Wczoraj wieczorem odpoczywałam, gdy niespodziewanie zadzwonił telefon. Na ekranie pojawiło się imię mojej bliskiej przyjaciółki – Teresa.
Od razu poczułam, iż coś się stało. Skoro dzwoni o tak późnej porze, to nie bez powodu. Odebrałam, ale to, co usłyszałam, mnie przeraziło – Teresa dosłownie płakała do słuchawki. Nie mogła się wysłowić, więc zaczęłam dopytywać:
— Teresko, gdzie jesteś? Co się dzieje?
— Przepraszam, iż tak późno, ale muszę z kimś porozmawiać… Inaczej się rozpadnę.
— Mów spokojnie. Jestem tu.
— Tęskniłam za synem, bardzo. Za nim i za jego żoną. Spakowałam przetwory, ciasto, ogórki i wsiadłam w pociąg do Gdyni. Zadzwoniłam do Pawła, żeby po mnie wyszedł, a on powiedział, iż nie może, bo jest w pracy. No jak to – nie mógłby się choć na godzinkę zwolnić, żeby przywitać matkę?
Paweł zapytał, czemu nie uprzedziłam, iż przyjeżdżam. Mówił, iż wtedy z Agnieszką zmieniliby plany. Obiecał, iż oddzwoni. Po pół godzinie powiedział, iż zarezerwował mi hotel niedaleko ich mieszkania. Pokój opłacony. Mam tam pojechać i odpocząć, a wieczorem przyjadą.
Pojechałam – nie będę przecież siedzieć na dworcu. Odpoczęłam, przebrałam się. Wieczorem przyjechali – Paweł i Agnieszka. Zaprosili mnie na kolację do restauracji. Zjedliśmy, porozmawialiśmy. A potem zaczęli się zbierać do wyjścia…
— A wy dokąd?
— Mamo, jesteśmy bardzo zmęczeni. Nie mamy cię gdzie położyć – mamy tylko łóżko dwuosobowe.
— To może chociaż weźcie te przetwory, przywiozłam specjalnie dla was?
— Mamo… po co to wszystko ciągnąć z Białegostoku? My w ogóle nie jadamy takich rzeczy…
Wzięli słoiki i pojechali do siebie. A ja zostałam w hotelu i się popłakałam. Poczułam się niepotrzebna. choćby dla własnego dziecka.
W końcu powiedziałam, co myślę:
— Teresko, przecież oni pracują. Ty masz czas, oni niekoniecznie. Może trzeba było po prostu zadzwonić wcześniej? Nie mieli jak cię ugościć – ale przecież Paweł zarezerwował ci pokój, zapłacił, zabrał cię na kolację. Gdyby cię nie kochał, powiedziałby: „wracaj do domu”.
— Masz rację – powiedziała po chwili cicho Teresa.
Może więc to nie brak miłości. Może tylko brak komunikacji. Wystarczyłby jeden telefon, a wszystko wyglądałoby inaczej.
Nie każda sytuacja, która nas boli, oznacza odrzucenie. Czasem to zwykłe zmęczenie, codzienne obowiązki i brak wcześniejszego ustalenia. Miłość ma różne formy – i czasem hotel zamiast kanapy to właśnie jedna z nich.