Wszystkiemu winne palto
Kasia siedziała przy komputerze, ale zamiast w monitor, wpatrywała się w okno. Ostatnie ciepłe dni września. A jednak nie o tym myślała, tylko o tym, na co wydać niespodziewaną premię, która spadła jej jak z nieba.
„Antkowi potrzebne są nowe buty. Chłopak rośnie jak na drożdżach, wszystko na nim gwałtownie się niszczy. I kurtkę też by się przydało kupić, ale do wiosny będzie już za mała. Lepiej odłożyć te pieniądze na wakacje i wreszcie wyjechać latem na morze…” Wtem do gabinetu weszła Magda, przerywając jej rozmyślania.
– Jak wam się podoba? Zobaczcie. Kupiłam nowe palto! Pasuje, prawda? Koszmarnie drogie, ale warto było. – Rozłożyła ręce, prezentując zakup. – No, jak?
– I nowe buty? Zamszowe? – zapytała Ola, koleżanka Kasi z biurka obok. – Raz przejdziesz w nich po naszych ulicach w deszczu, i po butach.
„A może i ja powinnam kupić nowe palto? Serio, chodzę w tym samym od czterech lat. Ale mama… Mama nie zrozumie, zrobi mi awanturę po całości. Mam prawie czterdzieści lat, a wciąż się boję, co powie mama. Mogę sobie choć raz w życiu zrobić taki prezent. Zwłaszcza iż to nie wpłynie na domowy budżet. To moje pieniądze, zarobiłam je. Mogę je wydać, jak chcę. Magda jest tylko cztery lata młodsza, a wydaje się, iż o całe dziesięć. Ale ona nie ma dziesięcioletniego syna ani surowej mamy, która wciąż traktuje mnie jak małą, nierozgarniętą dziewczynkę” – rozmyślała Kasia, patrząc na Magdę w modnym paltcie.
Tymczasem dziewczyny kłóciły się o coś.
– No weź, nie przesadzaj. Po prostu jesteś zazdrosna. W deszcz założę stare kalosze. Jesteście takie nudne. Pójdę pochwalić się jeszcze do księgowości – powiedziała Magda z przekąsem i ruszyła do drzwi.
– Magda, zaczekaj – zawołała za nią Kasia. – Gdzie je kupiłaś?
– Spodobało ci się? – Magda wróciła do biurka Kasi. – Masz. – Wyjęła z kieszeni kartę lojalnościową sklepu. – Tu jest adres, a do tego spora zniżka.
– Ojej, tak tylko spytałam – zmieszała się Kasia, nie odrywając wzroku od karty.
– Daj spokój, żyjemy tylko raz. Dobra, idę się pochwalić dalej – rzuciła Magda i wyfrunęła z gabinetu, zostawiając kartę na stole.
– KasKasia wzięła głęboki oddech, wyprostowała plecy i pomyślała, iż może właśnie dziś nadszedł czas, by wreszcie postawić na siebie.