Aleksandra Nowak Nikt nie ma prawa oceniać naszego życia seksualnego [WYWIAD]

mooveme.pl 2 lat temu

Choć slut-shaming istnieje od lat, książka „Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści o slut-shamingu” to jedna z nielicznych polskojęzycznych publikacji na ten temat. Aleksandra Nowak, dziennikarka i kulturoznawczyni, wspólnie z Pauliną Klepacz i Kamilą Raczyńską-Chomyn, postanowiła zebrać historie kobiet oraz przyjrzeć się temu zjawisku z różnych perspektyw. Sama zresztą nieraz, jak wiele z nas, slut-shamingu doświadczyła.

Czym jest slut-shaming?

Slut-shaming jest formą przemocy. To różnego rodzaju działania mające na celu zawstydzenie, ośmieszenie, poniżenie danej osoby poprzez odniesienie się do jej seksualności. Najczęściej jego ofiarami są kobiety i, co dla wielu może być zaskoczeniem, same bardzo często slut-shaming stosują. Również nieświadomie.

W jaki sposób?

Slut-shaming może na przykład przybierać formę rady. Wyobraźmy sobie przyjaciółkę, która mówi nam, żebyśmy nie szły z kimś do łóżka na danej randce. Taka osoba może mieć dobre intencje, ale trzeba podkreślić, iż nikt nie ma prawa oceniać naszych wyborów dotyczących życia seksualnego.

Gdy opublikowałyśmy książkę „Dziwki, zdziry, szmaty”, sporo dziewczyn pisało nam, iż najwięcej slut-shamingu doznało ze strony swoich mam; słyszało od nich teksty takie jak „Nie wychodź tak z domu, bo wyglądasz jak dziwka” albo „Sama się prosisz o kłopoty, gdy chodzisz ubrana jak kurwa”. Choć tego typu komentarze wynikają z troski, są po prostu przemocowe. Co więcej, wypowiadając je, w domyśle przerzuca się odpowiedzialność za potencjalną agresję seksualną na jej ofiary.

Kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z pojęciem slut-shamingu?

Nie pamiętam dokładnie, ale zdarzało mi się trafiać na to określenie w tekstach anglojęzycznych już mniej więcej dekadę temu. Pamiętam natomiast bardzo dobrze, kiedy zaczęłam intensywnie o tym zjawisku myśleć.

Kilka lat temu w sieci pojawił się SlutWatch – „Spis Zdzir”. Jego twórcy ujawnili imiona i nazwiska kobiet oraz ich posty i komentarze, które były pierwotnie przeznaczone dla wąskiego grona zaufanych internautek, członkiń zamkniętych grup na Facebooku. Spis miał zawstydzać, upokarzać, a także zachęcać do nękania – w tym wysyłania prywatnych wiadomości, przesyłania screenów do pracodawców, składania pogróżek, a choćby gwałcenia – autorek wypowiedzi „za karę” za ich życie erotyczne. Zorganizowałyśmy wtedy w ramach magazynu „G’rls ROOM” akcję przeciwko slut-shamingowi pod hasłem „Nie da się zawstydzić kobiety jej seksualnością, gdy ona się jej nie wstydzi”. Cały czas czułyśmy jednak, iż musimy w tym temacie zrobić coś więcej. Wtedy wraz z Kamilą Raczyńską-Chomyn i Pauliną Klepacz postanowiłyśmy napisać książkę, by przyjrzeć się slut-shamingowi bliżej.

Czy będąc dzieckiem lub dorastając, doświadczyłaś slut-shamingu?

Oczywiście, choć wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, iż istnieje taki termin, ani narzędzi, by sobie z nim radzić. Jedna z pierwszych sytuacji, jaką sobie przypominam, wydarzyła się, gdy miałam około dziesięć lat. Jakiś mężczyzna zaczepił mnie na ulicy, a ja stanowczo odpowiedziałam mu, iż nie jestem zainteresowana. Wtedy usłyszałam cały stek wyzwisk z „dziwką” na czele. Później potrzebowałam sporo czasu, zanim znów byłam w stanie zaznaczać granice w różnych sytuacjach. Podświadomie obawiałam się, iż moja asertywna postawa narazi mnie na przemoc.

Pamiętam też taką sytuację z liceum: jechałam tramwajem do szkoły i słuchałam muzyki. W pewnym momencie usłyszałam, iż dziewczyny, które stoją kawałek ode mnie, rozmawiają na mój temat. Zastopowałam muzykę i zaczęłam słuchać ich konwersacji. Komentowały kolor mojej szminki i to, iż zupełnie nie wypada, żebym była tak pomalowana w ciągu dnia. Potem zaczęły zastanawiać się, z iloma z moich kolegów spałam. Doszły do wniosku, iż ze wszystkimi, ale pewnie żaden z nich nie traktuje mnie poważnie. Co ciekawe, byłam wtedy jeszcze przed inicjacją seksualną, a ze wspomnianymi chłopakami łączyły mnie tylko więzi koleżeńskie czy przyjacielskie.

Dlaczego tak o tobie mówiły?

W tamtym czasie byłam dość popularna, eksperymentowałam ze strojem, nosząc różne ubrania vintage i chodziłam na szereg zajęć artystycznych, na których poznawałam kolejnych znajomych, w tym dużo chłopaków. Wywiady, które przeprowadziłyśmy na potrzeby książki pokazują, iż przeważnie w okresie szkolnym slut-shaming dotyka przede wszystkim dziewczyn, które pod jakimś względem się wyróżniają – wystarczy, iż głośno się śmieją, siadają w tylnej ławce, przyjaźnią się z chłopakami, charakterystycznie wyglądają, mają trudną sytuację rodzinną czy ekonomiczną.

Pamiętam na przykład jak jedna z bliskich mi dziewczyn opowiadała, iż dostała wiadomość na karteczce, iż jest szmatą, bo napisała sprawdzian na najlepszą ocenę. Słowo „dziwka” czy krzywdzące odwołania do seksualności są rodzajem „kary”, a jedną z form slut-shamingu – jak było w moim przypadku – są pomówienia, plotki o domniemanym życiu seksualnym.

Czy pisząc książkę, analizowałaś swoje życie?

Zaczynając pracę nad książką, choćby nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo osobisty będzie to proces. Wydawało mi się, iż przecież doskonale wiem, w jakich sytuacjach doznałam slut-shamingu, i iż już dawno temu je „przepracowałam”. Okazało się jednak, iż gdy podczas wywiadów poznawałam historie innych kobiet, bardzo często przypominały mi się moje własne. Musiałam na pewnych etapach je po prostu wyprzeć. Obserwowałam też reakcje emocjonalne moich rozmówczyń i bardzo z nimi empatyzowałam. W trakcie pisania odczuwałam więc najróżniejsze emocje, ale ostatecznie okazało się ono bardzo oczyszczającym i wzmacniającym doświadczeniem.

Czy w tej chwili po napisaniu „Dziwek, zdzir, szmat” inaczej patrzysz na zachowania ludzi?

Na pewno zrozumiałam znacznie lepiej, dlaczego ludzie slut-shamingują oraz jak może wpływać na nas doświadczenie slut-shamingu. Wiem też, iż w to zjawisko wpisują się bardzo różnorodne zachowania, na które wcześniej w ten sposób nie patrzyłam. Część historii, które wysłuchałyśmy, pracując nad książką, jest do siebie bardzo podobna, co pokazuje, iż mówimy o przemocy systemowej.

Jak została odebrana wasza książka?

Wiele dziewczyn dziękowało mi, Kamili i Paulinie za podjęcie tego tematu. Niektóre pisały wręcz, iż „Dziwki, zdziry, szmaty” zmieniły ich życie. Dojrzałe kobiety mówiły na przykład, iż bardzo żałują, iż nie było takiej książki, gdy były nastolatkami, bo wchodzenie w dorosłość byłoby wtedy zupełnie inne. Z kolei dalsze znajome osoby – iż stały się bardziej świadome, oraz iż same czy sami kiedyś stosowały_li slut-shaming wobec jakichś dziewczyn i teraz mają ochotę je przeprosić.

Dostawałyśmy też przedziwne, nachalne wiadomości od mężczyzn, którzy najwyraźniej nie zrozumieli tematu książki. Sugerując się tytułem, zaczęli składać Paulinie, Kamili i mnie najróżniejsze propozycje seksualne. Ale najtrudniej było mi czytać wiadomości od nastolatek, które opowiadały, iż na co dzień doznają slut-shamingu w domu czy szkole. Zawsze przekazywałam im potrzebne kontakty, by mogły znaleźć darmową pomoc psycholożek czy edukatorek seksualnych. Te znajdują się również na końcu książki.

Najbardziej cieszy mnie to, iż przy okazji wydania „Dziwek, zdzir, szmat” temat slut-shamingu pojawił się w mediach. Myślę, iż dzięki temu mógł dotrzeć również do osób, które choćby jeżeli nie sięgnęły po książkę, dowiedziały się czegoś o zjawisku z artykułów, audycji czy podacastów. Mam więc nadzieję, iż dzięki naszej książce po prostu mniej osób slut-shamingu doświadczy, a jeżeli już tak się stanie, to będą wiedzieć, jak reagować i jak poradzić sobie z tym doświadczeniem.

„Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści o slut-shamingu”, wyd. Czarna Owca (2021)
Aleksandra Nowak – dziennikarka, redaktorka, kulturoznawczyni. Współautorka książki „Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści o slut-shamingu” (napisanej wraz z Pauliną Klepacz i Kamilą Raczyńską-Chomyn). Współtwórczyni feministyczno-erotycznego magazynu „G’rls ROOM”. Współpracuje z licznymi instytucjami kultury, prowadząc dyskusje i warsztaty. Zajmuje się przede wszystkim tematyką twórczości kobiet, praw mniejszości i seksualności.
Idź do oryginalnego materiału