Papier toaletowy w lodówce. Trik na sprzątanie
W mojej kuchni dzieje się dużo. Gotuję, testuję nowe przepisy, czasem coś przypalę, czasem zapomnę o rybie w pojemniku na zbyt długo. Lodówka niby chłodna, szczelna, czysta – a jednak czasem czuć z niej ten specyficzny zmieszany zapach różnych produktów. No i tak odkryłam ten banalny, ale genialny sposób: papier toaletowy w lodówce.
Najlepiej sprawdza się ten bardziej "mięsisty", grubszy, dobrej jakości, który łatwo wchłania wilgoć. Bo właśnie o to chodzi – papier toaletowy działa w lodówce jak mały, domowy odświeżacz powietrza i pochłaniacz wilgoci w jednym.
Jedzenie dłużej jest świeże, a w lodówce ładnie pachnie
Wkładam rolkę na jedną z półek – zwykle tę mniej uczęszczaną, na której nic nie stoi – i zapominam na kilka dni. A później? Lodówka pachnie świeżo, a ja nie muszę co chwilę polować na winowajcę aromatu "coś się tu psuje, ale nie wiem co".
To działa, bo papier toaletowy chłonie nie tylko zapachy, ale też wilgoć, a to właśnie ona często jest winna tym lodówkowym smrodkom. Wilgotne środowisko sprzyja rozwijaniu się bakterii, a bakterie – jak wiemy – nie są zbyt wybredne, jeżeli chodzi o zapachy.
Przetestowałam wiele domowych trików: sodę oczyszczoną, plasterki cytryny, choćby fusy z kawy w miseczce. I one działają! Ale są bardziej wymagające – trzeba je zmieniać, uważać, żeby nie zalać cytryny, nie rozsypać fusów, nie zapomnieć o słoiczku z sodą, który po miesiącu przypomina o sobie w najgorszy możliwy sposób.
Papier toaletowy jest zeroobsługowy. Kładę, zostawiam, zapominam. A potem tylko wymieniam na nowy, gdy robi się zbyt wilgotny. Więc jeżeli jeszcze nie testowałaś – zrób to. Brzmi zabawnie, a być może odkryjesz coś, co już zawsze będziesz stosować. Jak ja.