![](https://www.emkielce.pl/media/k2/items/cache/85045a1a0625222e7f6024c2df0d9634_L.jpg)
Muszą podejmować szybkie decyzje pod presją czasu, od ich działań zależy ludzkie życie, a nierzadko zmagają się z tymi, którzy numer alarmowy wykorzystują do żartów. W Europejskim Dniu Numeru Alarmowego dyspozytorzy opowiadają o swojej pracy.
Jak stwierdza Józef Bryk, wojewoda świętokrzyski, to nie tylko ważne święto, ale także symbol jedności i współpracy wszystkich służb.
– 112 to pierwszy numer, który wybieramy, gdy dzieje się coś złego. Dzwoniąc na numer alarmowy otrzymamy pomoc od wszystkich służb – zaznacza.
Hubert Papaj w Centrum Powiadamiania Ratunkowego pracuje od 2011 roku. Został wyróżniony podczas dzisiejszej uroczystości w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim.
– Na początku nie wiedziałem z czym ta praca się wiąże. Teraz stwierdzam, iż to po prostu pomoc ludziom. To mnie motywuje do pracy, ale to bardzo odpowiedzialne zajęcie – nasze decyzje wpływają na ludzkie życie i zdrowie. Niewątpliwie najtrudniejsze zgłoszenia dotyczą dzieci, zawłaszcza tym, którym nie udaje się pomóc – podkreśla Hubert Papaj.
Niestety wciąż nie brakuje niezasadnych zgłoszeń, czy wręcz „żartów”, których autorzy blokują linię 112.
– Zdarzają się telefony z pytaniami o godzinę, czy z chęcią zamówienia pizzy. Dzwonią też ludzie, którzy próbują umówić się do przychodni – wyjaśnia koordynator Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
Nabryg. Krzysztof Ciosek, szef świętokrzyskich strażaków przypomina, iż już od kilku lat numer 112 umożliwia kontakt ze wszystkimi służbami.
– W sytuacjach zagrożenia mienia, życia i zdrowia dzwonimy właśnie tam – stwierdza.
To, iż praca dyspozytora numeru alarmowego jest trudna i odpowiedzialna potwierdza Maria Wierzbińska, która w zawodzie jest od trzech lat.
– Musimy słuchać opowieści o wielu traumatycznych zdarzeniach, pojawia się stres i presja czasu. Ważne, aby później odpowiednio to sobie przepracować. To prawda, iż najtrudniej jest gdy dzwoni dziecko, które jest ofiarą na przykład konfliktów domowych. Ale i niełatwe są rozmowy z osobami, które chcą targnąć się na swoje życie, czy zgłaszają tragiczne wypadki – opowiada.
Jak dodaje Maria Wierzbińska, każdy z dyspozytorów stara się oddzielić pracę od życia prywatnego.
– Kwestią edukacji pozostają fakt, iż wiele osób niezasadnie blokuje numer 112. Bywa, iż dla zabawy dzwonią dla nas dzieci – mówi.
Fałszywe zawiadomienia stanowią aż 52 procent wszystkich zgłoszeń trafiających do Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
- numer 112
- DYSPOZYTORZY
- wypadki
- zgloszenia