Złość – emocja, którą warto przeżyć

jolanta67.blogspot.com 3 godzin temu

My kobiety często hodujemy urazy, kolekcjonujemy je jak znaczki. Mamy tendencję do pielęgnowania wspomnień niesprawiedliwości, upokorzeń, zawstydzeń, krzywd wszelakich. Tylko, iż to nam nic nie daje, szkodzimy same sobie, gdyż złość stłumiona wcale nie znika, ona się kumuluje w nas i prędzej czy później wybuchnie... Złość to nie grzech, nie histeria, nie słabość. To potężna emocja, bardzo potrzebna, porządkująca, formująca. To emocja, którą warto przeżyć bo uczucie nazwane, przeżyte – odpływa, pozbywamy się go, przestaje uwierać. Kluczowa jest tu świadomość iż każde uczucie ma granice i jeżeli sobie pozwolimy je przeżywać, to zobaczymy, iż ma początek, rozwinięcie i koniec. To nie trwa wiecznie. Złość bywa sygnałem, iż w naszym życiu coś jest nie tak. Że naruszamy własne potrzeby, iż żyjemy nie w zgodzie ze sobą, iż milczymy zbyt długo. Powiedzenie prawdy trwa dużo krócej niż kłamstwa. A więc złość może być początkiem zmiany... ale żeby mogła działać uzdrawiająco, trzeba pozwolić jej wybrzmieć. Nie udawać, iż wszystko gra. Nie robić dobrej miny do złej gry. Nie zmuszać się do uśmiechu, kiedy w środku wszystko wrze. Niestety złość to jedna z tych emocji, które my kobiety często tłumimy, odkładamy, maskujemy. Dlaczego? Bo nie wypada, bo wpojono nam, iż grzeczne dziewczynki się nie złoszczą. Bo nie nauczono nas bezpiecznego jej wyrażania. Bo złość mylona jest z agresją. A tymczasem to właśnie złość pozwala nam rozpoznać własne granice, nazwać krzywdę, nie zgodzić się na coś, co narusza nasze poczucie bezpieczeństwa i godności. To forma kontaktu z prawdą o sobie a co za tym, może być początkiem konstruktywnych zmian w naszym życiu. Nieuświadomiona kumulowana złość często leży u podstaw tzw. babskiej wredności, która polega na tym, iż taka jedna z drugą staje się "jadowitą żmiją", nie mogąc, nie potrafiąc pewnych rzeczy zrobić wprost, robi je pod spodem, kąsa z zaskoczenia: obgada, doniesie, zepsuje itp. Dobrze jest pamiętać, iż złość, jak każde uczucie, mieszka w naszym ciele. Zatrzymana – zostaje w napiętych mięśniach, zaciskanych szczękach, bezsennych nocach. Ciało wszystko zapamiętuje. Dlatego nauczenie się wyrażania złości to także inwestycja w zdrowie psychiczne i fizyczne. Bo złość to nie tylko wrzaski i furia. To również łzy bezradności, bezsenność, głęboki smutek, który nie znajduje ujścia, przygnębienie, niskie poczucie własnej wartości, zaburzenia psychosomatyczne...

Zacytuję Katyrzynę Miller - "Bardzo cenię złość. W ogóle się jej nie boję. Bo wiem, iż złość to uczucie żywe. Ona pokazuje, iż coś mnie obchodzi, iż jeszcze mi zależy, iż chcę zmiany. " W tym ujęciu złość staje się emocjonalnym kompasem – pokazuje, gdzie przebiegają nasze granice, co nas boli, co nie działa.



Idź do oryginalnego materiału