Jasiek szukał prostoty, która brakowała w otaczającym go świecie pełnym pozorów. Zosia była przeciwieństwem kobiet, które matka mu polecała. Nie była wymagająca i nie szukała bogactwa, ale chciała mieć rodzinę opartą na miłości i szacunku.
Ale Helena była zdeterminowana, by zniszczyć ich małżeństwo.
– Znów mnie nie słuchasz! – krzyczała. – Nie pozwolę, żeby mój syn został z tą dziewczyną bez perspektyw!
– Mamo… Dosyć. Dosyć tych obelg! – w końcu wybuchnął Jasiek, wskazując drzwi.
Helena wstała, wściekła, i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
– Bardzo dobrze! Masz tydzień, żeby się z nią rozwieść. To moja ostateczna decyzja! – wykrzyczała, wychodząc z mieszkania i trzaskając drzwiami.
Jasiek czuł głęboki ból. Był rozczarowany matką, ale jeszcze bardziej martwił się o Zosię. Poszedł do sypialni i zobaczył, jak jego żona pakuje swoje rzeczy.
– Co robisz, Zosiu?! – zapytał drżącym głosem.
– Wyjeżdżam, Jaśku, – odpowiedziała chłodnym tonem. – Twoja matka nigdy nie pozwoli nam żyć w spokoju. Nie mogę już tego dłużej znosić. Wrócę do swojej wsi. Proszę, śpij w innym pokoju. Dziękuję.
Zosia zamknęła drzwi do sypialni na klucz. Bez względu na to, jak bardzo Jasiek prosił, nie wpuściła go. Beznadziejny, położył się na kanapie, mając nadzieję, iż poranek przyniesie spokój i pojednanie.
Następnego ranka obudził go dźwięk budzika. Było to dla niego niezwykłe uczucie, ponieważ Zosia zawsze budziła go pocałunkiem i ciepłym śniadaniem.
– Zosiu? – zawołał, ale nie było odpowiedzi. Wstał i rozejrzał się po mieszkaniu. Było puste, a na stole przez cały czas stały brudne naczynia z poprzedniego wieczoru. Zosia wyjechała.
– Wszystko będzie dobrze, – powiedział sobie. – Po pracy pojadę do niej z kwiatami. Zjemy romantyczną kolację i się pogodzimy. Co do mamy, znajdę jakieś rozwiązanie.
Zostawiwszy nieporządek w kuchni, Jasiek założył pogniecioną koszulę i wyszedł do pracy. Cały dzień próbował dodzwonić się do Zosi, ale nie odbierała. W końcu wyszedł z pracy wcześniej i pojechał do miejsca, gdzie pracowała Zosia.
– Pracowała do południa, potem wyszła. Mówiła, iż idzie na urlop, – powiedział mu ochroniarz przy wejściu. Jasiek przeczesał włosy dłonią, w drugiej trzymając bukiet róż. Kiedy zapytano go w kwiaciarni, jakie kwiaty lubi jego żona, nie mógł sobie przypomnieć. Wybrał więc bezpieczną opcję: róże.
Ale Zosia nie odpowiadała ani na telefony, ani na wiadomości.
Kiedy Jasiek wrócił do domu, mieszkanie wydawało się bardziej ciemne, przygnębiające i puste niż kiedykolwiek bez Zosi. A bałagan wciąż tam był…
Wziął telefon i zadzwonił do swojego szefa:
– Przepraszam, ale mam nagły problem rodzinny! Muszę natychmiast wyjechać.
Po zakończeniu rozmowy Jasiek podwinął rękawy, pozmywał naczynia, posprzątał mieszkanie i się przebrał. Był zdecydowany odnaleźć swoją żonę.
Po tym, jak uporządkował mieszkanie, Jasiek wyruszył na poszukiwania Zosi. Jedyne, co wiedział, to nazwa jej rodzinnej wsi. Jechał przez kilka godzin, zatrzymując się co jakiś czas, by zapytać miejscowych, czy wiedzą, gdzie mieszka jej brat.
– Przepraszam, czy pan jest Andrzej? – zapytał mężczyznę rąbiącego drewno na podwórku jednej z chat.
– Tak, to ja, – odpowiedział tamten, niezbyt przyjaźnie.
– Nazywam się Jasiek. Jestem mężem twojej siostry.
Andrzej przestał rąbać drewno i spojrzał na niego chłodno.
– Lepiej spokojnie wracaj, skąd przyjechałeś, Jaśku!
– Nie odejdę bez mojej żony, – odparł Jasiek stanowczo.
– Zobaczymy… – Andrzej uniósł siekierę w groźnym geście.
W tym momencie z domu wyszła Zosia. Gdy zobaczyła Jaśka, stanęła jak wryta.
– Andrzeju, przestań! – zawołała do brata. Ten westchnął ciężko, odłożył siekierę i mruknął:
– Radź sobie sama, siostra.
– Proszę, wybacz mi, Zosiu! – powiedział Jasiek, wręczając jej bukiet polnych kwiatów, które kupił od starszej kobiety na drodze. – Wciąż nie wiem, jakie kwiaty lubisz…
– Te są moje ulubione, – odpowiedziała Zosia, biorąc bukiet z delikatnym uśmiechem. – A tak przy okazji, dzwoniła twoja mama.
Jasiek zamarł.
– Co chciała?
– Powiedziała, iż zrywa z tobą wszystkie kontakty. Ale jeżeli przez cały czas interesuje mnie jej syn, mogę go sobie zatrzymać.
Jasiek przez chwilę milczał, a potem zapytał z lekkim uśmiechem:
– I… interesuje cię jeszcze?
Zosia spojrzała na niego z psotnym uśmiechem i złapała go za ramię.
– Może… – odpowiedziała, a w jej oczach pojawiło się ciepło, którego Jasiek tak bardzo pragnął.
Tamtego dnia Jasiek i Zosia postanowili zacząć od nowa. Jasiek zrozumiał, iż rodzina, którą buduje, to jego własny wybór, a nie coś, co inni próbują kontrolować. Postanowili odciąć się od toksyczności Heleny i skupić się na wzmacnianiu swojego związku oraz budowaniu wspólnej przyszłości.
Nauczyli się, iż najważniejsze jest walczyć nie przeciwko sobie, ale razem – o swoją miłość i szczęście.