Żyjemy razem prawie sześć lat, mamy syna Jakuba. Ale Anna cały czas stała między nami – jak cień. Krzysiek do końca nie mógł wybrać: raz biegł do niej na noc, gdy miała gorączkę, raz kupował jej kwiaty na urodziny „od Mai”, ale podpisywał od siebie. A ileż razy się kłóciliśmy, bo za bardzo angażował się w jej życie…

A teraz – ona wychodzi za mąż. Wreszcie. Powinno mu być to obojętne. Zamiast tego wpada w szał, złości się i rwie włosy z głowy.

— Wyobrażasz sobie? Powiedział mi, iż to na poważnie! Ślub już niedługo. Ten Marek – też po rozwodzie, ma syna – uznał, iż Anka będzie dobrą żoną i matką dla jego chłppca.

— No i co? Może będzie. Nie cieszysz się? — zapytałam cicho, choć ledwo powstrzymywałam uśmiech.

— Cieszę? Serio? A co, jeżeli okaże się taki jak wszyscy? Ożeni się, a potem znajdzie sobie inną? A Maja to zobaczy? Ona pozostało dzieckiem! — krzyczał Krzysztof.

Przyszło mi do głowy: a może Marek jest o wiele lepszy od Krzyśka? Spokojny, dojrzały, opiekuńczy. Zajrzałam na profil Anny w mediach społecznościowych – zdjęcia z Markiem. Uśmiechy, rodzina, dzieci, grillowanie na działce. Sprawdziłam jego konto – wszystko otwarte, przejrzyste: fotki z synem, z pracy, z wyjazdów. Żadnych dziewczyn w obcisłych strojach, żadnych dwuznacznych statusów. Normalny, porządny facet.

Powiedziałam Krzysiowi, iż źle się czuję i pójdę wcześniej spać. W rzeczywistości położyłam Jakuba i usiadłam w sypialni, zostawiając drzwi uchylone. Bo wiedziałam: zadzwoni do Anki. I tak się stało.

— Aniu, co to ma znaczyć? To na serio? — usłyszałam jego głos z kuchni.

Cisza. Potem znowu Krzysiek:

— Nie chcę, żebyś miała męża… Pomyśl o mnie!

Zamarłam. On nie tylko martwił się o córkę. Był zazdrosny. Nie o mnie – o nią. O swoją byłą. O tę, którą zostawił dla „nowego życia”, ale nigdy nie puścił.

Leżałam w łóżku, wpatrując się w sufit, i czułam, jak wszystko we mnie się rozpada. Ja jestem jego żoną. Matką jego syna. Tą, z którą mieszka, planuje przyszłość, dzieli codzienność. A on dzwoni do innej kobiety, błaga, by nie wychodziła za mąż, bo jemu… jest przykro.

Możecie powiedzieć: zazdrości, czyli kocha? Ale kogo?

I teraz nie wiem, co robić. Milczeć, udawać, iż nic nie słyszałam? Czy zapytać wprost: kogo trzymasz w sercu – mnie czy Ankę? I kim adekwatnie jestem dla ciebie, skoro nie potrafisz puścić tej, która odeszła?

Krzysiek położył się obok, przytulił, jakby nic się nie stało. A ja leżałam, jak obca. Bo zrozumiałam – nie jestem u niego sama. choćby jeżeli fizycznie tak. Ale w głębi duszy… wciąż ktoś tam mieszka. I to nie ja.

Powiedzcie, to jest miłość? Czy strach przed utratą kontroli nad kobietą, którą zdradził? Dlaczego mężczyźni tak boleśnie przeżywają, gdy ich była znajduje szczęście? Dlaczego ich korci myśl, iż ktoś inny może być dla niej tym, kim oni nie potrafili?

I najważniejsze – jak z tym żyć tej, która teraz jest obok?…

Idź do oryginalnego materiału