Jak babcia sprzedała mieszkanie, dowiedziawszy się o planie wnuka.

twojacena.pl 3 dni temu

Kiedy babcia dowiedziała się, iż wnuk chce ją wyrzucić z mieszkania, sprzedała je bez żalu.

Po co brać kredyt, skoro można poczekać, aż babcia umrze, i dostać jej mieszkanie? Właśnie tak myślał kuzyn mojego męża, Bartosz. Ma żonę Kingę i trójkę dzieci, a cała ich rodzina żyje w oczekiwaniu na spadek. Nie chcą się wiązać z pożyczkami, wolą marzyć o dniu, gdy mieszkanie babci trafi w ich ręce. Na razie mieszkają u matki Kingi w ciasnym M2 w Gdyni, nad morzem, i widać, iż to życie ich coraz bardziej męczy. Bartosz i Kinga coraz częściej szeptają, jakby tu „załatwić sprawę” z babcią.

A babcia, Wanda Pawłowska, to prawdziwy skarb. W wieku siedemdziesięciu pięciu lat tryska energią, żyje pełnią życia i nie narzeka na zdrowie. Jej dom w centrum Gdyni zawsze jest otwarty dla przyjaciół, opanowała telefona, chodzi na wystawy, bywa w teatrach, a czasem choćby pozwala sobie na lekki flirt na wieczorkach tanecznych dla seniorów. Wydaje się, iż promienieje radością, a jej życie to przykład, jak cieszyć się każdym dniem. Ale dla Bartosza i Kingi to nie powód do dumy, tylko źródło irytacji. Mają już dość czekania.

W końcu ich cierpliwość się skończyła. Postanowili, iż Wanda Pawłowska ma przepisać mieszkanie na Bartosza, a sama ma się wyprowadzić do domu opieki. choćby nie kryli swoich zamiarów, twierdząc, iż „babci będzie tam lepiej”. Ale Wanda Pawłowska nie należy do tych, którzy się poddają. Stanowczo odmówiła, co podsyciło prawdziwy ogień. Bartosz wpadł w szał, krzyczał, iż jest „egoistką” i „musi myśleć o wnukach”. Kinga dolewała oliwy do ognia, sugerując, iż babcia „za długo się już tuła”.

Gdy ja i mąż, Marek, dowiedzieliśmy się o tym, byliśmy w szoku. Wanda Pawłowska zawsze marzyła o podróży do Indii – zobaczyć Tadż Mahal, poczuć zapach przypraw, przejść się uliczkami Delhi. Zaproponowaliśmy, żeby się do nas wprowadziła, wynajęła swoje mieszkanie i odkładała na marzenia. Zgodziła się, i niedługo jej przestronne trzypokojowe mieszkanie w centrum miasta zaczęło przynosić dochód. Bartosz i Kinga, gdy się o tym dowiedzieli, urządzili piekło. Uważali, iż mieszkanie słusznie należy do nich, i żądali, żeby babcia wpuściła ich tam do życia. Oskarżyli choćby mojego męża, iż „przeciągnął” babcię na swoją stronę dla spadku. Bartosz posunął się tak do przodu, iż zażądał oddania mu pieniędzy z wynajmu, nazywając je „swoją należną częścią”. Odpowiedzieliśmy, iż to się nie wydarzy, i koniec.

Kinga zaczęła zaglądać do nas prawie codziennie. Raz sama, raz z dziećmi, raz z jakimiś absurdalnymi prezentami. Wypytywała, jak się miewa babcia, ale my widzieliśmy prawdziwy powód – ona i Bartosz wciąż liczyli, iż Wanda Pawłowska niedługo „odejdzie” i zostawi im spadek. Ich chciwość i brak wstydu były porażające.

Tymczasem Wanda Pawłowska uropewnodowskupiła wystarczająco dużo złotówek i poleciała do Indii. Wróciła promienna, z walizką pełną historii i zdjęć. Zaproponowaliśmy jej, żeby nie przestawała – sprzedała mieszkanie i kontynuowała podróczWanda sprzedała mieszkanie i kupiła małe, przytulne mieszkanko w Sopocie, żeby resztę życia spędzić tam razem z nowym przyjacielem, Franzem, którego poznała podczas wycieczki po Alpach.

Idź do oryginalnego materiału