Cały wieczór obserwowałam dziewczynę” – przyszła synowa nie pasuje do mojego syna

newsempire24.com 2 dni temu

„Cały wieczór przyglądałam się tej dziewczynie” — moja przyszła synowa nie pasuje do mojego syna

W małym miasteczku pod Toruniem, gdzie wąskie uliczki przechowują ciepło rodzinnych tradycji, moje życie w wieku 54 lat przyćmione jest niepokojem o przyszłość syna. Nazywam się Halina Nowak, i kilka dni temu mój syn Mateusz przyprowadził swoją dziewczynę, by ją poznałam. Cały wieczór ją obserwowałam, wypytywałam, a moje wnioski są niepokojące. Szczerze mówiąc, nie sądzę, by ta dziewczyna, Kinga, była odpowiednią partnerką dla Mateusza. Moja matczyna intuicja krzyczy, iż to błąd, ale jak mam chronić syna, nie niszcząc naszej relacji?

Mój syn — moja duma

Mateusz to moje jedyne dziecko, moja euforia i nadzieja. Wychowywałam go sama po rozstaniu z mężem, wkładając w niego całe serce. Wyrosł na mądrego, dobrego i pracowitego człowieka — pracuje jako programista, wynajmuje mieszkanie, marzy o rodzinie. W wieku 28 lat po raz pierwszy poważnie się zakochał, a ja cieszyłam się, iż chce mi przedstawić swoją wybrankę. „Mamo, Kinga jest wyjątkowa, na pewno ci się spodoba” — powiedział z uśmiechem. Przygotowywałam się na spotkanie z otwartym sercem, ale coś poszło nie tak.

Kinga przyszła do nas na kolację. Nakryłam stół — żurek, pierogi, domowe ciasto, wszystko to, co Mateusz lubi. Chciałam, by wieczór był ciepły i rodzinny. Ale od pierwszych minut poczułam napięcie. Kinga, wysoka, z mocnym makijażem i modnym strojem, trzymała się pewnie, ale jej maniery mnie zaniepokoiły. Ledwo się przywitała, usiadła przy stole, jakby to był jej dom, i zaczęła mówić o sobie, nie pytając o mnie.

Wieczór, który wszystko ujawnił

Przez całą kolację bacznie ją obserwowałam. Pytałam: gdzie pracuje, kim są jej rodzice, jakie ma plany. Kinga jest graficzką, ma 26 lat, mieszka sama, pochodzi z sąsiedniego miasta. Słowem — wszystko wydawało się w porządku, ale jej odpowiedzi były puste. Chwaliła się swoimi projektami, podróżami, ale ani słowa o rodzinie, o wartościach. Gdy spytałam, czy chce dzieci, roześmiała się: „Oj, jeszcze nie teraz, najpierw chcę żyć dla siebie”. Mateusz się uśmiechnął, a mnie ścisnęło serce. Mój syn marzy o dzieciach, a ona — o wolności.

Jej zachowanie przy stole tylko pogłębiło moje wątpliwości. Prawie nie tknęła mojego żurku, grzebała w pierogach, a ciasto całkiem ominęła, mówiąc: „Dbam o linię”. Nie oczekiwałam pochwał, ale jej obojętność na moje starania zabolała. Cały czas siedziała w telefonie, odpisywała na wiadomości, a gdy Mateusz próbował wciągnąć ją w rozmowę, odpowiadała krótko, jakby ją to nudziło. Widziałam, jak mój syn patrzy na nią z uwielbieniem, ale w jej oczach nie było tego samego ciepła. Wydała mi się zimna, samolubna, niegotowa na rodzinne życie.

Moje obawy i wnioski

Po kolacji nie spałam całą noc. Kinga nie wydaje się dziewczyną, która zatroszczy się o Mateusza. On jest domatorem, lubi wygodę, tradycje, a ona — cała w swoich ambicjach, social mediach, w „życiu dla siebie”. Boję się, iż złamie mu serce. Moje przyjaciółki, wysłuchawszy mnie, podzieliły się zdaniem: jedne mówią, iż dramatyzuję, inne — iż moja intuicja ma rację. Ale ja znam swojego syna. Potrzebuje kobiety, która będzie go wspierać, a nie ciągnąć za sobą w świat imprez i kariery.

Przypomniałam sobie, jak Mateusz opowiadał o Kindze. Mówił, iż go inspiruje, iż z nią czuje się żywy. Ale ja widzę coś innego: on dostosowuje się do niej, zmienia nawyki, choćby rzadziej dzwoni. Już na niego wpływa, i to mnie przeraża. Co będzie, jeżeli się pobiorą? Czy zabierze go od rodziny, ode mnie, od tego, co kocha? A może, co gorsza, stanie się jej cieniem, nieszczęśliwym, ale zakochanym?

Mój obowiązek jako matki

Nie chcę, by Mateusz powtórzył moje błędy. Mój związek rozpadł się, bo wybrałam człowieka, który patrzył w inną stronę. Nie mogę pozwolić, by syn związał życie z dziewczyną, która, jak sądzę, nie kocha go naprawdę. Ale jak mu to powiedzieć? Próbowałam delikatnie zasugerować po kolacji: „Mateuszu, Kinga jest piękna, ale może nie do końca dla ciebie?”. Zmarszczył brwi: „Mamo, nie znasz jej, daj jej szansę”. Jego obrona Kingi zraniła mnie. Czy naprawdę nie widzi tego, co ja?

Boję się, iż jeżeli będę naciskać, stracę go. Mateusz jest dorosły, sam wybiera swoją drogę. Ale ja jestem matką i moim obowiązkiem jest go chronić. Myślę, by porozmawiać z Kingą sam na sam, poznać jej intencje. Albo opowiedzieć Mateuszowi o moich obawach, ale delikatnie, by nie odepchnąć. A co, jeżeli wybierze ją, nie mnie? Ta myśl rozrywa mi serce.

Mój krzyk o miłość

Ta historia to moje wołanie o miłość matki. Kinga może i jest dobrą dziewczyną, ale nie wierzę, iż pasuje do Mateusza. Nie chcę być teściową, która się wtrąca, ale nie mogę milczeć, widząc, jak mój syn zmierza ku potencjalnemu cierpieniu. W wieku 54 lat chcę widzieć go szczęśliwego, z żoną, która będzie go chronić, tak jak ja chroniłam go przez wszystkie te lata. Niech moje słowa okażą się błędem, ale wypowiem je dla jego przyszłości.

Jestem Halina Nowak i będę walczyć o szczęście mojego syna, choćby jeżeli mnie nie zrozumie. Niech Kinga udowodni, iż się mylę, ale póki co moja intuicja krzyczy: ta dziewczyna nie jest dla Mateusza.

Idź do oryginalnego materiału