Za dużo troski

polregion.pl 6 godzin temu

Zbyt wiele troski

Marlena obudziła się od zapachu smażonej cebuli i dziwnego dźwięku. W pokoju było ciemno, ale za ścianą dudniły garnki i coś bulgotało.

O szóstej rano, serio? wyszeptała, narzucając szlafrok.

W kuchni, w czerwonym fartuchu z napisem „Królowa Kuchni”, stała teściowa Danuta Kowalska. Zręcznie przewracała kotlety na ogromnej patelni, przy tym głośno nuciła „Hej, sokoły”.

Dzień dobry, Marlenko! zawołała wesoło, nie odwracając się. Postanowiłam was dziś rozpieszczać kotletami! Domowymi! Bez bułki tartej, jak Bartek lubi!

Bartek śpi próbowała się uśmiechnąć Marlena. Ja też spałam. Dzisiaj sobota.

Oj, co ty, kochana! Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje! Ja już od piątej nie śpię, od razu wstałam, prysznic, przebiegłam się po podwórku ruch to zdrowie. A potem pomyślałam trzeba wszystkich nakarmić!

Marlena powoli nalała sobie kawy. Zanim zrobiła pierwszy łyk, do kuchni wpadła jej mama Jadwiga Nowak w legginsach i z matą do jogi pod pachą.

Marlenka, dzień dobry! Nie zapomniałaś? Dzisiaj idziemy na pilates!

Jadwigo uśmiechnęła się Danuta z lekką nutką złośliwości już wróciłaś?

Tak! odparła żwawo Jadwiga. Przeszłam się po osiedlu, sprawdziłam, gdzie można kupić świeże zioła, i znalazłam studio jogi! A tak w ogóle, Danusiu, kotlety od rana to przesada. Wiesz, ile w nich tłuszczu?

Spróbowałabyś, zanim zaczniesz krytykować teściowa zrobiła krok do przodu. To pierś z kurczaka, zero tłuszczu. Bartek uwielbia je od dziecka, co sobota mu takie smażyłam.

A Marlenka nie je smażonego! ostro rzuciła Jadwiga. Ma wrażliwy żołądek, od małego gotowałam jej tylko na parze.

Marlena opuściła głowę w dłonie.

To był domowy koszmar.

Wieczorem w łazience rozegrała się scena numer dwa.

Dlaczego moja gąbka leży na podłodze?! wrzasnęła Danuta z łazienki.

Może dlatego, iż twoją gąbką zrzuciłaś wszystkie inne? nie pozostała dłużna Jadwiga.

Ja? U mnie wszystko leży idealnie! To twoje kosmetyki zajmują całe miejsce! Nie mogę otworzyć szafki twoje słoiczki wszędzie!

To ziołowe kuracje na twarz!

To śmieci, Jadwigo! Śmieci!

Marlena zamknęła laptop. Praca była niemożliwa.

Bartek szepnęła do męża. Musimy porozmawiać.

Nie teraz machnął ręką. Gram w turnieju, jesteśmy w finale.

Bartek wstała albo teraz, albo wyprowadzam się do drewutni.

Wstrzymał grę, westchnął:

O co chodzi?

O to, iż w naszym domu mieszkają dwie kobiety i obie myślą, iż to ich kuchnia, ich łazienka i ich ty.

No, to tylko tymczasowe…

To już trzeci tydzień syknęła Marlena. Przestałam pić kawę rano, bo w kuchni wojna. Nie mogę skorzystać z łazienki, bo toaleta jest zajęta kremami. Wczoraj twoja mama poukładała moje książki według wzrostu. Moja mama anulowała nasz Netflix, żeby oglądać Taniec z gwiazdami.

No ale one chcą dobrze…

Tak wstała. Jutro spalą się nawzajem na stosie z moich ulubionych powieści.

Następnego ranka wybuchła wielka bitwa.

Danuta zaczęła gotować swój słynny barszcz. Jadwiga, dowiedziawszy się o tym, wyciągnęła asa z rękawa zupę warzywną bez soli i tłuszczu. Obie zaczęły równolegle szatkować kapustę.

Mój barszcz Bartek zawsze zjada. Z chlebem i śmietaną! oznajmiła głośno Danuta.

Bo go od dziecka tak przyzwyczaiłaś! odparowała Jadwiga. A w jego wieku trzeba jeść zdrowo! Zdrowie jest ważniejsze od smaku.

A miłość matki ważniejsza niż twoje fitnessy!

Fitness to zdrowie! A twój barszcz to zawał w miseczce!

Marlena nie wytrzymała:

Dość! Ja też mam swoje upodobania i nie jem ani barszczu, ani niesolonej zupy! Gdzie moje płatki?

Wyrzuciłam, były tam tłuszcze trans odpowiedziały jednogłośnie.

Co?!…

Marlena wyszła z kuchni. Na dworze mżył deszcz. Włożyła kurtkę, przeszła obok psa i poszła przed siebie.

Po godzinie dogonił ją Bartek. Jechał na rowerze, z parasolem i termosem kawy.

Zrozumiałem powiedział. To przesada.

Tak myślisz? nie patrzyła na niego.

Porozmawiam z nimi.

Nie trzeba rozmawiać. Trzeba rozwiązać problem.

Tego samego wieczoru Marlena zwołała rady rodzinnej. Przy stole zasiedli wszyscy czworo.

Drogie mamy zaczęła. Bardzo was kochamy. Ale mieszkanie z wami pod jednym dachem to jak wpuszczenie lwa i pantery do jednego zoo.

A która z nas to pantera? oburzyła się Danuta.

Ja oczywiście jestem lwem odcięła Jadwiga.

Stop! Bartek uniósł dłonie. Mamy rozwiązanie. Mamy domek gościnny. Ale tylko jeden. Dlatego postanowiliśmy… wprowadzić rotację.

Co? obie kobiety zmrużyły oczy.

Każda z was będzie mieszkać w domku na zmianę. Tydzień tu, tydzień tam.

Ale ja nie mogę bez kuchni! zaprotestowała Danuta.

Tam jest kuchenka powiedział Bartek.

A ja bez kąpieli z solą wtrąciła Jadwiga.

Jest prysznic i dyfuzor spokojnie dodała Marlena.

Nie zgadzam się! wykrzyknęły niemal jednocześnie.

W takim razie obie się wyprowadzacie. Na dobre.

To szantaż! oznajmiła Danuta.

To wolność odparła Marlena.

Następnego ranka w domu pachniało kawą. Jedną. Bez kotletów.

Marlena wyszła na taras. Siedziały tam obie mamy, w kocach, z kubkami herbaty.

Zdecydowałyśmy. Będziemy się wymieniać powiedziała Danuta.

Ale następnym razem ja pierwsza w domu dodała Jadwiga.

Dlaczego ty? spięła się teściowa.

Bo jestem starsza!

Ty…

MAMONastępnego dnia do drzwi zapukała babcia Bartka, trzymając walizkę i mówiąc: „Przyjechałam pomóc w wychowaniu prawnuczka”.

Idź do oryginalnego materiału