Zaufać teściowej z kluczami: akt zaufania zamieniony w próbę czystości
Oddaliśmy klucze do naszego mieszkania mojej teściowej, a ona postanowiła przeprowadzić kontrolę sanitarną.
Moja teściowa, Barbara Nowak, to kobieta w pewnym wieku, o przenikliwym spojrzeniu i nieugiętym charakterze. Z mężem nigdy nie postrzegaliśmy jej jako despotycznej czy wrogiej. Wręcz przeciwnie ich relacja zawsze wydawała się ciepła, a ze mną pozostawała uprzejma, choć zdystansowana. Aż do tej ostatniej podróży do Turcji, gdy zostawiliśmy jej klucze tylko po to, by podlewała kwiaty.
Babciu powiedziałam przed wyjazdem masz klucze. Sprawdź, czy wszystko gra, nakarm złote rybki, podlej pelargonie. I dzwoń, gdyby coś.
Tydzień na plażach w Alanyi był sielanką: słońce, relaks, błogość. Po powrocie nic się nie zmieniło: praca, rutyna, wieczory przed telewizorem. A jednak coś było nie tak. Kubek nie na swoim miejscu, ręcznik złożony inaczej. Myślałam, iż to wymysł mojej wyobraźni. Mąż wzruszał ramionami: Przesadzasz.
Aż w piątek wróciłam wcześniej z biura. Otwierając drzwi, natknęłam się na jej buty w przedpokoju. Jej beżowy płaszcz wisiał na wieszaku. A tam, w kuchni, Barbara siedziała, sącząc herbatę i przeglądając nasze rachunki za prąd.
Dzień dobry powiedziałam, tłumiąc drżenie w głosie. Co tu robisz?
Podskoczyła, jakby porażona prądem:
Kasia! Już wróciłaś?
Mam dzwonić, zanim wrócę do domu? A ty?
Chciałam upewnić się, iż wszystko w porządku. I mam ci coś do powiedzenia.
Nastąpiła scena jak ze snu. Wskazała kurz pod półką, przejrzała lodówkę wzrokiem sanepidu i oznajmiła:
Gdzie jest rosół? Mięso duszone? Nie karmisz mojego syna porządnie! Wcześniej był zadbany, najedzony. A teraz? Wraca zmęczony do zimnego domu. Następnym razem chcę widzieć tę lodówkę pełną domowych dań. I ten bałagan Dusi się tu człowiek!
Zaciśnięte pięści, w gardle ścisnęła się wściekłość. Dodała tylko: Wybacz, chcę waszego dobra, narzuciła płaszcz i wyszła. Zostałam w przedpokoju, okradziona nie z przedmiotów, ale z intymności.
Dogoniłam ją przy windzie.
Zabierz klucze powiedziałam. Ale koniec z rewizjami. Pomagaj albo daruj sobie.
Udawała, iż nie chce, zakłopotana:
Nie unoś się, Kasia. Robię to z miłości.
Następnego dnia w domu zastałam garnek gorącej pomidorowej. Kartka obok: Powiedz Tomkowi, iż to twoje dzieło. Będzie taki szczęśliwy!
Uśmiechnęłam się mimo woli. Może dałoby się znaleźć wspólny język. Pod warunkiem jasnych granic. Klucze otwierają drzwi, ale nie wolno im wyważać tych do szacunku. A jeżeli już je komuś powierzysz pamiętaj, by odebrać je w porę.