Wczoraj rano, przysiadłam wygodnie na kanapie w kawiarni, czekając na zamówienie, delektując się ulubionym cappuccino i eklerkiem przed pracą.
Zawsze lubiłam te chwile ciszę przed porannym zgiełkiem, zapach świeżo zmielonej kawy, ciepło filiżanki w dłoniach. Za oknem sypał śnieg, a ja z przyjemnością popijałam gorący napój. Przy stoliku naprzeciwko siedziały dwie dziewczyny, najwyraźniej przyjaciółki.
Słuchaj, niedawno spotkałam dziewczynę mojego byłego. Serio, ani twarz ładna, ani figura. Co on w niej widział? zapytała jedna.
Może robi najlepsze pierogi? Albo ma jakieś magiczne sztuczki w łóżku? zaśmiała się druga.
No daj spokój! Zobacz jej zdjęcia na Facebooku. Naprawdę nie olśniewa.
Roześmiały się, a ja zastygłam. Przypomniały mi się słowa mamy, które usłyszałam, gdy miałam siedem lat: Nasza Małgosia to nie piękność, niech się więc pracowitością wyróżnia.
Dorastając, skrupulatnie dbałam o wygląd. Ale choć się starałam, wciąż czułam, iż to za mało. Mama często powtarzała: Trzymaj się, córeczko. jeżeli nie uroda, to niech cię podziwiają za rozum. Ucz się, pracuj, żebyś nie została sama.
W szkole wstydziłam się swojej chłopięcej sylwetki i niczego sobie twarzy. Na studiach nauczyłam się stylowo się ubierać i malować. choćby znalazłam chłopaka. Ale czasem pozwalał sobie na żarty o płaskim tyłku czy wielkiej stopie. Zrozumiałam, iż choćby jeżeli będę mądra, niewielu pokocha mnie taką, jaka jestem. Pogodziłam się z tym i żyłam dalej.
Skończywszy kawę, pobiegłam do pracy. W przerwie miałam wstąpić do przyjaciółki, nakarmić kota i podlać kwiaty. Kasia wyjechała na dwa tygodnie do Turcji, a jej mąż rzadko bywał w domu. choćby jeżeli go spotka, choćby na nią nie spojrzy pomyślała pewnie i spokojnie wyjechała.
W mieszkaniu Kasi najpierw nasypałam karmę śpiącemu kotu Mruczkowi, potem zabrałam się za kwiaty. Z drugiego pokoju dobiegała muzyka. Rozpoznałam melodię i zaczęłam nucić: Świeci obca gwiazda, znów daleko od domu Nagle poczułam się lekko, jakbym unosiła się w powietrzu. Nie zauważyłam nawet, gdy zaczęłam tańczyć między doniczkami, rozkochana w tej chwili.
Wtem usłyszałam głosy.
Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch mężczyzn. Wojtek! Mąż Kasi. I ktoś jeszcze. Obaj wyglądali na zaskoczonych. Co za wstyd! przemknęło mi przez myśl.
Małgosiu, cześć. To mój przyjaciel, Tomek. Wpadliśmy po dokumenty. Ale tak pięknie tańczysz, iż nie mogliśmy oderwać wzroku. Przepraszamy, jeżeli przeszkodziliśmy.
Ja Kasia poprosiła
Rzuciłam się w stronę drzwi i nie zauważyłam Mruczka pod nogami. Potknęłam się i upadłam na podłogę. W oczach pociemniało.
Ocknęłam się już w szpitalu.
Dzień dobry. Jak się pani czuje? Jestem Ola, pani sąsiadka z sali. Lekarz mówi, iż to tylko lekkie wstrząśnienie, wszystko w porządku. Odwiedził panią kurier i jakiś przystojny mężczyzna z kwiatami uśmiechnęła się życzliwie.
Dziękuję wyszeptałam.
Ostrożnie usiadłam, podeszłam do okna i sięgnęłam po paczkę. W środku były owoce, soki i moje ulubione eklerki. Pewnie od Kasi i Wojtka.
Wzięłam do ręki bukiet i znalazłam karteczkę. Małgosiu, zdrowia. Tak uroczej dziewczynie nie przystoi leżeć w szpitalu. Zapraszam na wystawę kwiatów. Odmowa nie wchodzi w grę. Tomek.
Przytuliłam twarz do białych chryzantem, zamknęłam oczy ze szczęścia i rzuciłam się w objęcia Oli
Piękno nie musi być głośne i widoczne. Każda z nas ma swój urok. Czasem po prostu płynie z głębi serca.











