Pozwól mi opowiedzieć ci o płaszczu, który zmienił wszystko.
Kasia siedziała przy biurku, wpatrując się przez okno w ostatnie ciepłe dni września. W głębi duszy rozmyślała nie o pogodzie, ale o niespodziewanej premii, którą właśnie otrzymała.
„Piotrusiowi przydałyby się nowe buty. Chłopak rośnie jak na drobnych drożdżach. Kurtkę też by się przydało kupić, ale do wiosny i tak będzie mu za mała. Może lepiej odłożyć na wakacje i wreszcie w następne lato pojechać nad morze…” – ale w tym momencie do pokoju wpadła Beata, przerywając jej rozważania.
„Jak wam się podoba? Kupiłam nowy płaszcz! Idzie mi, prawda? Kosztował majątek, ale warto było.” – Rozłożyła ręce, prezentując zakup.
„Nowe buty też kupiłaś? Zamszowe?” – spytała Ania, koleżanka z biurka obok. – „Jednego deszczu nie przetrwają na naszych chodnikach.”
„A może i ja powinnam kupić sobie nowy płaszcz?” – pomyślała Kasia, przyglądając się Beacie. – „No przecież, chodzę w starym od czterech lat. Ale mama… Mama tego nie zrozumie, będzie krzyczeć. Mam prawie czterdzieści lat, a wciąż boję się, co powie mama. Mogę sobie chyba raz w życiu zrobić prezent? Zwłaszcza iż to nie zaszkodzi budżetowi. To moje pieniądze. Mogę je wydać, jak chcę. Beata jest tylko cztery lata młodsza, a wydaje się, jakby dziesięć. Ale ona nie ma dziesięcioletniego syna ani surowej matki, która wciąż uważa mnie za nieporadną dziewczynkę.”
Tymczasem dziewczyny kłóciły się o coś.
„Oj, przestań. Po prostu zazdrościsz. W deszcz założę stare kozaki. Jesteście takie nudne! Pójdę pochwalić się jeszcze do księgowości.” – Beata obrażona skierowała się ku drzwiom.
„Beata, chwila!” – zawołała Kasia. – „Gdzie to kupiłaś?”
„Spodobało ci się?” – wróciła do biurka. – „Masz.” – Wyciągnęła kartę rabatową. – „Tu adres i dobra zniżka.”
„Oj, tak tylko pytałam…” – zmieszała się Kasia, nie odrywając wzroku od karty.
„Oj tam, raz się żyje. Dobrze, idę się chwalić dalej.” – Wypadła z pokoju, zostawiając kartę na stole.
„O czym tak dumasz?” – Ania wychyliła się znaj swojego monitora.
„Potrzebuję nowego płaszcza. Dostałam premię, może w końcu sobie kupię?”
Ania wzruszyła ramionami.
„Drogie i niepraktyczne. Beatę chłopak wozi samochodem. A ty będziesz w nim jeździć zatłoczoną „ósemką”. I twoja mama… O, Kasia, zaleje cię razem z tym płaszczem.”
Nie umiały powstrzymać śmiechu.
„Tobie mówić łatwo, masz męża. Co sezon coś nowego kupujesz. A ja całe życie wydaję pieniądze w ostatniej kolejności. Najpierw na mieszkanie, potem na jedzenie, na Piotrusia nigdy nie starczy, rośnie jak na drożdżach. A z tego, co zostanie, staram się sobie coś wygospodarować. I cieszę się, jak uda mi się kupić coś na przecenie.” – Kasia westchnęła.
„Ej, znów się zamartwiasz? To nie myśl, po pracy idź do sklepu.” – Zawsze rozsądna Ania pokiwała głową. – „Chociaż ubierasz się jak ciocia. Wybacz. Beata wiercipięta, a mężczyźni lecą na nią jak muchy na miód. A ty jesteś piękna. I masz złote serce. Wystarczyłoby się trochę ubrać, nie byłoby od ciebie odstrzału. Jak to mówią – szata zdobi człowieka. Mężczyźni patrzą oczami. I nie słuchaj mamy. Zrób sobie prezent.” – Ania uśmiechnęła się i schowała za monitorem.
***
Kasia wyszła za mąż późno. Z tak surową mamą, emerytowaną nauczycielką matematyki, to i tak cud, iż w ogóle się zdecydowała. Całe życie bała się jej zawieść, była prymuską.
Ale mamę też można było zrozumieć. Wychowywała Kasię sama. Gdy córka miała niecałe pięć lat, rozwiodła się z ojcem, który zaczął pić. Pieniędzy zawsze brakowało, żyli skromnie i ciężko. Zamiast alimentów od tatarza dostawali łzy. Po pięciu latach przepadł bez śladu. Mama próbowała go szukać, w końcu to człowiek. Ale zniknął, jakby go nigdy nie było. Może już choćby nie żył.
Kasia ukończyła studia z wyróżnieniem, pracowała, ale życie osobiste nie układało się. Mężczyźni jej się podobali, ale oni nie podobają się mamie. Jeden za piękny, rozpuszczony przez kobiety – z takim to nie można spuścić z oczu. Inny rozwiedziony, bez mieszkania – jak się wprowadzi do nich, a potem rozwiePewnego dnia, gdy Kasia wróciła do domu w tym samym płaszczu, który wciąż nosiła z dumą, zobaczyła mamę uśmiechającą się nieśmiało i słyszała tylko: „Może jednak miałaś rację, córeczko – czasem warto zrobić coś tylko dla siebie.”