A ja kocham cię jeszcze mocniej

twojacena.pl 5 dni temu

Jagoda nie słyszała szumu kół wózka po szpitalnym linoleum ani pośpiesznych kroków. Jej głowa delikatnie kołysała się w rytm ruchu. Nie widziała migających świetlówek nad sobą, nie słyszała krzyku Piotra: „Jagoda! Jagoda!” Nie zauważyła, jak lekarz zagrodził mu drogę.

„Nie wolno tam panu iść. Proszę czekać tutaj.”

Piotr usiadł na połączonych krzesłach przy drzwiach intensywnej terapii, oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. Nic z tego nie widziała. Leciała w strumieniu światła, pragnąc tylko, by ten lot się skończył i nastał spokój.

***

Grała w krótkiej komediowej scence na akademickim wieczorku z okazji Dnia Kobiet. Wcieliła się w studentkę, która przyszła na egzamin nieprzygotowana i próbowała się wykręcić. Sala śmiała się i biła brawo. Potem były tańce, i Piotr ją zaprosił.

„Grałaś świetnie, jak prawdziwa aktorka” – powiedział szczerze, patrząc na Jagodę z podziwem.

„Wcale nie miałam grać. Kinga w ostatniej chwili się wystraszyła i uciekła. Tak się stresowałam, iż zapomniałam tekstu, improwizowałam. Drżałam ze strachu.” – Jej oczy wciąż błyszczały z emocji.

„Nic takiego nie zauważyłem. Grałaś pewnie i naturalnie. Było zabawnie. Wybrałaś zły zawód.”

Po tańcach odprowadził ją do akademika i nieśmiało pocałował w policzek. Sam Piotr mieszkał jeszcze z rodzicami. Zaczęli się spotykać, a miesiąc później wynajęli mały pokój u starszej pani niedaleko uczelni. Piotr stoczył ciężką walkę z rodzicami, ale w końcu ustąpili i zgodzili się pomagać zakochanej parze.

Sąsiadka była niedosłysząca, ale dla pewności puszczali muzykę głośniej. Jagoda wspominała ten czas jako najszczęśliwszy w życiu.

„Kocham cię” – szepnął rozgrzany Piotr, leżąc obok Jagody i ciężko oddychając.

„Nie, ja kocham cię bardziej” – odpowiedziała, przytulając policzek do jego spoconej piersi.

„To niemożliwe! Ja kocham jeszcze bardziej…”

Uwielbiali tę grę. Potem marzyli, iż za rok skończą studia, znajdą pracę, kupią duże mieszkanie i będą mieć dzieci – chłopca i dziewczynkę.

„Nie, najpierw dziewczynkę, potem chłopca” – poprawiała Jagoda.

„A potem jeszcze jednego chłopca” – dodawał Piotr, całując ukochaną.
Wydawało im się, iż nikt nigdy nie kochał tak mocno jak oni.

Koledzy z uczelni im zazdrościli, a wykładowcy uśmiechali się pobłażliwie, wspominając własną młodość. Ile takich par widzieli, sami kiedyś tacy byli, a teraz przekazywali wiedzę lekarską młodym, lekkomyślnym głowom.

Po studiach Piotr i Jagoda dwa lata pracowali w miejskiej przychodni stomatologicznej, potem przeszli do prywatnej kliniki prowadzonej przez przyjaciela ojca Piotra. Dwa lata później otworzył drugi gabinet i mianował Piotra kierownikiem.

Dobrze zarabiali. Rodzice pomogli spłacić większość kredytu na mieszkanie. Jak planowali, Jagoda urodziła najpierw córkę, a trzy lata później, nie wychodząc z urlopu macierzyńskiego, syna.

Rodzice często zabierali dzieci na weekendy, dając Jagodzie i Piotrowi czas na sen i bycie we dwoje. Szczęśliwa, ładna, ustabilizowana rodzina. Czego więcej pragnąć?

Gdy syn podrósł, Jagoda postanowiła wrócić do pracy. Męczyło ją siedzenie w domu, bała się, iż zapomni zawodu.

„Po co? Dobrze zarabiam. Zostań w domu, zajmuj się dziećmi” – nagle zaczął protestować Piotr. – „Może urodzimy jeszcze syna. Damy radę. Rodzice uwielbiają wnuki, jeszcze są w stanie pomóc.”

Tym razem jednak Jagoda nie mogła zajść w ciążę. Myślała, iż to jej wina, chodziła po lekarzach, którzy nie widzieli problemów.

„Nie martw się. Gdybyśmy w ogóle nie mieli dzieci, to bym rozumiał. Ale mamy dwoje. I to jakie! Nie ma powodu do zmartwień. Uspokój się i ciesz życiem” – przekonywał Piotr.

Jagoda się uspokoiła, ale znowu zaczęła mówić o pracy.

„Nie gniewaj się, ale nie przyjmę cię do naszej kliniki” – niespodziewanie powiedział Piotr. – „Po pierwsze, to nieodpowiednie, gdy mąż i żona pracują razem. Po drugie, przez siedem lat nie pracowałaś, straciłaś kwalifikacje. Żadna klinika cię nie przyjmie.”

I tak w ich idealnej rodzinie zaczęły się kłótnie. Jagoda zajmowała się dziećmi i domem, ale gdy rodzice Piotra zabierali wnuki, wypełniała ją nuda i pustka. Pewnego dnia napiła się wina, by poprawić nastrój. Stało się jej lżej, niepokojZrozumiała wtedy, iż czasem miłość nie wystarcza, ale odbudowanie zaufania to dopiero początek prawdziwej walki o wspólną przyszłość.

Idź do oryginalnego materiału