Zbyt czysto dla młodej matki: lekcja od teściowej

twojacena.pl 1 dzień temu

Za czyste jak dla młodej mamy: lekcja od teściowej

Wanda Zawadzka wpadła do domu synowej bez zapowiedzi. Basia przywitała ją z córeczką na rękach, desperacko próbując ukołysać malutką.
— Nie śpi? — spytała teściowa.
— Nie — westchnęła Basia.
— A ty sama kiedy ostatnio spałaś? — przymrużyła oczy Wanda.
— Nie pamiętam… Tylko na rękach się uspokaja — szepnęła Basia.
— Daj mi wnuczkę, przejadę się z nią autem, zaraz zaśnie. Za dwie godziny wracamy. A ty się prześpij, odpocznij!

Basia zawahała się, ale zmęczenie wygrało. Oddała dziecko, spojrzeniem odprowadziła samochód i… wcale nie poszła spać. Zaczęła zbierać porozrzucane rzeczy, myć naczynia, puszczać pranie, szorować łazienkę, zamiatać podłogę. choćby upiekła sernik — bo nie wypada przecież witać teściowej i teścia z pustymi rękami, zaraz wrócą.

Wanda nie była osobą, której Basia bała się ze względu na chamstwo czy władczość. Po prostu miała w sobie tę specyficzną, staromodną powagę, gdzie choćby „dziękuję” brzmiało jak rozkaz.

Niska, szczupła, z ciemnymi włosami i bladą cerą — ale z takim spojrzeniem, iż odruchowo prostowałeś plecy. Basia zawsze starała się zrobić dobre wrażenie. choćby ciążę najpierw oznajmiła teściowej, dopiero potem własnym rodzicom.

Wyszła za mąż młodo, w wieku dwudziestu lat. Jej mąż, Krzysiek, to kolega z ławki, przyjaciel z dzieciństwa. Rodzice obojga wykupili działkę i postawili dom, tak iż na ślub mieli już własne gniazdko. Klucze wręczyli uroczyście, z życzeniem:
— Niech wam się darzy.

Rodzina była zgodna. Z rodzicami męża relacje układały się dobrze, choć z lekkim napięciem — Basia czuła się jak pod lupą.

Po narodzinach córeczki Zosi wszystko się zmieniło. Dziewczynka była marudna, źle sypiała, pokarmu zaczęło brakować — Basia prawie nie jadła, tylko biegała po domu. Czuła się jak wyciśnięta cytryna. Pomoc oferowały i jej mama, i teściowa, ale Basia dumnie odmawiała — uważała, iż „musi sobie sama radzić”.

Wstydziła się zmęczenia, przed każdą wizytą rodziny urządzała generalne porządki. choćby w szafkach, na wypadek gdyby teściowa zajrzała i coś znalazła nie na miejscu.

Aż pewnego dnia — niespodziewana wizyta. Basia stała z dzieckiem na rękach, w nieposprzątanym domu. W zlewie góra naczyń, na podłodze plamy, ubrania porozrzucane. Sama wyglądała na wykończoną i bladą.
Wanda to wszystko zobaczyła, nie komentując, tylko rzuciła:
— Wstąpiliśmy ze sklepu, przywieźliśmy wam jedzenia. Chleb, mleko, trochę domowych specjałów…

I od razu zaproponowała:
— Oddaj Zosię nam. Prześpi się w aucie, a ty — do łóżka. Ani myśl o sprzątaniu, jasne? Tylko śpij.

Basia skinęła głową. Ale gdy tylko drzwi się zamknęły, zamiast odpocząć, rzuciła się do porządków. „Nie można przyjmować gości w takim bałaganie!” — myślała.

Gdy Wanda z teściem wrócili, dom lśnił. W łazience pachniało chemią, w kuchni — waniliowym sernikiem. Wszystko błyszczało.

Wanda weszła z wnuczką na rękach, poczuła zapach ciasta, zobaczyła idealny porządek i… zaci— Spodziewałam się, iż będziesz spała, a nie polerowała klamki — powiedziała Wanda, oddając dziecko i wychodząc bez słowa wyjaśnień.

Idź do oryginalnego materiału