Gdy babcia dowiedziała się, iż wnuczek chce ją wyrzucić, sprzedała mieszkanie bez wahania

twojacena.pl 5 dni temu

Kiedy babcia dowiedziała się, iż wnuk chce ją wyrzucić z mieszkania, sprzedała je bez mrugnięcia okiem.

Po co brać kredyt hipoteczny, skoro można poczekać, aż babcia odejdzie, i przejąć jej mieszkanie? Właśnie tak myślał brat mojego męża, Krzysztof. Miał żonę Jadwigę i trójkę dzieci, a cała ich rodzina żyła w oczekiwaniu na spadek. Unikali kredytów, woleli marzyć o dniu, gdy babcine mieszkanie w końcu do nich trafi. Tymczasem wegetowali w ciasnej kawalerce u matki Jadwigi w Gdyni, nad Bałtykiem, i wyraźnie mieli tego dość. Krzysztof i Jadwiga coraz częściej szeptali o tym, jakby tu „załatwić” sprawę z babcią.

A babcia, Stanisława Kowalska, to prawdziwy diament. W swoich siedemdziesięciu pięciu latach tryska energią, żyje pełnią życia i nie narzeka na zdrowie. Jej mieszkanie w centrum Gdyni zawsze jest otwarte dla przyjaciół, opanowała telefona, chodzi na wystawy, bywa w teatrze, a czasem choćby pozwala sobie na lekkie flirtowanie na potańcówkach dla seniorów. Cała promienieje, a jej życie to przykład, jak cieszyć się każdym dniem. Ale dla Krzysztofa i Jadwigi to nie powód do dumy, tylko źródło irytacji. Mieli dość czekania.

W końcu ich cierpliwość pękła. Postanowili, iż Stanisława musi przepisać mieszkanie na Krzysztofa, a sama przenieść się do domu opieki. choćby nie kryli swoich zamiarów, twierdząc, iż „babci będzie tam lepiej”. Ale Stanisława nie należała do tych, którzy się poddają. Stanowczo odmówiła, a to rozpaliło prawdziwą burzę. Krzysztof wpadł w szał, krzycząc, iż jest „egoistką” i „powinna myśleć o wnukach”. Jadzia dolewała oliwy do ognia, sugerując, iż babcia „za długo już żyje”.

Gdy ja i mój mąż, Marek, dowiedzieliśmy się o tym, byliśmy w szoku. Stanisława od zawsze marzyła o podróży do Włoch — zobaczyć Koloseum, poczuć zapach włoskich kawiarenek, pospacerować uliczkami Rzymu. Zaproponowaliśmy, żeby zamieszkała z nami, wynajęła swoje mieszkanie i zbierała na marzenia. Zgodziła się, i niedługo jej przestronne trzy pokoje w centrum miasta zaczęły przynosić zyski. Krzysztof i Jadwiga, gdy się o tym dowiedzieli, rzucili się jak burza. Uważali, iż mieszkanie należy im się jak psu kość, i domagali się, by babcia wpuściła ich tam do życia. Oskarżyli choćby Marka, iż „zrobił babci wodę z mózgu” dla spadku. Krzysztof posunął się do tego, iż żądał pieniędzy z wynajmu, nazywając je „swoją uczciwą częścią”. Odpowiedzieliśmy krótko: „Nie będzie, i już”.

Jadzia zaczęła zaglądać do nas niemal codziennie. Raz sama, raz z dziećmi, raz z jakimiś absurdalnymi prezentami. Wypytywała, jak tam babcia, ale wiedzieliśmy, o co jej chodzi — ona i Krzysztof wciąż liczyli, iż Stanisława niedługo „odejdzie” i zostawi im spadek. Ich chciwość i bezczelność były porażające.

Tymczasem Stanisława uzbierała wystarczająco dużo i wyruszyła do Włoch. Wróciła promieniejąca, z walizką pełną opowieści i zdjęć. Zaproponowaliśmy, żeby nie przestawała: sprzedać mieszkanie i ruszyć dalej w świat, a na starość zamieszkać z nami w spokoju. Zastanowiła się i zdecydowała. Jej duże mieszkanie poszło za niezłą cenę, a za zarobione pieniądze kupiła małą, przytulną kawalerkę na obrzeżach Gdyni. Resztę zainwestowała w kolejne przygody.

Stanisława objechała Hiszpanię, Austrię i Szwajcarię. W Szwajcarii, podczas wycieczki nad Jeziorem Genewskim, poznała Francuza o imieniu Pierre. Ich romans był jak z filmu — w siedemdziesiąt pięć lat wyszła za niego za mąż! Ja i Marek polecieliśmy na ślub do Francji, i było niesamowicie patrzeć, jak promienieje w białej sukni, otoczona kwiatami i uśmiechami. Stanisława zasłużyła na to szczęście. Całe życie pracowała, wychowywała dzieci, pomagała wnukom, a teraz wreszcie żyje dla siebie.

Krzysztof, gdy dowiedział się o sprzedaży mieszkania, wpadł w histerię. Domagał się, żeby babcia oddała mu kawalerkę, twierdząc, iż „jej i tak wystarczy”. Jak planował tam zmieścić piątkę — tajemnica. Ale nas to już nie obchodzi. Cieszymy się, iż Stanisława znalazła swoje miejsce pod słońcem. A Krzysztof i Jadwiga? Ich historia to przypomnienie, iż czasem bliscy pokazują prawdziwe oblicze, gdy chodzi o pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału