
Drugim konikiem, jaki już częściowo realizowałem malując żywiczną reinkarnację dzisiejszego bohatera, była zabawa z ogniem. Dzisiejszy bohater był malowany z myślą o zrobieniu Wielkiego Taurusa tak, aby żarzył się wewnętrznym ogniem.
Do całego projektu postanowiłem użyć gotowego wypełniacza do oddziału, oderwanego z oryginalnej podstawki (unit filler), jako usztywnienia dla hartowanego drutu na którym leci Fernando. Wypełniacz oddziałowy poświęciłem wiec na ołtarzu większego, modelarskiego dobra. Mam ich jeszcze 2, więc stratny nie będę.
W całym malowaniu chyba najtrudniejszym elementem była odpowiednia proporcja kolorów. Najważniejszym elementem jest nie przesadzić z najgorętszym kolorem. Niestety trochę z nim przesadziłem w kilku miejscach. Dobrze natomiast wyszły ciemne czerwienie, przechodzące w antracyt.
Dla uproszczenia palety, jeźdźca pomalowałem w podobnej tonacji, z użyciem części tych samych kolorów. Odrobina turkusowej patyny na zbroi to jedyny kontrast jak jaki się zdecydowałem.
Praise Hashut!




