Język mojej przyjaciółki Zosi Leszczyńskiej był zawieszony jak trzeba. Efektowna, zadziorna i przebiegła. Ale czasem udawała taką grzeczną dziewczynkę, iż od razu chciało się ją wziąć na ręce i przytulić. To potrafiła. Pamiętam, jechaliśmy autokarem na wycieczkę. Turystów było po brzegi. Kierowcą był poważny facet, Wiesiek. Czekała nas długa nocna podróż, a Wiesiek nie miał […]