Dziennik – wtorek, 17 października Otworzyłam drzwi, weszłam do mieszkania, wciągając za sobą ciężkie zakupy. Ledwo złapałam oddech, gdy z pokoju dobiegł głos: „Jagódko, nareszcie! Co dobrego przyniosłaś? I gdzie ty w ogóle byłaś tak długo, umieram z głodu!” Nastrój, i tak już kiepski, skurczył się w ciasny, kłujący węzeł w żołądku. No jasne, Tomek […]