Znalazłem ciepłe ramiona

newsempire24.com 7 godzin temu

— Zaraz, chwila! On przejadał moje pieniądze, a teraz ja mam mu jeszcze coś być winna? Z jakiej racji?
— To twój ojciec! — wyrzuciła z siebie mama.

Ania uniosła brwi tak wysoko, iż czoło wyglądało jak harmonijka. Matka patrzyła jej w oczy, skrzyżowawszy ręce na piersi. W kuchni było gorąco i duszno. Brakowało powietrza. Zupełnie jak w ich relacji.

— Ojciec zostawił mi połowę mieszkania. A ten człowiek jest dla mnie obcy — odpowiedziała spokojnie Ania.
— No, ale musisz zrozumieć — sprzeciwiła się Grażyna. — On tu mieszka od dziesięciu lat. Też inwestował w to mieszkanie. Pomagał, jak mógł.

Ania aż prychnęła, ledwo powstrzymując uśmiech.

— Pomagał? To kiedy on pomagał, mamo? Kiedy stał przy kuchence i wykładał mi, jak smażyć dla niego ziemniaki, choć sam jajecznicy nie umie zrobić?
— No, może nie finansowo — mruknęła matka. — Ale to część rodziny. Sama go nazywałaś tatą.

Ania wbiła wzrok w magnesy na lodówce. Wisiały tam jeszcze stare, z widokami różnych miast, kupione podczas rodzinnych wyjazdów z ojcem. W pewnym momencie kolekcja przestała się powiększać.
Gdy w domu zamieszkał Mariusz, nie było już czasu w podróże.

— Raz go tak nazwałam, żebyś się nie denerwowała — przyznała cicho Ania. — Jak miałam czternaście lat. A on później machał tym jak sztandarem.

Nagle przed oczami stanęło niechciane wspomnienie: Ania wraca do domu, paląc się ze wstydu i złości. Cała paczka poszła do kina, a jej nie puścili. Mariusz stwierdził, iż „dziewczyna powinna siedzieć w domu, a nie się włóczyć”.

— Ale dlaczego?! Wszyscy idą! Ja też chcę!
— Słuchaj, Aniu. Za moich czasów dzieci nie kłóciły się z rodzicami. Za takie wybryki dostawało się pasem.

Nie podniósł głosu, ale wypowiedział to w taki sposób, iż ściskało w gardle do późnej nocy. Ania wtedy nie płakała. Leżała jednak na łóżku, wtulona w poduszkę, i słyszała, jak mamrocze w sąsiednim pokoju.

— Rozpuściłaś ją. Książęca córka wyrosła. Tylko pieniądze na nią lecą, a pożytku zero. Za moich czasów… — mówił do matki.

Ania zacisnęła pięści. Jak się okazało, to był dopiero początek. Później posypały się kolejne uwagi: iż pasierbica chodzi „niechlujnie”, iż „za dużo je”, iż „gada nie na temat”. Czasem wydawał jej polecenia takim charakterystycznym tonem, jakby była służącą w jego prywatnym królestwie.

Ale Ania już wtedy zrozumiała: po prostu się na niej wyżywał. W pracy nikt go nie słuchał, sam też tam specjalnie nie parł, raczej się migał. Za to w domu mógł podnieść głos, uderzyć pięścią w stół, udawać, iż coś znaczy.

— Mamo… — Ania ocknęła się z zamyślenia. — Słuchaj. Połowa mieszkania jest moja. Prawnie. Pamiętasz? Mariusza w papierach nie ma.
— Aniu, ty nie rozumiesz. jeżeli sprzedamy i podzielimy tylko na nas dwie, to Mariusz… on to odbierze jako zdradę. Przecież prawie uważa cię za córkę.
— No tak. To wymyślmy coś. O! Już wiem. A jeżeli sprzedam swoją część komuś obcemu i będzie musiał dzielić kuchnię z tym „prawie tatą”, to też będzie zdrada?

Grażyna zamilkła, westchnęła i przymknęła oczy. Jej wargi zadrżały. Bała się zostać sama.

— Mieszka tu tyle lat… — szepnęła. — Włożył w to serce. Naprawdę tego nie czujesz?
— Czuję. Czuję, iż jeżeli teraz nie postawię na swoim, nikt za mnie tego nie zrobi. A także czuję, iż z takim podejściem pewnego dnia stanę się tobą. Wstawię sobie na kark faceta i będę narzekać.

Wyszła. Nie mogła dłużej zostać w tym obcym domu, obok matki.
Na zewnątrz dopiero zaczynała się wiosna. Na przystanku turlał się autobus. Dzieci jadły lody. Za plecami ktoś stukał obcasami. Życie toczyło się dalej, jakby w tym mieszkaniu na piątym piętrze nie wydarzyło się właśnie małe osobiste trzęsienie ziemi.

Po tej rozmowie Ania nie dzwoniła do matki prawie tydzień. Po co rozmawiać z kimś, kto tylko powtarza cudze słowa?

Skupiła się na działaniu. Zwróciła się do znajomego poświętnika i wyjaśniła sytuację: mieszkanie w spółdzielni, chce sprzedać swoją część, żeby kupić kawscalerę. W ostateczności — choćby pokój, żeby nie płacić za wynajem. I nie żyć obok mamy i Mariusza.

Kupiec znalazł się dość szybko. Mężczyzna, niedawno po rozwodzie. Szukał tymczasowego lokum. Potencjalny nabywca zachowywaKupiec okazał się uprzejmy, zapłacił gotówką, a Ania wreszcie odetchnęła, widząc, jak jego cień znika za drzwiami mieszkania, które już nigdy nie było jej domem.

Idź do oryginalnego materiału