Chiny obsadzają pola kamieniami przymocowanymi do metalowych prętów, tylko po co?

wybudzeni.com 8 miesięcy temu

Chiny obsadzają pola kamieniami przymocowanymi do metalowych prętów

Zgadza się, ten mężczyzna maluje drzewka zieloną farbą. A to pole kamieni. Dziesiątki tysięcy kamieni nasadzonych na pręty zbrojeniowe, każda taka konstrukcja “zasadzona” w ziemi. Ten oto mężczyzna maluje owe puste kamienie na zielono. Pytanie brzmi: dlaczego? Co tam się odprawia w Chinach? Dlaczego ludzie biorą dziesiątki tysięcy pojedynczych kamieni nasadzonych na pręty zbrojeniowe i wbijają je w szczerym polu? Dlaczego malują te kamienie zieloną farbą? Dlaczego malują drzewa na zielono? Śpieszę wyjaśnić wam, dlaczego. Na początek może obejrzymy kilka nagrań wideo. Oto nagranie mężczyzny, który jak się zdaje pryska czymś, co wygląda jak mieszanina czegoś zielonego, na kamienie i jakieś krzaki. Tutaj mamy nagranie starszych pań malujących trawnik na zielono. To jest faktycznie spotykana praktyka, za chwilę wyjaśnię o co chodzi, to nie jest nic zdrożnego, ale pryskanie armatkami wodnymi w zasadzie jałowych pustkowi, piach i kupę kamieni, wzdłuż drogi czy autostrady. Po co ktoś miałby robić coś takiego?

A więc po pierwsze muszę wyjaśnić pewną kwestię, bo prawdopodobnie niektórzy z was pomyślą sobie, iż to nic innego jak hydrosiew. Zatem wyjaśnię pokrótce, czym jest praktyka hydrosiewu. Otóż hydrosiew to faktycznie stosowane powszechnie metoda służąc do siewu i regeneracji trawników. Sam proces hydrosiewu wymaga gruntownego przygotowania do samego procesu. Jeśli podłoże nie jest określonej jakości, należy nanieść warstwę odpowiedniej gleby przed podjęciem czynności wysiewania.

Jeśli gleba jest wystarczająco urodzajna, należy ją napowietrzyć, usunąć kamienie itd. To jest żmudny proces i jest nie lada wyzwaniem przygotowanie na tyle dobrego podłoża, aby hydrosiew w ogóle był skuteczny.

Innymi słowy, tu nie może być mowy o hydrosiewie, ponieważ samo pryskanie takim preparatem gołych kamieni, piasku, terenu pustynnego czy to tam to jest, karczowiska, nie będzie miało jakiegokolwiek efektu poza pomalowaniem powierzchni na zielono. I oto im właśnie chodzi, to właśnie robią, czyli farbują te stromowiska, te puste połacie piasku i tereny wzdłuż dróg, zwłaszcza te obszary są istotne na tych nagraniach, farbują je na zielono.

Powodem takiej praktyki jest oczywiście próba oszukania inspektorów. Ale najpierw wróćmy do naszych kamieni na drutach zbrojeniowych. Obejrzymy to nagranie ponownie razem, a ja będę tłumaczył słowa mężczyzny z nagrania. Mówi, byśmy zobaczyli te kamienie nabite na pręty zbrojeniowe i jak dużo ich jest. Mówi, iż są ułożone w rzędach i pyta się, po co one są tutaj, w wolnym tłumaczeniu. Pyta, czy ktokolwiek ma jakieś pojęcie. Dowiedziałem się nieco więcej przeglądając komentarze i dyskusje pod nagraniem owego mężczyzny i okazuje się, iż służą temu, by oszukać zdjęcia z powietrza i zmylić osoby patrzące na to z większej odległości, iż w tym regionie agrokultura ma się dobrze.

Zatem dlaczego mają miejsce takie działania? Dlaczego maluje się tereny przy drodze na zielono, dlaczego “sadzi” się te kamienie? Otóż wszystko sprowadza się do problemu zanieczyszczenia, bowiem Chiny zmagają się z ogromnym problemem zanieczyszczenia. Zgadza się, nie “zmagały się” , ale zmagają się dziś. Oto Pekin w 2023 r. Tak wyglądają Chiny w 2023 r.

[Zanieczyszczenie powietrza i burze piaskowe]

Chiny właśnie teraz. Nie mówię tu o nieadekwatnej gospodarce odpadami, śmieciach na ulicach i tego typu rzeczach, mam tu na myśli wysokie zanieczyszczenie atmosfery, wody i całego środowiska naturalnego. Wynika to z tego, iż Chiny dopiero niedawno zaczęły traktować te kwestie na poważnie. Jakieś 10 lat temu. Bowiem wcześniej, fabryki i przemysł jako taki mógł truć, jak mu się podoba, stąd dochodziło to takich sytuacji, iż dany zakład produkował jakieś plastiki czy inne produkty chemiczne, a wszelkie odpady poprodukcyjne zwyczajnie zrzucane były do pobliskiej rzeki, do lokalnych jezior czy spuszczane do gleby, emitowane do atmosfery i w zasadzie nikt tym się nie interesował. Gdy ktoś zgłosił pretensje, to został jakoś przekupiony, “zlikwidowany”, wyciszony czy co innego. Wtedy Chiny gorączkowo dążyły do bogacenia się, a pieniądze były ważniejsze niż wszystko inne – liczą się pieniądze teraz, a konsekwencjami martwić będziemy się potem. Tak naprawdę Chiny przez cały czas kierują się taką mentalnością, ale w pewnym momencie nie dało się już tego ignorować, kiedy całe wioski zaczęły chorować na raka.

Mam tu na myśli zjawisko dotyczące wielu wiosek [nowotworowe wioski], które sąsiadowały z terenami przemysłowymi, których wszyscy mieszkańcy zaczęli chorować na nowotwory.

“Chińscy ekolodzy poszukują dowodów wskazujących na zanieczyszczenie przemysłowe jako bezpośrednią przyczynę zachorowań na raka. Jest to pierwsze takie działanie od momentu, gdy władze chińskie przyznały, iż tzw. wioski nowotworowe faktycznie istnieją”.

“Nowotwory są tajemnicą poliszynela, przynajmniej w tej dzielnicy. Przez kilka kolejnych dni odwiedzaliśmy te sąsiedztwa, a mieszkańcy otwarcie wskazywali nam gdzie szukać chorych pacjentów. Natomiast władze lokalne niechętnie chcą rozmawiać o tym problemie, a w niektórych przypadkach przyznają, iż otrzymują pieniądze od fabryk za swoje milczenie. Oto próbka wody pobrana z tej oto studni, a to próbka wody z pobliskiej rzeki.

Ta próbka została określona jako toksyczna w testach przeprowadzonych tego ranka. Lokalna organizacja pozarządowa [NGO] podaje, iż w skali od 1 do 5 próbka ta dostała ocenę 5, czyli jest wysoce szkodliwa, a sama organizacja zaleca mieszkańcom lokalnej wioski, by przestać korzystać z jej źródła argumentując, iż woda ta nie nadaje się choćby jako woda ogrodowa, nie nadaje się do podlewania roślin, nie wspominając już o praniu, spożywaniu, gotowaniu, higieny osobistej czy kąpieli, stąd apel, by z tej wody nie korzystać, ale mieszkańcy mówią nam, iż nie mają innego wyjścia niż z tej wody korzystać”.

– To nie jest normalna sytuacja, nie da się tego wytłumaczyć odwołując się do wiary. Otóż w większości przypadków przyczyną była skażona ziemia w tych wioskach, co doprowadziło do zachorowań mieszkańców na nowotwory. Oczywiście to rodzi problem, [smutne] informacje się rozchodzą, iż pobliskie fabryki trują mieszkańców wiosek.

Dalej mieliśmy kilka głośnych wydarzeń, jak na przykład nakręcony przez znaną postać telewizyjną dokument “Pod kopułą” gdy jej własna córka cierpiała na ostrą chorobę układu oddechowego, mieszkając w Pekinie, przeprowadziła własne śledztwo i okazało się, iż te wszystkie normy emisji dla pojazdów i fabryk to była jedna wielka ściema napędzana łapówkami itd.

Chai: “Widziałaś kiedyś na własne oczy gwiazdę?”

Wang Huiqing: “Nie, nigdy”. “A niebieskie niebo?” “Tylko takie prawie niebieskie”. “A białe chmury?”

“Nie”. “Oto zdjęcia nieba w Pekinie z każdego dnia z 2014 r. Z córką wychodzę na dwór wyłącznie, gdy jakość powietrza jest zadowalająca. Ile było takich dni? 175 dni zanieczyszczenia. To oznacza, iż przez połowę dni w roku jestem zmuszona trzymać ją w domu jak więźnia”.

– Oczywiście jej film dokumentalny został całkowicie ocenzurowany, skasowany, a ona sama “zniknęła”, narobiła sporo hałasu, więc sprawnie ją uciszono. Ale z powodu znacznej presji międzynarodowej, a także presji wewnątrz kraju, bo pamiętajmy, iż to obywatele Chin cierpią najbardziej pod władzą chińskiego rządu.

Z powodu tych nacisków rząd zdecydował, iż nadszedł czas, by zacząć traktować zielone inicjatywy poważnie. W ramach tej refleksji zaczęto wprowadzać wytyczne ekologiczne dla władz lokalnych, innymi słowy, nakazano władzom miast, miasteczek, prowincji, ograniczenie emisyjności, wdrożenie działań mających na celu rewitalizację środowiska, programy tego typu, sporządzono odpowiednie nakazy, ale jaki ma sens ograniczenie przemysłu, kiedy przemysł ten generuje pieniądze dla lokalnych władz, na przykład.

Jaki jest sens zamykania fabryk, które generują kolosalne przychody? Otóż Chiny to kraj skrótów i pozorów. Owszem, regulacje istnieją, ale w zasadzie nikt się nimi nie przejmuje. Spójrzmy na tę scenkę. Pracownik restauracji wyrzuca resztki jedzenia, brudne naczynia i co tam jeszcze, patyczki i inne pozostałości do rzeki gdzieś w ośrodku turystycznym w Chinach. Jest to bardzo powszechny widok. Zasady istnieją wyłącznie na papierze.

W Chongqing, jednym z największych miast na świecie, raczej nie powinno się sięgać do śmietnika po olej do smażenia, by użyć go ponownie w restauracji. To jest interesujący kadr, ponieważ w tle widzimy logo Gucci, a na pierwszym planie pani w fartuchu gorliwie łowi za olejem z chili w pojemniku na śmieci, by ponownie go użyć w swojej luksusowej restauracji, do której być może udasz się po zakupie eleganckiej torebki od Gucciego. I to nie jest jakiś jednostkowy przypadek, “olej z odzysku” jest powszechnym problemem w Chinach.

Jak już wspomniałem, kraj skrótów i fasad. jeżeli da się na tym zarobić, to czemu nie? Oto jak zmywa się brudne naczynia… które są następnie schludnie pakowane i odsyłane do restauracji, która serwować ci będzie posiłek. Te zabawne scenki pokazują, jak funkcjonują Chiny.

Otóż gdy owe miasta i miasteczka otrzymały te wytyczne, iż mają wyczyścić swoje podwórko, zredukować zanieczyszczenie i poprawić estetykę swoich krajobrazów, co włodarze zrobili? To proste – przedstawili spreparowane dane i informacje. Twierdzili, iż jakość powietrza jest dobra, kiedy było odwrotnie, ile to zasadzili drzew, kiedy nie zasadzono żadnego.

Posunięto się choćby to tego, iż manipulowano urządzeniami pomiaru jakość powietrza, by kiedy rząd centralny wyśle kontrolera, by sprawdzić pomiary, urządzenia zaniżą poziom zanieczyszczenia. Zdarzały się przypadki, iż czujniki zatykano wełną, a jeden przypadek jest szczególnie słynny, gdzie pewien budynek miał pecha, ponieważ gdy zraszano ów budynek, na którym zainstalowano czujniki, spryskano wodą z dużych maszyn antysmogowych, by zrosić cząsteczki pyłowe, aby opadły na ziemie, ale ponieważ dzień był wtedy mroźny, woda na budynku zamarzła, pokrywając warstwą lodu cały budynek, wtedy przybyli inspektorzy i ich małe oszustwo wyszło na jaw.

Mnóstwo jest takich zabawnych historyjek z całych Chin o tym, jak władze lokalne starają się wystrychnąć na dudka kontrolerów czyniąc to na drodze oszustwa. Rzecz w tym, iż fałszowanie danych i oszukiwanie ma swoje granice, ponieważ gdy inspektor uda się w miasto, masz przechlapane, stąd właśnie całe to malowanie na zielono czy sadzenie fałszywej “roślinności” w postaci kamieni na drutach zbrojeniowych przychodzi na ratunek, by gdy w końcu przyjdzie dzień kontroli, inspektorzy zorientują się, iż twoje dane środowiskowe są sfałszowane, a twoje miasto to w istocie post apokaliptyczne pustkowie, stąd trzeba nieco podkolorować realia.

Malujemy więc tereny wokół drogi na zielono, gdyż tędy będzie jechał samochód inspektora, który pomyśli sobie, iż tutejsze środowisko musi mieć się całkiem dobrze, skoro wszędzie jest tak zielono. Stąd właśnie te wszystkie puste połacie ziemi maluje się na zielono tak, iż inspektor jadący samochodem na kontrolę do pobliskiej wioski spojrzy na krajobraz nie uświadczy jałowego pustkowia, a zamiast tego zobaczy pokryte piękną zielenią łąki i wzgórza.

Dlatego właśnie “sadzi się” te kamienie, by na zdjęciach lotniczych i satelitarnych wyglądało, czy inspektor spoglądający w dół ze wzgórza ze skrupulatnie wybranego przez władze miejsca miał wrażenie, iż rośliny rosną zdrowo i wszystko tętni życiem.

Po wszystkim z czystym sumieniem zaznaczy, iż władze lokalne zrealizowały wymagane cele środowiskowe. Potem wszyscy idą na mocno zakrapianą baijiu [biały alkohol – 37,5-65%] ucztę, by potem udać się na karaoke. To jest takie proste. Wszytko to jest jedną wielką iluzją mającą na celu oszukanie inspektorów rządowych by ci myśleli, iż władze wykonują swoją pracę sumiennie, iż faktycznie pomagają środowisku zamiast je nonszalancko rujnować.

Chcę abyście z tego materiały wynieśli jedna istotną rzecz, iż jeżeli lokalne władze w Chinach starają się okłamywać własnych obywateli i inspektorów, jak sądzicie, co Chiny jako takie starają się wmówić wam? Nie wątpię, iż mieliście styczność z chińską propagandą chwalącą swoje proekologiczne [zielone] inicjatywy, jak to niesamowite Chiny wyprzedzają świat na polu odnawialnych źródeł energii, paneli słonecznych, wiatraków i wszystkie te bzdury bezustannie wpychane wam do głów?

Cóż, przepraszam za grę niezamierzoną grę słów, ale to jedna wielka zasłona dymna. Faktycznie to Chiny zwiększyły swoją produkcję z elektrowni węglowych, w tym roku planuje się 6-krotne zwiększenie produkcji. To jest nie do wiary, ile zanieczyszczeń emitują Chiny do globalnego środowiska.

Są to ilości nigdy wcześniej niespotykane. Zaledwie garstka kontrolowanych przez rząd firm, 2 czy 3 duże firmy, emituje więcej zanieczyszczeń, niż niektóre kraje. To jest olbrzymi problem tutaj.

Nie dajcie się kupić na bzdurne tłumaczenia, iż to trzeba rozpatrywać w przeliczeniu na mieszkańca, ponieważ to tylko rozmywa prawdę, a prawda jest taka, iż Chiny w tej chwili zatruwają świat bardziej, niż wszystkie rozwinięte kraje razem. To jest szaleństwo, a cała ta zasłona dymna i odwracanie uwagi narracją o odnawialnej energii i zielonej technologii jest tylko po to, by ludzie nie zaglądali głębiej i nie zobaczyli kompletnej katastrofy ekologicznej, którą Chiny sprowadzają na świat.

Nie chcę wpadać tu w tony kaznodziejskie, ale sami sprawdźcie, a być może sami się brutalnie przekonacie, iż “sadzenie” kamieni i niszczenie świata idą ręka w rękę. Do następnego razu i niezmiennie jak zawsze: nie ustajcie w swojej niesamowitości.

Zobacz na: Chińskie strony internetowe podszywające się pod lokalne serwisy informacyjne docierają do globalnych odbiorców z pro-pekińskimi treściami
Chińska polityka jednego dziecka została zainspirowana przez zachodnich zielonych – Matt Ridley

Chiny obsadzają pola kamieniami przymocowanymi do metalowych prętów

https://rumble.com/v4k7szu-chiny-obsadzaja-pola-kamieniami.html

Idź do oryginalnego materiału