Z życia wzięte. "Na naszym weselu teść sięgnął po cudze pieniądze": Później zrobił coś, co odebrało mi resztki szacunku

zycie.news 1 godzina temu
Zdjęcie: ślub @pexels


Nie mieliśmy fortuny, ale była miłość, rodzina, znajomi, muzyka i śmiech. Goście bawili się do rana, a ja miałam wrażenie, iż całe życie dopiero się zaczyna.

Ale jeszcze tej samej nocy euforia została zbrukana. Gdy liczyliśmy koperty, część pieniędzy zniknęła. Początkowo myśleliśmy, iż to przypadek – ktoś się pomylił, coś źle policzyliśmy. Jednak prawda wyszła na jaw.

Pieniądze znalazły się w kieszeni mojego teścia.

– Pożyczyłem sobie – rzucił, gdy mąż go zapytał. – Oddam, jak będę miał.

Nie przepraszał, nie tłumaczył się. Powiedział to z taką pewnością siebie, jakby okradanie własnego syna i synowej było czymś zupełnie normalnym.

Kilka miesięcy później zostałam w domu sama. Mąż był w pracy, dzieci jeszcze się nie pojawiły na świecie. Nagle do drzwi zapukał teść.

– Wpadłem na kawę – powiedział.

Niechętnie wpuściłam go do środka. Usiadł przy stole, ale zamiast normalnej rozmowy zaczął wodzić za mną wzrokiem. Czułam się nieswojo.

– Wiesz – zaczął w końcu, uśmiechając się krzywo – jesteś naprawdę piękną kobietą. Mój syn ma szczęście.

– Dziękuję – odpowiedziałam chłodno, chcąc uciąć temat.

Ale on nachylił się do przodu.

– Nie udawaj, iż nie zauważyłaś, jak na ciebie patrzę.

Zamarłam.

– Co pan mówi? – wyszeptałam.

– Posłuchaj – ciągnął, ignorując moje oburzenie. – Wiem, iż macie problemy finansowe. Te pieniądze z wesela… cóż, powiedzmy, iż mogę ci je oddać w inny sposób. Wystarczy, iż dasz mi coś w zamian.

– Pan chyba zwariował! – krzyknęłam, cofając się. – To obrzydliwe!

– Obrzydliwe? – zaśmiał się cynicznie. – Znasz kobiety w moim wieku? Każda marzyłaby o takim mężczyźnie jak ja. Ty też nie musisz udawać, iż jesteś święta.

Podszedł o krok bliżej. Poczułam jego oddech, a serce waliło mi jak młot.

– Proszę się natychmiast wynosić – powiedziałam drżącym, ale stanowczym głosem. – Jeszcze jeden krok, a zadzwonię na policję!

Jego twarz stężała.

– Nie rób scen, dziewczyno – warknął. – I tak nikt ci nie uwierzy. Przecież jestem twoim teściem.

Kiedy mąż wrócił, opowiedziałam mu wszystko. Czekałam, iż wybuchnie, iż stanie po mojej stronie.

– Wiesz, jaki on jest – powiedział tylko, spuszczając wzrok. – Może wypił, może nie wiedział, co mówi.

– Nie wiedział?! – wrzasnęłam. – Okradł nas, a teraz proponuje mi coś takiego! A ty… ty go bronisz?!

Milczał. A ja poczułam, iż zostałam całkiem sama.

Od tamtej chwili w moich oczach teść przestał być częścią rodziny. Stał się człowiekiem, którego się brzydzę i którego się boję.

Straciłam do niego cały szacunek. Ale jeszcze bardziej bolało mnie to, iż mój własny mąż nie miał odwagi stanąć po mojej stronie.

Bo nie zawsze największą zdradą jest ta w sypialni. Czasem to milczenie najbliższych boli najbardziej.

Idź do oryginalnego materiału