Ania choćby nie podejrzewała, jaką tajemnicę skrywa telefon jej męża

przytulnosc.pl 2 godzin temu

— Sama doskonale rozumiesz, iż pospieszyliśmy się z małżeństwem. Byliśmy wtedy zbyt młodzi, by świadomie wybierać — zaczął podstępnie Jan.

— O czym ty mówisz?! Przed ślubem spotykaliśmy się dwa lata! Poza tym znamy się od pierwszego roku studiów! I to nazywasz pośpiechem? — Ania była oburzona.

— Kiedy się z tobą żeniłem, miałem zaledwie 23 lata. Można powiedzieć, iż byłem dzieckiem.

— Czy w ten sposób próbujesz usprawiedliwić swoją zdradę po dziesięciu latach małżeństwa? Przez te wszystkie lata dzieliłam z tobą troski i radości, i trzeba przyznać, iż trudności było znacznie więcej. Zrezygnowałam z myśli o dziecku, gdy ty budowałeś karierę! I co teraz? Znalazłeś sobie zamiennik?

— Aniu, sama jesteś w dużej mierze winna. Spójrz na siebie. Jaka byłaś, gdy się poznaliśmy, a jaka jesteś teraz. choćby w mediach społecznościowych pozostaje ci tylko publikowanie zdjęć ogrodu i kota, bo siebie całkowicie zaniedbałaś.

Słowa męża boleśnie ugodziły Annę. Czuła się wyczerpana. Mało tego, iż musiała przeczytać intymną korespondencję Jana z jakąś Karoliną, to jeszcze jego uwagi na temat jej wyglądu nie dodawały otuchy.

— Jak możesz mi to mówić? Wiesz dobrze, iż przestałam używać kosmetyków, bo ci się to nie podobało. Włosy ścięłam i przestałam farbować z tego samego powodu!

— A co powiesz o swoich dodatkowych 20 kilogramach? — nieprzyjemnie uśmiechnął się mąż.

— Janku, przecież chorowałam. Poza tym wiesz, iż przytyłam przez ciągły stres! Przez twoje zachowanie. Trzymałeś mnie w napięciu i mówiłeś, iż mam paranoję. A w końcu okazało się, iż miałam rację! Jesteś zdrajcą!

— To twoja wina, iż tak wyszło. Co zrobiłaś, żebym nie patrzył na inne kobiety?

— Czy trzeba było robić coś specjalnego? Wierność to oczywistość dla ludzi, którzy postanowili żyć razem!

— No właśnie mówię, iż pospieszyliśmy się z małżeństwem. Kiedy podejmowałem tę decyzję, nie do końca rozumiałem, co robię.

— Ale przecież to ty mnie zdobywałeś, nalegałeś na ślub i nie dawałeś mi spokoju! Dwa razy ci odmawiałam!

— Powinienem był przyjąć twoją odmowę i teraz nie byłoby tej sytuacji.

Ania czuła się tak, jakby była w jakimś koszmarnym śnie. Cała ta rozmowa wydawała jej się absurdalna i okrutna.

— Nie chcesz przeprosić za to, co dziś zobaczyłam?

— Może to ty przeprosisz za to, iż grzebałaś w moim telefonie?

W Annie narastało poczucie bezsilności. Mąż nie tylko ją zdradził, ale najwyraźniej w ogóle nie czuł się winny. Jej znaczenie dla niego tak zmalało, iż choćby nie spieszył się z przeprosinami ani nie okazywał skruchy. Nie wiedziała, jak kontynuować tę rozmowę.

— Janek, wydaje mi się, iż to jakiś głupi żart. Specjalnie wymyśliłeś tę korespondencję, żeby mnie rozzłościć i potrząsnąć mną. Prawda?

Ania była gotowa zaproponować mężowi każdą nieprawdopodobną wersję, byleby tylko ją potwierdził, ale było oczywiste, iż nie zamierza z takiej możliwości skorzystać.

W rzeczywistości Karolina nie była pierwszym zauroczeniem Jana podczas małżeństwa, a podejrzenia Ani nie były bezpodstawne. Jednak gdy odkryła, iż ma kobietę na boku, Jan uznał, iż może to i lepiej. Karolina była barwną, namiętną i radosną dziewczyną, co wyraźnie kontrastowało z jego żoną.

— Nie, to wcale nie żart. Dobrze rozumiesz: zakochałem się w innej i planuję z nią być. Nie chcę już więcej marnować twojego czasu. Zresztą, od dawna byłaś niezadowolona z tego małżeństwa — znajdź sobie kogoś lepszego.

— Dlaczego więc, gdy proponowałam rozstanie, zatrzymywałeś mnie? Przecież od dawna widziałam, iż mało cię interesuję jako kobieta! Już dawno się od siebie oddaliliśmy. Dlaczego nie powiedziałeś wprost?

— Dawałem ci szansę, żebyś się zmieniła. Myślałem, iż zrobisz coś, by uratować rodzinę.

— Ale przecież robiłam wszystko, czego chciałeś! Odeszłam z pracy, bo byłeś zazdrosny. Całkowicie zmieniłam styl, bo nie chciałeś, by inni mężczyźni na mnie patrzyli. Zrezygnowałam z macierzyństwa, bo chciałeś poczekać. Całkowicie skupiłam się na naszym domu!

— I nie zapominałaś przy tym być z czegoś niezadowolona.

— Jak to się stało, iż to ty mnie zdradziłeś, a ja mam się tłumaczyć?! Dlaczego nie mówiłeś, iż coś ci nie odpowiada?

— Czy to nie jest oczywiste? Spójrz w lustro i wszystko zrozumiesz! — Jana wyraźnie poniosło.

Wcale nie uważał, iż Ania wygląda źle. Był zadowolony z tego, jak gotuje i dba o dom. Mimo to od dawna nudził się w małżeństwie, a Karolina coraz bardziej zaprzątała jego myśli. Taka efektowna kobieta nie będzie długo spotykać się w ukryciu — musi jej zaproponować coś poważniejszego.

— Dom odziedziczyłem jeszcze przed naszym ślubem. Samochód jest zarejestrowany na matkę. Sama rozumiesz, iż nie mamy czego dzielić. Prawie wszystko tutaj zostało kupione za moje pieniądze, od siedmiu lat nie pracujesz. Mam nadzieję, iż postąpisz uczciwie i nie będziesz niczego żądać.

— Czyli chcesz się rozwieść?

— A chciałabyś, żebym spotykał się z Karoliną, będąc w małżeństwie?

— Chciałabym, żebyś zrozumiał, jak nieuczciwie postąpiłeś! choćby nie myślałam, iż planujesz z nią być dalej!

— Aniu, masz 33 lata, możesz jeszcze spokojnie wyjść za mąż, urodzić dziecko. Przestańmy tę dramatyzować.

Wyraźnie zmęczony rozmową, Jan usiadł do laptopa.

— Muszę popracować — rzucił.

Ania była wstrząśnięta jego bezdusznością. Zaczęła przypominać sobie to, co zobaczyła dziś w telefonie męża: wyznania miłości, flirt, czułe słówka. Nowa wybranka męża regularnie wysyłała mu też swoje zdjęcia z okazałymi bukietami, dziękując za uwagę.

— choćby na Dzień Kobiet przestałeś mi dawać kwiaty! choćby nie mówiłeś mi tych słów, które pisałeś swojej przyjaciółce! Może gdybyś traktował mnie tak jak ją, też byłabym lepsza? Może nasze relacje byłyby na innym poziomie? Co widziałam od ciebie przez ostatnie lata, poza krytyką, irytacją i obojętnością? Traktowałeś mnie jak służącą i kucharkę.

— Naprawdę zmęczyła mnie ta rozmowa, wynoś się z mojego domu! — Jan już się nie powstrzymywał.

Wstrząśnięta jego gniewem i wszystkim, co się wydarzyło, Ania uciekła do sypialni. Nie mogąc się uspokoić, padła na kanapę i zaczęła płakać. Było jej przykro, iż znalazła się w tak katastrofalnej sytuacji.

„Dlaczego tyle lat znosiłam takie traktowanie? Przecież widziałam, jak mnie traktuje, ale przymykałam na to oczy. Starałam się być jak najbardziej wygodna” — gorzko wyrzucała sobie.

Ania miała jeszcze nadzieję, iż mąż wejdzie i spróbuje ją uspokoić, ale tak się nie stało. niedługo usłyszała trzask drzwi wejściowych, a po kilku sekundach dźwięk silnika — najwyraźniej tego wieczoru Jan nie spędzi w domu.

Ania skuliła się w kłębek i zaczęła ciężko oddychać. Wydawało jej się, iż jeszcze trochę, a serce nie wytrzyma.

— Co za drań! — oburzyła się do słuchawki jej siostra Marta, gdy Ania powiedziała, iż jutro zamierza wrócić do rodzinnego domu.

— Marto, niech żyje tak, jak chce. Nie będę zatrzymywać mężczyzny, który dawno mnie przestał kochać.

— Trzeba mu zabrać wszystko, co ci się należy! Porozmawiam ze znajomym, to dobry adwokat — zdecydowanie odpowiedziała siostra.

— Nie, jedyne, czego chcę, to gwałtownie się rozwieść. Jutro złożę pozew, jeżeli mnie nie uprzedzi. Bardzo mnie to boli, ale nie chcę już tkwić w tej historii ani dnia dłużej — zaszlochała Ania.

— Co planujesz dalej? — w głosie Marty słychać było mieszankę współczucia i złości.

— Spróbuję znów zatrudnić się w szpitalu, pediatrzy są u nas potrzebni.

Jan wrócił do domu następnego ranka, pewny, iż czeka go kontynuacja nieprzyjemnej rozmowy. Był choćby trochę zdziwiony, iż w nocy obyło się bez natrętnych telefonów od żony.

Poprzedniego wieczoru spotkał się z Karoliną i radośnie oznajmił jej, iż się rozwodzi. Nowa dziewczyna była zadowolona z takiego obrotu spraw i przez kilka godzin planowali wspólną przyszłość.

Wchodząc do domu, Jan poczuł, iż coś nieuchwytnie się zmieniło. Praktycznie wszystkie rzeczy były na miejscu, ale brakowało drobiazgów. Obchodząc mieszkanie, zrozumiał, iż żona zabrała wszystkie swoje osobiste rzeczy i kota. Niektóre jego prezenty w postaci biżuterii, które dawał jej jeszcze na początku małżeństwa, pozostały nietknięte. Na toaletce leżała też obrączka.

— No i świetnie! — powiedział do siebie, ale poczuł lekkie zaniepokojenie.

Rozwód nastąpił dość gwałtownie — Ania nie rościła żadnych pretensji i choćby nie pojawiła się w sądzie. Zamiast niej był jej adwokat. W tym czasie Karolina już zamieszkała w domu Jana.

— Kochanie, przygotuj na kolację gołąbki — poprosił Jan, popijając poranną kawę.

Zaspana Karolina leniwie przeglądała media społecznościowe.

— Dziś mam fitness, potem lekcję malarstwa. Jakie gołąbki, skarbie? jeżeli tak chcesz, zamówimy z restauracji.

— Karolina, mam dość jedzenia z restauracji. Mam dość, iż co tydzień spotykam tu jakieś obce kobiety z firmy sprzątającej. Czy to nie ty powinnaś tworzyć domowy klimat? Przecież nie pracujesz, masz mnóstwo czasu!

— Tak, kochanie, dzięki tobie od pół roku nie muszę pracować jako hostessa, ale sam tak zdecydowałeś.

— No bo to w kawiarni cię poznałem podczas twojej zmiany. Tak pracowałaś — wybuchnął Jan z irytacją.

Po tych słowach, przewidywalnie, rozpoczęła się kłótnia. Teraz w tym domu prawie nie było dnia bez awantury. W przeciwieństwie do Ani, Karolina nie zamierzała smutno milczeć w odpowiedzi na jego uwagi i niezadowolenie — głośno i obszernie wyrażała swoje oburzenie.

Początkowo po tych sprzeczkach następowały gorące pojednania, ale w ostatnich miesiącach młoda para odczuwała wzajemną niechęć zarówno w dzień, jak i w nocy.

Jan coraz częściej wspominał stare czasy. Przypominał sobie słowa Ani.

„Może rzeczywiście, gdybym poświęcał jej więcej czasu, to i rodzina by się nam ułożyła? Czym byłem niezadowolony? Przecież była dobra. No, zaniedbała się, fakt. Ale gdybym jej powiedział, gwałtownie by to naprawiła” — myślał.

Był pewien, iż Ania wróci w każdej chwili, jeżeli tylko zechce. Jednak przez cały rok nie szukał z nią kontaktu. Było mu niezręcznie, a poza tym bał się zobaczyć ją w całkowitej rozpaczy.

Wieczorem, wiedząc, iż nie będzie normalnej kolacji, postanowił pojechać do restauracji w centrum miasta.

Usiadłszy przy stoliku, rozejrzał się po sali. Niedaleko, tyłem do niego, siedziała nieznajoma — stylowo ubrana i o figurze zdecydowanie w jego guście (wysoka, nie za chuda, ale i nie za pulchna). niedługo do stolika przysiadł się przystojny młody mężczyzna i podał jej rękę. Na palcu eleganckiej szatynki zalśniła obrączka.

„Szkoda” — pomyślał Jan.

Para wstała od stołu, a on kątem oka spojrzał na kobietę, która wyraźnie go nie zauważyła — patrzyła z czułością na swojego męża.

Jan zamarł, uświadamiając sobie, iż przed nim stoi jego Ania, której nigdy wcześniej nie widział tak pięknej i radosnej.

Szybko przeniósł wzrok na swój talerz, czując, iż nagle serce bije mu mocniej…

To była gorzka lekcja dla Jana o tym, jak ludzie czasem tracą to, co najcenniejsze, uświadamiając sobie to dopiero zbyt późno.

Idź do oryginalnego materiału