Zakochasz się w niej, mamo. To prawdziwy cud!” – z entuzjazmem powiedział Ilya. – „Czy życie z cudem się nie znudzi?” – ironicznie zapytała Aleksandra.

twojacena.pl 1 godzina temu

„Spodoba ci się, mamo. To po prostu cud!“ – z entuzjazmem powiedział Jakub. „A nie znudzi ci się życie z cudem?“ – zapytała ironicznie Jadwiga.

Jadwiga stała przy kuchence i nasłuchiwała. Gdy żył jej mąż, zawsze przygotowywała kolację tak, by zdążyć przed jego powrotem. Minęło osiem lat, odkąd odszedł. Teraz w ten sam sposób czekała na syna.

W drzwiach zaskoczył zamek, a z przedpokoju dobiegł głos Jakuba:
– Mamo, jestem w domu.
– Słyszę – odparła Jadwiga i uśmiechnęła się.

– Co dziś gotujesz? Kotlety schabowe z ziemniakami? – Jakub objął matkę i zajrzał przez jej ramię, wciągając nosem zapach ulubionych ziemniaków z cebulą.

Jadwiga wyłączyła gaz i przykryła patelnię.

– Masz dziś dobry humor? Co się stało? – Po barwie jego głosu odgadywała nastroje.
Jakub odsunął się lekko.

– Mamo, żenię się.

– Wreszcie. A dlaczego Agnieszka do nas nie zagląda? – Jadwiga odwróciła się twarzą do syna, wpatrując się w jego ściągnięte rysy.

– Żenię się z Bronisławą.
I wtedy Jadwiga poczuła dreszcz w plecach. Syn od dawna był dorosły. Przytulał ją, okazywał czułość tylko w chwilach szczególnych wyznań lub radości.

– Imię obiecujące. A co z Agnieszką?

– Agnieszka wychodzi za mąż w sobotę. Nie chcę o tym rozmawiać, mamo. Jedzmy.

– Dobrze, iż ślub Agnieszki nie odbił się na twoim apetycie. Umyj ręce.

Jadwiga postawiła przed synem talerz z ziemniakami, usiadła naprzeciwko, podpierając brodę dłonią, i patrzyła, jak je.

– A ta Bronisława, skąd ją znasz?

– To dobra dziewczyna. Samej ci się spodoba. Chcę, żebyście się poznały. W sobotę, może? – Jakub przestał jeść i spojrzał na matkę. – Bronisława ci się spodoba, mamo. To prawdziwy cud! – powiedział z zachwytem.

Podobne słowa mówił kiedyś o Agnieszce. Że wybrała bogatszego narzeczonego, Jadwiga dowiedziała się od jej matki, z którą chodziły do jednej szkoły i przyjaźniły się, licząc, iż ich dzieci się ze sobą zwiążą. Spotkały się przypadkiem w sklepie, a tamta podzieliła się nowiną. Przeprosiła za wybór córki.

– Cudów nie powinno być zbyt wiele. A nie znudzi ci się życie z cudem? – powtórzyła ironicznie Jadwiga.

– Mamo, nie śmieszne.

– Nie śmieję się. Opowiedz mi o niej. Co w niej takiego cudownego?

– Czemu przyczepiłaś się do słowa? – Jakub się zmieszał. – Jest nauczycielką, uczy polskiego i literatury, choć dopiero pierwszy rok. Poważna, oczytana. Dobrze mi z nią.

– A rodzice?

– Ojciec inżynier, matka gospodyni domowa.

– I przyjechała z…? – Jadwiga urwała, czekając, by syn dokończył.

– A co to za różnica, skąd? – zirytował się Jakub.

– Rzeczywiście. Więc nie jest stąd. Gdzie zamierzacie mieszkać?

– jeżeli masz przeciw, wynajmiemy mieszkanie. – Jakub spojrzał matce w oczy.

– Nie, wcale nie. Będę tylko szczęśliwa. Co ja sama będę robić? Będę czekać na wnuki. jeżeli się nie dogadamy, wtedy wynajmiecie mieszkanie.

– Bronisława nie chce się spieszyć z dziećmi, chce najpierw popracować, zdobyć doświadczenie.

– Bronisława nie chce, Bronisława postanowiła… – przedrzeźniała Jadwiga. – Dobrze, zaproś swojego cuda na obiad. – Wstała i zabrała pusty talerz do zlewu.

– Jesteś najlepszą mamą na świecie – Jakub też wstał.

– Mam nadzieję, iż o tym nie zapomnisz, gdy się ożenisz.

Jadwiga zmywała naczynia, rozmyślając. „Nauczycielka, więc wieczory spędzać będzie nad sprawdzaniem zeszytów, przygotowywaniem lekcji, a w weekendy wyjazdy z klasą na wycieczki…“ – westchnęła. – „Jak gwałtownie Jakub wyrósł, już się żeni. Szkoda, iż mąż nie dożył…“

Od świtu w sobotę Jadwiga krzątała się po kuchni. Jakub długo przymierzał się przed lustrem, dobierając koszulę i krawat. W końcu wyszedł, by spotkać się z Bronisławą.

Jadwiga próbowała wyobrazić sobie ową cudowną nauczycielkę, ale na myśl przychodziła jej tylko postać z jakiejś starej polskiej komedii.

Bronisława okazała się drobną, niską dziewczyną o długich, prostych włosach i dużych oczach. Nie można było nazwać jej piękną – przeszłoby się obok na ulicy, nie zwracając uwagi. Jadła mało, każdą potrawę chwaliła zdawkowo. Wina ledwie dotknęła. Jakub też nie pił, patrząc na nią.

– Nie krępuj się, Bronisławo – dodała otuchy Jadwiga.

„Speszona, boi się mnie. Pierwszy raz spotyka matkę narzeczonego“ – pomyślała. – „Co syn w niej znalazł? A może żeni się na złość Agnieszce? Ach, Agnieszko, Agnieszko…“

Dwa miesiące później odbył się skromny ślub. Przyjechali rodzice Bronisławy. Matka – chuda, stłamszona, milcząca. Ojciec żartował, opowiadając, iż jako nastolatek zakochał się w bohaterce starego filmu i dlatego tak nazwał córkę.

– Wizerunek tej bohaterki stworzyła znakomita aktorka. Lepiej było nazwać córkę jej imieniem – nie powstrzymała się Jadwiga.

– Mówiłam mu to samo, ale nie posłuchał i wpisał córce Bronisławę – cicho powiedziała matka Bronisławy, spojrzała na męża, spuściła oczy i zamilkła na resztę wieczoru.

– A panią na cześć którejś królowej nazwano? – nie pozostał dłużny ojciec.

– Gdyby tak było. Rodzice chcieli syna, imię wymyślili wcześniej. I tak zostałam Jadwigą.

Dziwna była ta para. Ojciec pił, wychwalał córkę – mądrą i piękną. Matka jadła mało, milczała, siedziała wyprostowana, jakby połknęła kij.

Jakub pokazał rodzicom miasto. W prezencie przywieźli stos pościeli, koców… Słowem, hojny posag w tradycyjnym stylu. Ojciec był głową rodziny. Matka nie mogła stąpić bez jego wiedzy. Rzadkość w dzisiejszych czasach. Jadwiga też nie pozostała dłużna i obdarowała ich przed wyjazdem.Po latach, gdy wnuczka biegała już po domu, a Bronisława i Jakub śmiali się razem w kuchni, Jadwiga uśmiechnęła się cicho, myśląc, iż czasem najtrudniejsze początki prowadzą do najpiękniejszych zakończeń.

Idź do oryginalnego materiału