Zanim mój ojciec zmarł, wyrzucił z domu moją macochę — Myśleliśmy, iż bał się walki o spadek, ale prawda okazała się jeszcze bardziej wstrząsająca…

newskey24.com 1 dzień temu

Zanim mój ojciec zmarł, wyrzucił moją macochę z domu. Myśleliśmy, iż bał się, by nie walczyła o spadek, ale prawda okazała się jeszcze bardziej wstrząsająca
Jestem najmłodszym z trójki rodzeństwa. Moja biologiczna matka zmarła, gdy miałem nieco ponad rok, zanim zdążyłem wypowiedzieć słowo mama. Trzy lata później ojciec ożenił się ponownie. Nazywała się Halina drobna kobieta o łagodnym głosie i spokojnym usposobieniu.
To ona mnie wychowała. Byłem chorowitym czterolatkiem, a ona cierpliwie karmiła mnie łyżeczką za łyżeczką owsianki. Odprowadzała mnie do przedszkola, czekała każdego popołudnia pod bramą, a gdy poszedłem do szkoły podstawowej, była dumna jakby byłem jej własnym synem.
Dla mnie nigdy nie była żoną taty czy macochą po prostu była moją mamą na swój sposób.
Odrzucenie przez rodzeństwo
Moi starsi bracia, którzy mieli 10 i 13 lat, gdy Halina pojawiła się w naszym życiu, nigdy jej nie zaakceptowali. Nazywali ją nową żoną ojca i traktowali jak obcą. Ostrzegali mnie, iż jest dla mnie miła tylko po to, by zyskać przychylność taty, iż prędzej czy później mnie zdradzi.
Czasem w to wierzyłem. Bywało, iż zachowywałem się wobec niej okropnie, kłóciłem się, a raz choćby w gniewie podarłem jej bluzkę. Ale pewnej nocy zobaczyłem, jak cicho płakała w swoim pokoju. Wtedy i ja się rozpłakałem.
Z biegiem lat zrozumiałem, iż moi bracia się mylili. Halina, choć nie miała takiego obowiązku, obdarowała mnie całym swoim ciepłem i troską. Zmieniłem nastawienie, zacząłem nazywać ją mamą Haliną i odwzajemniać jej miłość.
Charakter ojca
Pamiętam, jak ojciec przytulał ją w milczeniu i prosił, by była cierpliwa wobec moich braci, iż ich odrzucenie wynika z utraty matki w tak młodym wieku. Halina kiwała głową ze łzami w oczach i nigdy nie podniosła na nich głosu, choćby gdy byli wobec niej okrutni.
Z czasem bracia się ożenili i wyprowadzili. W domu zostali tylko ojciec, Halina i ja.
Niespodziewane oddalenie
Na początku tego roku ojciec ciężko zachorował. Nagle stał się drażliwy wobec Haliny. Krzyczał z byle powodu, obrażał ją bez przyczyny. Nie rozumiałem, co się dzieje.
Pewnego weekendu, gdy byliśmy wszyscy razem z rodzinami braci, stało się coś nie do pomyślenia ojciec krzyknął przy wszystkich, iż Halina ma natychmiast opuścić dom. Ona, drżąc, nie sprzeciwiła się. Spakowała tylko jedną walizkę i wyszła bez słowa.
Kilka tygodni później, podczas rodzinnego spotkania, ojciec powtórzył: Między nami wszystko skończone. Wynoś się i nie wracaj. Halina spojrzała na mnie smutno i szepnęła: Nic nie mów. Zostaw to tak. I odeszła. Ten obraz utkwił mi w pamięci.
Dwa tygodnie później ojciec zmarł.
Spadek i podejrzenia
Halina zorganizowała pogrzeb z adekwatną sobie dyskrecją, jakby była prawowitą wdową. Potem znów zniknęła. Bracia sugerowali, iż ojciec wyrzucił ją, by nie mogła upomnieć się o część spadku.
Po okresie żałoby spotkaliśmy się, by podzielić majątek: trzypiętrowy dom, małą działkę i pola uprawne. Wszystko podzielono na trzy równe części. Wydawało się, iż sprawa jest zamknięta.
Od

Idź do oryginalnego materiału