WYPRAWY GASTRONOMICZNE

newsempire24.com 7 godzin temu

**WYPAD DO RESTAURACJI**

– No to w drogę! – zawołały do siebie nierozłączne przyjaciółki, wrzucając walizki do bagażnika. Pociąg odjechał punktualnie i dotarł na miejsce, nie spóźniając się ani minuty, dokładnie o ósmej rano.

Lato było w pełni. Czerwiec przeleciał nad ich głowami jak odrzutowiec, nie zostawiając po sobie żadnych wyraźnych wspomnień. Tak, pierwszy miesiąc wakacji stopił się jak lody w pucharku, pochłonięty przez wir codziennych problemów. Ale tak właśnie płynie życie – szybko, ulotnie, w nieustannym pośpiechu. I oto lipiec podszedł cicho do drzwi, przekręcił klucz i wszedł bez pukania.

Każdy, kto pracuje od poniedziałku do piątku, wie, jak trudno jest wytrzymać ostatnie godziny przed urlopem. Myślami jesteś już na wakacjach, ale ciało wciąż przykuwa cię do biurka. Trzeba zacisnąć zęby i cierpliwie czekać na upragnioną wolność. W tych dniach klienci wydają się bardziej marudni, szef – wiecznie niezadowolony, a czas płynie jak zaklęty.

– Ktoś chyba przykleił wskazówkę klejem – westchnęła Kinga, spoglądając na zegar. – Tylko niech już ten urlop w końcu nadejdzie.

Jej serce biło szybciej na myśl o nadchodzącym odpoczynku, a dusza rozpływała się w oczekiwaniu na spokój i relaks.

– Mam ochotę na słodką kukurydzę, marynowane małże i krewetki – powiedziała głośno Ewelina, gdy drzwi za kolejnym klientem się zamknęły.

Marzyły też o szampańskiej przygodzie ze szkocką whiskey – ten dumny i szlachetny trunek nie raz je zaskoczył głębią aromatu i bogactwem smaku. Choć dla niewprawionych może być zdradliwy, ale co tam – przeszłość należy zostawić za sobą.

– A może by tak wskoczyć do morza? – zapytały się nawzajem podczas przerwy. – Kto lub co może nam w tym przeszkodzić?

W obecnej sytuacji w kraju wybór był oczywisty – na zagraniczne wojaże nie starczyło grosza, a inne opcje, choćby po przeszukaniu Google’a, nie wchodziły w grę. Zdecydowały się na Bałtyk.

W końcu spełniło się marzenie dwóch miłośniczek adrenaliny, awanturniczych idealistek w jednym! Tylko czy to w ogóle możliwe?

– Wszyscy znajomi będą nam zazdrościć, więc lepiej nikomu nic nie mówią – postanowiły i ruszyły pakować walizki w tempie ekspresu.

Kto mi powie, jak upchnąć w jednej walizce stos ubrań, butów, kosmetyków, kremów i miliona innych “niezbędnych” drobiazgów, bez których da się przeżyć kilka dni? To zadanie graniczące z cudem, porównywalne chyba tylko z twierdzeniem Fermata.

A oto dziewczyny stoją już nad morzem. Delikatne fale muskają brzeg, a nad wodą krążą hałaśliwe mewy, wypatrując zdobyczy. Idylla!

Wypoczywający na plaży wchłaniają atmosferę spokoju i błogości. Dorośli leniwie podgryzają słone paluszki i orzeszki, popijając zimnym piwem prosto z puszki. Dzieci zajadają się zapiekankami i chrupiącymi faworkami.

– Tak! Wyprostuj się! Nie garb! Prawa noga do przodu! Spójrz na mnie! Super! – Kinga wydawała instrukcje, fotografując Ewelinę na tle morza.

– Teraz z arbuzem. Idealne ujęcie! – z satysfakcją stwierdziła, ocierając pot z czoła. – Zmieniamy się.

Sztuka robienia zdjęć nad morzem to prawdziwa epopeja. Dziewczyny muszą być opalone, wysportowane i, najlepiej, bez worków pod oczami – wszyscy wiedzą, iż piwo przed snem nie sprzyja urodzie, ale czasem, szczególnie na wakacjach, trudno się oprzeć pokusie!

– Ewelina! Co to ma być?! Dlaczego na tym zdjęciu wyglądam jakbym miała atak? Nie mogłaś mi powiedzieć, iż źle wyglądam? Boże! Jak ty trzymasz ten telefon? Nie klikaj sto razy, znajdź dobry kąt i strzelaj! – Kinga spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem.

– Ja zrobiłam ci super fotki, a ty? Tu wyglądam, jakbym miała cellulit, a na tej to już w ogóle nie wiem kto. Dobrze, nie rób takiej miny. Biorę kijek do selfie i sama zrobię to porządnie.

Ewelina, czerwona z irytacji, już miała iść się wykąpać, ale Kinga nie ustępowała.

– No kto się tu obraził jak sroka na deszcz? Chodź tu, piękna, teraz zrobimy kolejne selfie z melonem, bukietem lawendy i kieliszkami. Muszą być mega. Uśmiech! Gotowe!

Zdjęcia wyszły naprawdę świetne.

– Kinga, nasz fotograficzny sukces trzeba uczcić. Co powiesz na kolację w restauracji? – zaproponowała Ewelina, starając się załagodzić atmosferę.

– Genialny pomysł! Jestem na tak! Zamówimy owoce morza – złapała przynętę Kinga, już wyobrażając sobie siebie w eleganckiej knajpie, z kieliszkiem musującego wina w dłoni.

Rzekły – zrobiły. Ubrały się w najpiękniejsze sukienki i jeszcze tego samego wieczoru ruszyły do restauracji.

Niczego złego się nie spodziewały, ale kto by pomyślał, iż ich próby skończą się fiaskiem?

W środku było pusto.

– Usiądźmy przy tym stoliku, z widokiem na morze – zaproponowała Ewelina.

– Przepraszam, ten stolik jest zarezerwowany – zmartwiła je kelnerka. – Może ten pod kolumną? Będzie wam wygodnie?

– A tak dobrze się zapowiadało! – westchnęła Ewelina, wertując menu. – Tak bardzo chciałam jeść i patrzeć na morze. Pewnie powiedziała, iż zajęty, żebyśmy dopłaciły. No trudno, tu też nieźle, co?

– Co?! Dwieście siedemdziesiąt gramów sałatkiW końcu wróciły do swojego pokoju, otworzyli tanie wino, wybuchły śmiechem i zrozumiały, iż najlepsze przygody nie dzieją się w drogich restauracjach, ale tam, gdzie jest spokój i prawdziwa przyjaźń.

Idź do oryginalnego materiału