Dzisiaj wydarzyło się coś, co wstrząsnęło naszą rodziną. Nasza córka, Zosia, zawsze była zamknięta w sobie, jeżeli chodzi o sprawy sercowe. Opowiadała nam o studiach, planach, choćby o plotkach z koleżankami, ale o chłopakach ani słowa. Z mężem, Janem, żartowaliśmy, iż pewnie czeka na idealny moment, by przedstawić nam kogoś wyjątkowego.
I w końcu ten moment nadszedł. Zosia oznajmiła, iż chce nam przedstawić swojego chłopaka.
Od rana krzątałam się po kuchni, szykując świąteczny stół. Jan chodził po mieszkaniu ponury, ale myślałam, iż to zwykłe ojcowskie nerwy.
Gdy zadzwonili, uśmiechnęłam się i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał wysoki mężczyzna w garniturze, a obok niego nasza Zosia, promieniejąca szczęściem.
Mamo, tato, poznajcie to mój chłopak powiedziała z taką dumą, iż aż serce mi się ścisnęło.
Ale w następnej chwili zobaczyłam, jak twarz Jana stwardniała, a potem zbladła.
Ty?.. wyszeptał. Co ty tu robisz?
Mężczyzna też się spięty, ale tylko wzruszył ramionami:
Jestem chłopakiem twojej córki.
Co?! głos Jana zadrżał. Wynoś się z mojego domu! Natychmiast!
Tato! krzyknęła Zosia, nie wierząc własnym uszom. Co się dzieje?
Wtedy Jan opowiedział straszną prawdę o nowym chłopaku Zosi.
Ten człowiek przez niego siedziałem w więzieniu. Zdradził mnie, gdy byliśmy młodzi. Wplątaliśmy się w jedną sprawę, a on zrzucił na mnie całą winę. Straciłem przez niego rok życia. To mój dawny kolega z klasy.
Zapadła cisza. Zosia patrzyła na nas ze złością i niedowierzaniem:
I co teraz? On nie jest już tym samym człowiekiem sprzed dwudziestu lat! Kocham go!
Były kolega Jana wyszedł. Zosia wybiegła za nim, trzaskając drzwiami.
Zostaliśmy sami. Jan ciężko oddychał, a ręce mu drżały. Rozumiałam jego ból stara rana nagle się otworzyła. Ale rozumiałam też Zosię przecież nie wybiera się uczuć.
Teraz stoi przed nami najtrudniejsza decyzja. Albo zaakceptujemy tego człowieka dla szczęścia córki, albo ryzykujemy, iż stracimy jej zaufanie na zawsze.