Do Czarodziejki Po Szczęście

newskey24.com 3 tygodni temu

Jadwiga wpatrywała się w migoczące zapałki w dłoni staruszkiczarownicy. Znowu zapalała i gasiła je, wymawiając wszystko, co Jadwiga znała i sama czuła. Od tępej, nieprzemijającej bólu, od rozpaczy, od nieustannej potrzeby wyć jak wilk w końcu postanowiła iść do czarownicy.

Uważała, iż właśnie przeżyła tragedię całego swojego życia. Mąż, Michał, odszedł, zostawiając ją z dwójką dzieci. Po czterech miesiącach wrócił, jakby nic się nie stało. Na pierwszy rzut oka wszystko wróciło do normy, ale to był jedynie złudny obrót koła. Związek pękł w głęboką szczelinę, a Jadwiga i jej mężczyzna oddalali się coraz bardziej.

Na początku Jadwiga płakała, bo pragnęła przywrócić dawną troskę, wiadomości Jak się masz? i Dobranoc. Potem w sercu rozgorzała żądza zemsty. Chciała, by Michał cierpiał tak samo, by został potrącony autobusem. W końcu przestała się przejmować zarówno sobą, jak i mężem, gdzie jest i z kim. choćby dzieci przestały budzić w niej zainteresowanie.

Następnie przytłoczyła ją duszna szara mgła brak oddechu, brak myśli. Rozpacz pożerała ją z każdej strony. Jadwiga walczyła, usiłując wyrwać się na chwilę, ale mgła wracała silniejsza. Choroby padały jedna po drugiej: torbiel pod zębem wymagała usunięcia i kosztownego implantu, który pochłonął sporo złotych. Wzrok nagle osłabł. Jadwiga upadła w parku Skaryszewskim na idealnie prostym chodniku, łamiąc rękę w trzech miejscach. W tym momencie postanowiła, iż trzeba coś zmienić nie chciała wcześnie spłonąć na własny stos.

Nikt nie rzuca na ciebie czarów. Nie myśl o tym. To nie ona, to twój mąż taki jest. Nie widzi nikogo poza sobą. To, co się dzieje, jest twoim własnym działaniem, samą siebie pogrzebujesz i niszczysz. On żyje tylko w tej kobiecie, a nie odejdzie bo to tchórz. Powrócić nie może, bo miejsce już zajęte.
A co mam robić?
Żyć. Żyć własnym życiem, tak jak chcesz, dla siebie.

Jadwiga wstała, głowa jak żeliwna. Żyć łatwo powiedzieć.
Weź. Będzie ci mdło, zapal świecę i pij wodę podała czarownica małe pudełko ze świecami i małą butelkę wody.
Dziękuję.

Wyszła na ulicę, w gardle miałę się zbierał kłujący węzeł. Wciąż krążyła w głowie ta sama fraza: To nie ona, to twój mąż taki. Po dwunastu latach małżeństwa po wszystkim, co razem przeżyli.

Wieczorem usiadła przy notesie. Żyć własnym życiem. Czego chcę? Czemu nie? Długie pytania nie znalazły już końca w jej piórze. Zawsze pragnęła tego, co chcieli dzieci wyjazd nad morze, do parku rozrywki, pokój zabaw, choćby w najbliższym podwórku. A może to, co chciał Michał mieszkanie, samochód, wizyta u mamy w mazowieckiej wsi, remont balkonu, nocne seanse filmowe lub wyprawa z namiotami na Bieszczady.

Co naprawdę chciała ona, sama? Czym się żywiła poza życiem małżonka i dzieci? Odkryła, iż w ostatnich latach całkiem się rozpuściła w rodzinie, a własne pasje i cele zniknęły. Po pół godzinie notowania wyłoniła kilka celów:

Chcę biegać rano, znaleźć czas i siłę.
Chcę zmienić pracę, zostać menedżerem i dostać godną pensję, rozwijać się zawodowo.
Chcę schudnąć siedem kilogramów.
Chcę kupić futro.
Chcę własny dom.
Chcę spokojne relacje z dziećmi.
Chcę hobby, które sprawi radość.

Westchnęła i zamknęła notes. Nie było łatwo z własnymi pragnieniami, ale trzeba było od czegoś zacząć. Spojrzała na leżącego na kanapie Piotra, który bez emocji wpatrywał się w ekran laptopa. Twój mąż taki echo brzmiało w jej głowie.

Zamknęła drzwi samochodu. Dziś znów jedzie do czarownicy. Musi omówić wiele spraw: jak ustawić się w nowej pracy, by dział funkcjonował sprawnie, a nie był ciągle nadwyrężany przez nierealistyczne zadania. Ból szyi nie daje za wygraną, a dotychczasowy kurs terapii manualnej nie przyniósł efektu. Czy oddać najstarszego syna na walki sportowe, czy zostawić go przy rysowaniu? I co z mężem jest w ich życiu, a może i nie jest.

Nie poznaję cię powiedziała.
Dlaczego? Jadwiga zaskoczona, bo nic wielkiego się nie zmieniło. Pracę zmieniła, ale w jej głowie to nie był przełom.
No i po co przyszedłaś dziś?
Ból pleców, szyi, praca, syn, mąż odpowiedziała czarownica, uśmiechając się.
Przyszłaś do mnie z całym swoim życiem. Twoja choroba, mąż, powoli gaśnie. niedługo nie będzie miało znaczenia, gdzie jest, z kim rozmawia, czy spotyka się z byłą kochanką. Przyjdzie dzień, gdy zapomnisz, czy jesteś mu potrzebna i jak trzymać rodzinę. Pojawi się inna rzeczywistość. Ale to będzie później, nie dzisiaj.

Znowu zapłonęły zapałki.
Niech rysuje.
A w pracy?
Ustal konkretne zadania, wtedy będą konkretne rozwiązania i możesz pytać o niewykonane. Nie czytają w twoich myślach.
Mąż będzie się przyciskał coraz mocniej. Im ciekawsze twoje życie, tym on będzie krążył wokół jak cień pod słońcem. Gdy słońca nie ma, cień znika; im jaśniej, tym cień wyraźniej widać. Rozumiesz?

Jadwiga skinęła głową.
Dziękuję.
Nie do końca cię rozumie, więc weź piłeczkę tenisową, przyciśnij ją między ścianą a kręgosłup, kręcąc przy przysiadach. Wszystko się ustali.

Jadwiga uśmiechnęła się pod nosem. Piłeczka tenisowa Co to za czary? Terapeuta za fortunę nie pomógł, a piłeczka ma działać. Z drugiej strony, co innego pozostaje, jak nie żyć własnym życiem?

Czas płynął zima, wiosna, lato, znów złota jesień. Od początku roku szkolnego Jadwiga zapisała syna Kacpra do szkoły plastycznej. Dziecko zaczęło malować, a ona czuła niewyobrażalny wstyd, iż nie zauważyła jego talentu. Prace Kacpra gościły na miejskich i wojewódzkich wystawach. Zapomniał o tablecie, poświęcając wolny czas pędzlom i farbom.

W biurze zamontowała tablicę z markerami. Rano zapisywała zadania i terminy, które nie wymagały już dyskusji. Z czasem ich nie trzeba było już omawiać. Za jej plecami pojawiały się niezadowolenia, ale praca szła naprzód i to było najważniejsze.

Zaczęła prowadzić szkolenia z rozwoju personelu najpierw jako hobby, potem jako ekspert i wykładowca. Szkolenia przyniosły dochody dorównujące jej pensji. W środku tygodnia otrzymała bukiet czerwonych róż bez notatki, prawdopodobnie od męża, choć nie zgadła, kto je posłał.
Jak ci się podoba? zapytała.

Po godzinie bez odpowiedzi, mężczyzna pewnie uznał, iż nie odgadła nadawcy.
Dziękuję napisała.

Uwielbiała chryzantemy, ich gorzki, ostry zapach, a teraz był ich sezon. Michał nigdy nie zapamiętał tego jej upodobania; w jego schemacie wszystkie kobiety kochają róże.

Za oknem jaśniało oślepiające, złote jesienne słońce. Czerwone i rudi liście klonów wirująły przy alei obok biura. Chciała zatańczyć wśród nich. Jadwiga wzięła pełną piersią oddech, wciągając świeże powietrze z otwartego okna. Odrzuciła myśl, iż nie jest zdolna do samodzielnych działań. W końcu odnalazła swoją wolność. I tak, piłeczka tenisowa naprawdę pomogła.

Idź do oryginalnego materiału