Złota córka macochy

twojacena.pl 6 dni temu

Macocha

W życiu bywa różnie, szczególnie gdy chodzi o relacje między bliskimi a obcymi. Czasem rodzina poróżni się na całe życie, a bywa, iż obcy stają się sobie najbliżsi.

Egorzec ma dziś siedemdziesiąt pięć lat i choć czuje się starszy, nie jest samotny. Za młodu zwano go Tymoteusz, a na starość przezwano Egorzcem krócej, grzeczniej i jakby cieplej. A on nie miał nic przeciwko.

Ożenił się późno, bo dopiero w dwudziestym szóstym roku życia. Chłopcy na wsi zwykle wiązali się wcześnie, ale on się oglądał. Żadna dziewczyna z okolicy mu nie przypadła do gustu.

Tymku, długo jeszcze będziesz się wąchał z kawalerstwem? pytała matka, krewni i choćby żonaci przyjaciele.

A co, dobrze mi tak śmiał się. Jeszcze zdążę włożyć chomąto na szyję. Przyjaciele jakoś nie wyglądają na szczęśliwych, żony i dzieci wciąż czegoś chcą. A ja sam sobie panem! Ha! rechotał.

Mimo to dziewczęta spoglądały na niego z nadzieją. Był przystojny, pracowity i zaradny. Już wtedy widać w nim było gospodarność, a do tego nie pił i nie palił. Matki szeptały córkom, by go zwabiły.

Z Tymka będzie dobry mąż mówiły wiejskie kumoszki, ale on nie kwapił się do miejscowych. Widocznie inna była mu pisana dola.

Choć często chadzał do klubu, gdzie wówczas roiło się od młodzieży, a muzyka grzmiała aż miło, nie szukał żony. Dziewczęta z okolicy jakoś go nie pociągały. Pracował w Rolniczaku jako kierowca ciężarówki i często jeździł po innych powiatach. Pewnego dnia rzekł do matki:

Jutro rano jadę do Ustka, prezes wysyła po części. Spakuj mi coś do jedzenia, bo daleko, cały dzień zajmie. Wrócę wieczorem.

Oj, Tymoteuszu, akurat! Ciotka Zofia od dawna chce do nas wpaść, ale nie ma okazji. Wstąp po nią i przywieź. Tylko nie zapomnij

Dobrze, wstąpię powiedział.

Zofia była starszą siostrą matki i to właśnie ona zaważyła na życiu Tymoteusza. Choć nie wiedziała, iż akurat tego dnia przyjedzie siostrzeniec, od dawna knuła swój plan.

Tymku, jak będziesz w naszych stronach, wpadaj. Albo i ja z tobą do was przyjadę mrugała chytrze. Ciotka miała swój cel: chciała go ożenić.

Gdy Tymoteusz przejeżdżał koło jej domu, wpadł na chwilę:

Ciotko, pakuj się, jak tylko załaduję ciężarówkę, zabiorę cię z powrotem.

Och, ty mój złoty! zawołała. Będę gotowa w mgnieniu oka! zakrzątnęła się radośnie.

Na powrotnej drodze zabrał ciotkę, a ta rzekła:

Tymku, wstąpmy jeszcze do Kasi po drodze, zawieziemy jej worek ziemniaków.

Niech będzie zgodził się. Miejsca w ciężarówce starczy.

Kilometr od Ustka mieszkała owa Kasia. Wysiadł, rozładował ziemniaki, a przy okazji poznał urodziwą wdowę z pięcioletnią córeczką, Hanią. Gdy tylko spojrzał na Kasię, poczuł iskrę. Ciotka Zofia od razu to wychwyciła.

No, tak to już lepiej pomyślała. Sprawa się klei

Tymoteusz stracił spokój. Bardzo mu się spodobała Katarzyna. Drugi raz zobaczył ją, gdy odwoził ciotkę z powrotem.

Tymku, skręć do Kasi, mam jej coś do przekazania.

Ucieszył się, bo głowił się, jak ją znowu zobaczyć. Gdy ciotka szeptała z Kasią, rzucał na nią ukradkowe spojrzenia. Gdy dojechali, Zofia znów się odezwała:

Kasia prosiła, żebym jej pożyczyła druty do robienia na drutach. Chce córce skarpetki zrobić, a swoje gdzieś zapodziała. Mam zapasowe

Tymoteusz wstąpił do Katarzyny, a ta poczęstowała go herbatą. Rozgadali się, znaleźli wspólne tematy. Czas było wracać, bo zmierzch już zapadał.

Kasiu, mogę jeszcze kiedyś przyjechać? spytał na podwórku, gdy żegnała go z córeczką.

A jakże, wujku Tymoteuszu! nagle odezwała się Hania. Koniecznie przyjedź! Podobałeś się nam dodała szczerze. Prawda, mamo?

Tymoteusz i Katarzyna wybuchnęli śmiechem.

No to dobrze, czekajcie na mnie.

Tak oto po trzech spotkaniach, za czwartym razem Katarzyna z Hanią spakowały się i wyjechały z Tymoteuszem.

Zrozumiał, iż ciotka Zofia nie bez powodu kazała zawieźć ziemniaki. Katarzyna miała pełną piwnicę, ale chytra ciotka wymyśliła tę sztuczkę, by ich ze sobą zaznajomić. Od dawna knuła ten plan, jak ożenić siostrzeńca.

Żyli dobrze, Hania poszła do szkoły i pokochała Tymoteusza. Nazywała go tatą. Katarzyna pracowała we wsi i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, iż małżeństwo się rozpadło. Kłócili się, nie zgadzali charakterami. Tymoteusz był porządnym człowiekiem, ale miał jedną wadę przesadną miłość do ładu.

Katarzyna zaś była kobietą prostą, ale bałaganiarą. Rzucała rzeczy, gdzie popadnie, a on tego nie znosił. Najpierw sprzątał za nią, potem robił uwagi, aż w końcu wybuchła:

Co ty za chłopiec

Idź do oryginalnego materiału