Zasiadła wygodnie na kanapie w kawiarni, czekając na zamówienie, rozkoszując się ulubionym cappuccino i eklerkiem przed pracowitym dniem.
Ewa rozsiadła się wygodnie i z niecierpliwością spoglądała w stronę baru. Często tu wpadała, by poprawić sobie humor filiżanką kawy i słodką przekąską przed obowiązkami. Za oknem sypał śnieg. Sentymentalnie sączyła gorący napój, gdy nagle usłyszała rozmowę dwóch dziewczyn przy sąsiednim stoliku.
Słuchaj, niedawno spotkałam swoją eks z moim byłym. No serio, ani twarz, ani figura Co on w niej widział?
Może robi najlepsze pierogi? Albo ma magiczne ręce w łóżku? zaśmiała się przyjaciółka.
No weź, spojrzyj na jej zdjęcia na Facebooku. Twarzą raczej nie zachwyca.
Rozbawione dziewczyny choćby nie zauważyły, jak Ewa zesztywniała. Przypomniała sobie słowa matki, które usłyszała jako siedmiolatka, gdy ta rozmawiała z ojcem: *Nasza Ewunia to nie piękność, niech się więc przynajmniej pracowitością wyróżnia*.
Dorastając, Ewa skrupulatnie dbała o wygląd. Ale choć się starała, wciąż czuła się niewystarczająco atrakcyjna. Mama powtarzała: *Trzymaj się, córeczko. jeżeli nie urody, to rozumem się popisz. Ucz się, pracuj, byś nie została sama*.
W szkole wstydziła się swojej chłopięcej sylwetki. Na studiach nauczyła się stylowo ubierać i malować. choćby znalazła chłopaka, ale ten lubił żartować o płaskim tyłku i wielkiej stopie. Zrozumiała wtedy, iż choćby bycie mądrą nie sprawi, iż ktoś ją pokocha. Pogodziła się z tym i żyła dalej.
Po kawie i ciastku pobiegła do pracy, a w porze lunchu zajrzała do przyjaciółki, by nakarmić kota i podlać kwiaty. Ania wyjechała na dwa tygodnie do Turcji, a jej mąż rzadko bywał w domu. *Nawet jeżeli przypadkiem się spotkają, choćby na nią nie spojrzy* pomyślała przed wyjazdem.
Wchodząc do mieszkania, Ewa najpierw nasypała jedzenia śpiącemu kotu Mruczkowi, potem zajęła się roślinami. Z sąsiedniego pokoju dobiegała muzyka. Rozpoznała melodię i nuciła: *Świeci obca gwiazda, znów daleko od domu* Nagle poczuła się lekko, jakby unosiła się w powietrzu. Nie zauważyła nawet, kiedy zaczęła tańczyć między kwiatami, rozkoszując się chwilą.
Ewo, witaj. To mój przyjaciel Tomek. Wpadliśmy po dokumenty. Tak pięknie tańczyłaś, iż nie mogliśmy oderwać wzroku. Przepraszamy, jeżeli przeszkodziliśmy.
Ja Ania poprosiła
Ewa rzuciła się w stronę wyjścia, potknęła się o Mruczka i upadła. W oczach pociemniało.
Ocknęła się w szpitalnym łóżku.
Witaj. Jak się czujesz? Jestem Ola, twoja sąsiadka z sali. Lekarz mówi, iż to tylko lekkie wstrząśnienie, wszystko w porządku. Odwiedził cię kurier i jakiś przystojniak z kwiatami uśmiechnęła się dziewczyna.
Dzięki wyszeptała Ewa.
Ostrożnie usiadła, sięgnęła po paczkę przy łóżku. W środku znalazła owoce, sok i ulubione eklerki. Pewnie od Ani i jej męża.
Wzięła bukiet białych chryzantem i przeczytała kartkę: *Ewo, zdrowia. Tak uroczej dziewczynie nie miejsce w szpitalu. Zapraszam na wystawę kwiatów. Odmowa nie wchodzi w grę. Tomek.*
Przytuliła kwiaty do twarzy, zamknęła oczy ze szczęścia i rzuciła się, by uściskać Olę
Piękno nie musi być oczywiste. Czasem jest ciche, ukryte w środku, ale gdy się objawi olśniewa.













