Weekendownik - półmajownik

tabazella.blogspot.com 2 dni temu

Zimno ale ponoć idzie ku cieplejszemu, z tym iż baaardzo powoli. Taa... uwierzę jak poczuję. Póki co to uprawiam kurestwo domowe, w przerwach ( częstych, a jakże! ) zalegając z kotami. Kotowskie choćby wobec mnie jakby bardziej grzeczne, lejący dżedż za oknami powoduje iż są senne i przytulaśne. Wobec siebie za to są paskudne. Mła zalegając z nimi ogląda sobie neta, choćby takie widowiska jak ta cała Eurowizja, choć to nie jest "mój kubek filiżanki". No dobra, jeden koncert obejrzałam do połowy ( bo to teraz tych koncertów cóś wincyj, nie wiem o co kaman, bo nie śledzę ), dalej nie dałam rady, to zupełnie nie so klimaty mła. Znów mam doła, tym razem za sprawą Kocurrkowej Sansy. No nie udało się jej, nerki nie chciały pracować. Choć mła adekwatnie to głupio pisze, bo Sansie się udało pożyć 9 lat, w tym półtora roku ze zdiagnozowaną niewydolnością narządów. To nie jest mało, tym bardziej się udało iż było to dobre życie. Mła to wszystko wie, ale cinżko jest, bo tak współczuwa z Kocurrkiem, dla której to jest kolejne żegnanie się z domownikiem w bardzo krótkim czasie. Mła tak w czwartek już czuła iż jest niedobrze i mła się pisać odechciało. Ech... Coś ta wiosna w tym roku taka gorzka, człowiek musi wkładać sporo wysiłku w to by się nią cieszyć.

U mnie kocich awantur ciąg dalszy. Żrą się o to samo co poprzednio. Sztaflik na poważnie pokłóciła się z Mrutkiem, poszło o spadek po Szpagetce, czyli o mła. Sztaflik stoi na stanowisku iż to ona zalega pod kordłą w ramionach mła, bowiem korzysta z pełni spraw spadkowych po siostrze. Mrutek z kolei twierdzi iż on został wyznaczony na następcę a Szpagetka Sztaflikowi publicznie pokazywała zęby i goniła z wyra, co wskazuje jego zdaniem iż Sztaflik wydziedziczona. Sztaflik podnosi argument iż Szpagetka pokazywała zęby a potem dziąsła każdemu kto śmiał się zbliżyć do zalegającej mami a z wyra potrafiła gonić wszystkich, w tym osoby psie i ludzkie. No i się pożarli przedwczoraj wykorzystując pretekst pod postacią kretyńskich podgryzań Ryjka. Sztaflik nie ma kolejnego kła, Mrutek ma rozorane ucho. Obraza wyglądała tak iż koty walczące spały po obu stronach zaklinowanej między nimi mła, Ryjek spał w nogach a Okularia zdegustowana tą sytuacją się wyprowadziła do Lucasa i tam teraz sypia, ku zgryzocie mła. Wczoraj napełniłam spryskiwacz wodą i mieszanką olejków eterycznych i niech tu mi ktoś się spróbuje awanturować, to będzie jechał na odległość bergamotą z geranium!

Do ogrodu rzecz jasna na długo nie wchodzę, pogoda przeca z takich mało ogrodowych a mła nie może się przeziębić. Nie przed wycieczką z Irenką. Szukanego przez cały czas nie znalazłam ale za to naszłam inne dawno temu zagubione rzeczy ( niektórych szukałam od paru miesięcy ). No i to by było na tyle, smutno i zimno. Ech... Zdjątek nie ma, bo światło takie se, chińskie kocie obabrazki są w zamian. W Muzyczniku taka muzyczka z czasów młodości mła, dla oderwania się od smętnego realu.


P.S. Z ostatniej chwili - Ryjek jest podejrzany o zasikanie trepków mła i to więcej niż jednokrotne. Mła do niego przemawiała a on coś tam zaczął o stresie pourazowym wymiaukiwać. Przystępuję do octowania, mam nadzieję iż buty da się uratować. No takich numerów to nie było od czasu czułej pamięci Felicjana
! Czas odjajczenia Ryjka zbliża się wielkimi krokami.
Idź do oryginalnego materiału