Wypełnię Twoją duszę miłością

twojacena.pl 2 godzin temu

Kto by pomyślał, iż dwie przyjaciółki od dzieciństwa, Wanda i Bronisława, mogłyby się pokłócić. Sąsiedzi szeptali między sobą:

Co takiego się stało, iż przyjaciółki pokłóciły się na amen? choćby nie zagadują do siebie na drodze, mijają się jak obce. A mieszkają przecież tuż obok.

Obie milczały, więc plotek było tylko więcej. Baby przy studni snuły coraz dziwniejsze domysły. Jedno wszyscy wiedzieli córka Wandy, Marysia, i syn Bronisławy, Wojtuś, spotykali się. Razem chodzili do szkoły, a po maturze drogi się rozeszły. Wojtek poszedł do wojska, a Marysia wyjechała do Krakowa na studia.

Od małego widywano ich zawsze razem w szkole, na podwórku, nad rzeczką. Latem pluskali się w wodzie, a gdy podrośli, siedzieli na brzegu i marzyli.

Maryś, wychodź! wołał pod jej oknem, a ona w mgnieniu oka zbiegała ze schodów.

Byli zupełnie różni. Żywa, rozgadana Marysia i spokojny, zamyślony Wojtuś, który zawsze najpierw pomyślał, zanim coś zrobił. To ona zwykle rządziła.

Wojtuś, jutro idziemy po jagody! On drapał się po głowie i kiwał. Wojtuś, jutro na ryby! Znów się zgadzał. Nigdy nie protestował.

Wanda z Bronką od małego bawiły się w dom, chowały w zagrodach, biegały do siebie, bo ich domy stały tuż obok. Od pokoleń rodziny żyły w przyjaźni. Razem kończyły szkołę, choćby za mąż wyszły niemal w tym samym czasie.

Pierwsza rozwiodła się Wanda, gdy Marysia miała trzy lata. Mąż był awanturnikiem, pił i raz podniósł na nią rękę. Nie wybaczyła.

Wandziu, co to za siniak?! przeraziła się Bronka, nie musząc pytać, skąd się wziął.

Wyrzuciłam go za drzwi. Niech się tu więcej nie pokazuje!

Słusznie. A mój wczoraj też się wsławił Wojtuś biegał po izbie, przeszkadzał mu w drzemce, więc chlusnął chłopca tak, iż ten odleciał. Ledwo głową nie uderzył. Stanęłam w obronie syna, a on mi grozi: Jak nie uspokoisz swego dziecka, to ty dostaniesz. Słyszysz? Swego, jakby Wojtek nie był jego synem.

Po pół roku po wsi poszła wieść:

Bronka wygoniła swojego! Zaczęło się od tego, iż wmawiał jej, iż Wojtek nie jest jego. A przecież jak dwie krople wody do niego podobny!

Tak właśnie było. Mąż zatruwał Bronisławie życie podejrzeniami, aż w końcu i nożem pogroził. Wystraszyła się i go wyrzuciła. Obie zostały same z dziećmi, ale nie narzekały. Byli mężowie gdzieś odjechali, a one miały swoją euforia Marysię i Wojtusia.

Po wojsku Wojtek został kierowcą, Marysia skończyła studia. Gdy on wyjeżdżał do koszar, ona wróciła do domu na pożegnanie. Trzy dni nie rozstawali się.

Całą zimę Marysia przyjeżdżała na weekendy, zaglądała do Bronki, ta opowiadała, co pisze Wojtek. Ale w końcu Bronisława zauważyła, iż Marysia przestała przyjeżdżać. Ostatni raz była na święta, potem jeszcze dwa razy, a w marcu już wcale.

Wandziu, czemu Marycha nie przyjeżdża? dopytywała się Bronka.

Studia, zajęcia, dużo nauki.

Aż w końcu Wanda sama pojechała do Krakowa. Wróciła milcząca, Bronisławę aż korciło, by spytać. Nie wytrzymała.

Gadaj już wreszcie!

Wanda machnęła ręką:

Po co ukrywać? I tak się dowiesz. Marysia wyszła za mąż, dziecko nosi.

Bronka jak oparzona wyskoczyła z chaty.

Za mąż?! A co z moim Wojtusiem?! Napisała mu list, wyżaliła się, ale prosiła, by się nie załamywał.

Wojtek po służbie nie wrócił do domu, wyjechał z kolegą na Śląsk. Zamieszkał w baraku, pracował. Tylko praca zagłuszała ból po liście matki.

Wanda i Bronka przestały się odzywać. Wojtek w ciągu trzech lat tylko raz odwiedził matkę, na kilka dni. A Marysia w ogóle zniknęła.

Marycha się wstydzi, iż ze wsi pochodzi plotkowały kobiety. choćby dziecka matce nie pokazała.

Pewnego dnia listonoszka Zosia przyniosła wiadomość:

Broniu, Wandzia prosi, żebyś przyszła.

My już od lat nie gadamy zdziwiła się Bronisława.

Wiem. Ale ona chora, felczer był. Prosiła, żebym cię zawołała.

Bronka poszła. Zastała Wandę w łóżku.

Broniu, wybacz mi szepnęła słabo.

Za co? Za Marychę? To nie twoja wina.

Nie. Posłuchaj…

Gdy Wanda wyjaśniła, Bronisława początkowo nie wierzyła. Potem poderwała się i pobiegła do domu.

Jeszcze wpadnę! krzyknęła wesoło.

Miała już telefon, który Wojtek przywiózł jej ostatnim razem. Zadzwoniła:

Synku, przyjeżdżaj, źle się czuję… udała słaby głos.

Co ci jest, mamo?! krzyczał do słuchawki, ale ona się rozłączyła.

Od tego dnia Bronka codziennie zaglądała do Wandy. A niedługo przyjechała Marysia z synkiem, Jasiem.

Marycha wróciła z dzieckiem! rozpowiadała Bronka sąsiadkom. Jaka Wandzia szczęśliwa!

Nie minęło wiele czasu, gdy do wsi wrócił Wojtek. Stanął nad rzeczką, wspominał…

Wojtku! usłyszał za sobą znajomy głos.

Odwrócił się powoli. Za nim stała Marysia, trzymając za rękę chłopca.

To twój syn powiedziała cicho. Jaś.

Wojtek wziął chłopca na ręce, łzy płynęły po jego twarzy.

Dlaczego milczałaś? Gdzie ten twój mąż?

Nigdy nie byłam zamężna. A twoja żona?

Jakiej żony? Nigdym się nie ożenił!

Okazało się, iż gdy Wanda zobaczyła brzuch córki, uznała, iż dziecko jest od kogoś innego. Kazała Marysi ukrywać się u ciotki w Krakowie.

A twoja matka powiedziała mojej, iż ty się ożeniłeś w wojsku. Więc nie pisałam.

Ech, baby… westchnął Wojtek. Gdy dostałem list od matki, iż wyszłaś za mąż, we mnie pustka zrobiła się.

Teraz już dobrze przytuliła się Marysia. Tę pustkę w duszy wypełnię ci miłościąI tak stanęli razem nad tą samą rzeczką, gdzie zaczęła się ich historia, teraz z małym Jasiem między nimi, gotowi na nowe życie pełne wspólnych dni i wspomnień.

Idź do oryginalnego materiału