Zaprzyjaźniłam się z byłym zięciem, ale córka odkryła i wszczęła konflikt

polregion.pl 1 tydzień temu

Dziś w moim życiu rozegrała się trudna scena. Moja córka, Kasia, dowiedziała się, iż utrzymuję kontakt z jej byłym mężem. Jej reakcja była gwałtowna.

— Masz teraz nowego zięcia, mamo! Jak mogłaś? — krzyczała, ledwie łapiąc oddech. — Nie chcę cię więcej u niego widzieć! Pomyśl choć raz o mnie!

Kasia ma czterdzieści lat, a jej głos drżał z wściekłości. Rozwiodła się z Marcinem kilka lat temu, a trzy lata temu wyszła za Krzysztofa. Z Marcinem żyli dwanaście lat, mając córkę, Zosię, która dziś ma dziesięć lat. Ostatnio Kasia zastała mnie w odwiedzinach u byłego męża w małym miasteczku Podkowa. Przywiozła tam Zosię na weekend i była wstrząśnięta, widząc, iż coraz częściej tam bywam. Poczuła się zdradzona, a jej ból przerodził się w burzę.

Zawsze marzyłam o synu, ale los dał mi tylko córkę. Gdy Kasia przyprowadziła do domu Marcina, rodzice nie od razu go zaakceptowali. Zwykły mechanik samochodowy, bez własnego mieszkania, wydawał się nieodpowiednią partią. Ja i mój mąż przyjęliśmy go chłodno, ale z czasem, szczególnie po śmierci męża, dostrzegłam w Marcinie dobre serce. Stał się moją podporą, zawsze gotowy pomóc.

— Przepraszam, pani Danuto — powiedział Marcin niedługo po ślubie. — Moja mama odeszła, ale nie potrafię nazywać pani „mamą”.

Nie nalegałam. Wystarczyło mi, iż traktował mnie z szacunkiem. Z czasem doceniłam jego życzliwość i umiejętności. Gdy Kasia była w ciąży z Zosią, a ja trafiłam do szpitala z operacją nerek, Marcin dzielił czas między szpital a dom. Przywoził jedzenie, pocieszał, dodawał otuchy. Po wyjściu przejął wszystkie domowe obowiązki, nie pozwalając nam się przemęczać. A gdy urodziła się Zosia, Marcin promieniał szczęściem, stając się idealnym ojcem.

Lata mijały, a Kasia się zmieniła. Awansowała w pracy, poznała nowych ludzi i zaczęła wstydzić się męża. Wytykała mu prostą odzież, sposób mówienia, brak dyplomu. „Nawet o książkach nie umie rozmawiać!” — narzekała, porównując go do kolegów. Próbowałam bronić zięcia:
— Samą go wybrałaś, Kasiu. Twój ojciec go nie lubił, ale ty uparłaś się. Czego teraz chcesz?

Serce mi pękało, widząc, jak małżeństwo córki się rozpada. Marcin zarabiał więcej niż niejeden profesor, naprawiał wszystko w domu, kochał córkę, ale Kasia tego nie doceniała. Pewnego dnia nie wytrzymałam:
— Marcin ma złote serce i złote ręce! Nie każdy profesor tyle robi dla rodziny!

Ale Kasia tylko machnęła ręką. Poznała już Pawła, nowego adoratora, i coraz częściej porównywała go z mężem, widząc w Marcinie tylko wady. niedługo wzięła rozwód. Marcin wysłuchał jej w milczeniu, nie krzyczał, nie obrażał. Wyszedł tylko do kuchni, a ja widziałam, jak drżą mu ramiona z bólu. To był dla niego cios, choć od dawna czuł chłód między nimi.

Marcin zostawił Kasi i Zosi dwupokojowe mieszkanie, kupione w czasie małżeństwa, a sam przeprowadził się do starego pokoju w komunale, który wynajmował. Regularnie płacił alimenty, kupował Zosi prezenty, chodził na szkolne zebrania, zabierał córkę na weekendy. Kasia przywoziła Zosię do niego, i wszystko szło gładko, dopóki nie zaczęłam częściej odwiedzać byłego zięcia.

Rok temu Marcin sam do mnie przyszedł:
— Przepraszam, iż tak rzadko bywam. jeżeli coś trzeba naprawić albo przywieźć, proszę dać znać. I niech pani też do mnie zajrzy.

Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Marcin naprawiał krany, przywoził zakupy, a ja przynosiłam mu ciasta i rozmawiałyśmy o życiu. Często chodziliśmy na spacery we trójkę z Zosią, a ja czułam, iż Marcin stał mi się jak syn. Tymczasem Kasia po nowym ślubie się oddaliła, rzadko dzwoniła, i coraz bardziej ceniłam ciepło, które dawał mi były zięć.

Ale Kasia dowiedziała się o naszych spotkaniach i wybuchła:
— Co, adoptowałaś go sobie? Jak możesz się z nim zadawać, skoro mam nowego męża?

Jej słowa bolały, ale nie ustąpiłam. Marcin był mi bliski, człowiekiem, który wspierał mnie w najciemniejszych chwilach. Nie widziałam w tym nic złego, ale Kasia uznała to za zdradę. Teraz córka prawie nie rozmawia ze mną, a ja rozdarta jestem między nią a Marcinem.

Postanowiłam nie ulegać wyrzutom. Marcin to część mojego życia, ktoś, kto udowodnił swoją lojalność czynami. Kasia może się złościć, ale ja nie wyrzeknę się kogoś, kto stał się moją rodziną. Mam tylko nadzieję, iż kiedyś córka zrozumie: dobre serce jest ważniejsze niż uraza.

Idź do oryginalnego materiału