Jak tylko przeszłam na emeryturę, Ela zaczęła zaglądać do mojego portfela. Najpierw zapytała, ile teraz dostaję. Regularnie otrzymuję emeryturę, a w tym roku udało mi się również zrekrutować uczniów na korepetycje. Pracuję w ładnym pokoju, gdzie jestem swoim własnym szefem.
Harmonogram nie jest zbyt napięty — mój wiek jest już widoczny. I nie chcę rozrywać swojego życia tak jak kiedyś. Emerytura pokazała mi, iż muszę cenić swoje zdrowie. Pomagam również rodzinie mojej córki, ale z umiarem. Uważam to za swój obowiązek. Przynoszę im jedzenie z targu, zabieram do cyrku lub parku wodnego.
Ich rodzice rzadko zabierają je na spacer lub dla zabawy, uważając to za stratę pieniędzy. A ja chcę dać moim wnukom trochę radosnych chwil. Najwyraźniej moja córka i zięć postanowili zagrać na moich uczuciach. Ela stała się całkowicie bezczelna. Za każdym razem, gdy przyjeżdża w odwiedziny, zaczyna płakać nad swoją smutną sytuacją finansową. Udaję, iż jestem krótkowzroczna i nie czytam jej wskazówek. Westchnęłam smutno i zgodziłam się, iż ceny są teraz naprawdę wysokie.
Ela zdała sobie sprawę, iż to nie jest sposób na dotarcie do mnie i postanowiła podejść do mnie z innej strony-zagrać na mojej miłości do wnuków.
- Ignaś ma urodziny w przyszłym miesiącu — przypomniała mi córka. - Powiedział mi, iż chce nowy telefon. Wybrał najnowszy model...
Uniosłam brew, dając do zrozumienia, iż jestem zaskoczona tą prośbą. Przecież jeszcze miesiąc temu moja córka mówiła, iż ich rodzina jest w trybie oszczędnościowym — oszczędzają na wakacje. Chcą polecieć bliżej morza na cały miesiąc.
- Igor i ja nie możemy spełnić tej prośby — powiedziała smutno Ela — a nie chcemy się zadłużać.
Kontynuowałam picie herbaty, zastanawiając się, kiedy usłyszę to cenne zdanie.
- Czy nie chcesz trochę zadowolić swojego wnuka i dać mu ten telefon? - powiedziała w końcu Ela, tracąc cierpliwość. - To będą dla niego prawdziwe urodziny.
- Przykro mi, ale nie stać mnie na takie wydatki — odpowiedziałam szczerze. - Dzieci w tym wieku nie umieją jeszcze doceniać rzeczy.
- Ale ty masz dużą emeryturę! - zaatakowała mnie córka. - Mogłabyś nam trochę pomóc, nie zbankrutowałabyś.
Ela zaczęła nalegać, iż teraz dziecko zostanie bez prezentu urodzinowego, będzie bardzo smutne i będzie płakać.
- Czy ty w ogóle masz serce? - krzyknęła, kiedy znowu jej odmówiłam. - Nie chcesz uszczęśliwić swojego wnuka!
Jestem po prostu oburzona, nie mogę tego zrobić! To było tak, jakbym podpisała umowę, iż będę wspierać rodzinę mojej córki do końca życia. Przypomniałam jej, iż nie siedzę tutaj z kupą pieniędzy i nie spadają one z nieba.
W ostatni weekend zabrałam wnuki na wycieczkę łodzią. Wydałam na nie całą emeryturę w ciągu dwóch dni i nie wzięłam ani grosza od ich rodziców. Dzieci były całkowicie zachwycone i dzieliły się wrażeniami między sobą. Na co moja córka tylko prychnęła.
- Zaproponowałaś, iż uszczęśliwisz ich, ale nie poprosiłaś o zwrot pieniędzy — odpowiedziała. - I ogólnie rzecz biorąc, jako babcia jesteś po prostu zobowiązana do ich rozpieszczania!
Moja córka popędziła do domu, gotując się ze złości. Zostawiła choćby rękawiczki na moim stoliku w przedpokoju. I choćby nie wstydzę się swojej odmowy. Myślę, iż Ela nie czuje granicy między pomaganiem a wyłudzaniem pieniędzy od ludzi.