W wieku 78 lat zmarła Ewa Dałkowska – wybitna aktorka, której głos, talent i obecność na scenie przez dekady wzruszały i inspirowały publiczność. Choć od dłuższego czasu zmagała się z ciężką chorobą, jej odejście nadeszło niespodziewanie. Dziś znamy już datę i miejsce pogrzebu artystki.
Informację o śmierci Ewy Dałkowskiej przekazał publicznie Nowy Teatr – z którym aktorka była związana od samego początku jego istnienia.
„Dzisiaj odeszła Ewa Dałkowska, wspaniała aktorka, przyjaciółka. Od początku tworzyła zespół Nowego Teatru, współtworzyła jego sens. Będziemy pamiętać jej wielkie role: Ryfkę, Gonerylę, Elizabeth Costello, Henię Gelertner, Izoldę Regensberg” – przekazano we wzruszającym komunikacie.
Jeszcze w kwietniu – mimo wieku emerytalnego – Ewa Dałkowska pracowała nad nową rolą. Scena była jej życiem, pasją i przestrzenią, w której nigdy nie pozwalała sobie na kompromisy. Dla wielu pozostanie aktorką bezkompromisową, odważną i głęboko autentyczną. Dała się poznać szerokiej publiczności m.in. dzięki roli Marii Kaczyńskiej w filmie Smoleńsk, ale jej dorobek sięga znacznie dalej – od klasycznych kreacji teatralnych, przez współczesne dramaty, po kultowe produkcje filmowe, jak Skazany na bluesa, Body/Ciało, Teściowie czy Przedwiośnie.
Ostatnie pożegnanie aktorki odbędzie się w piątek, 13 czerwca o godz. 12:00. Uroczystości rozpoczną się w Kościele Św. Huberta w Zalesiu Górnym, skąd kondukt uda się na pobliski cmentarz.
Wiadomość o śmierci Ewy Dałkowskiej poruszyła nie tylko jej rodzinę i bliskich współpracowników, ale również tysiące widzów oraz przedstawicieli środowiska artystycznego. W sieci pojawiły się liczne wyrazy współczucia oraz wspomnienia, pełne wdzięczności i żalu.
Jeden z najbardziej przejmujących głosów zabrał aktor Wojciech Kalarus – prywatnie przyjaciel Dałkowskiej.
„Kilka dni temu zadzwoniłem do Ciebie, odebrał Twój mąż, Tomek. Uznał, iż może Ci przekazać telefon i chwilę rozmawialiśmy. Płakałem, prowadząc samochód. Tyle miłości i ciepła z Twojej strony otrzymałem przez te dwadzieścia kilka lat znajomości i później przyjaźni. Kochałem Cię prywatnie i kochałem na scenie jako wybitną Aktorkę!” – napisał w poruszającym pożegnaniu.
W komentarzach nie brakowało podobnych głosów:
„Wielka strata! Wspaniała aktorka i wybitna osoba.”
„Ogromna strata dla kultury polskiej.”
„Jeszcze niedawno cieszyła mnie swoją grą na scenie… trudno uwierzyć.”
Choć Ewy Dałkowskiej nie zobaczymy już na scenie ani ekranie, zostawiła po sobie niezatarte ślady – nie tylko w filmach i spektaklach, ale także w pamięci tych, którzy mieli zaszczyt z nią współpracować i ją oglądać. W czasach, gdy prawdziwe autorytety stają się coraz rzadsze, jej postać przypomina, jak wielką moc ma autentyczna sztuka i odwaga w byciu sobą.
W piątek Polska pożegna jedną z najwybitniejszych postaci swojego życia teatralnego. Ale jej duch – jak każdej wielkiej artystki – pozostanie z nami na zawsze.