— W takim razie samemu chwyćcie się mopa, jeżeli coś wam się nie podoba! Przestańcie mnie tu upominać, nie jesteście moją matką

przytulnosc.pl 1 dzień temu

– Jutro w pracy zostanę do późna, najprawdopodobniej się zatrzymam, Wiktorio – poinformował swoją młodą żonę Krzysztof. – Ale to nie jest pewne.

– Zatrzymasz się, więc się zatrzymasz! Nic strasznego! – odpowiedziała Wiktoria, nie odrywając się od telefonu.

– Serio? choćby nie spojrzysz na mnie? – oburzony, powiedział Krzysztof.

– Słuchaj, znowu zaczynasz? Jestem tu po prostu… Ogólnie rzecz biorąc, jestem zajęta!

– Tak, tak! Zawsze jesteś zajęta! Już choćby nie pamiętam, jak wygląda twoja twarz, kiedy nie jest oświetlona przez telefon! – coraz bardziej zirytowany, dodał Krzysztof. – A czym jesteś tak zajęta? Nie powiesz? Szukasz pracy może? – zapytał, po tym jak Wiktoria zignorowała jego uwagi.

– Ty i tak nic nie zrozumiesz!

– Tak? To nie praca…

– Krzysztof! Możesz mnie zostawić w spokoju? Znajdę tę cholerną pracę! Nie musisz tak ciągle naciskać! Co ja, nie wiem, co trzeba gdzieś się zatrudnić? Myślisz, iż sama tego nie chcę? Po prostu wszędzie, gdziekolwiek idę na rozmowę kwalifikacyjną, albo potrzebne doświadczenie, albo niska płaca, a jaki sens tam iść, jeżeli po okresie próbnym mogą mnie nie zatrudnić?

– Ojej! To oczywiście problem! – udając współczucie, skomentował sytuację żony. – A nie myślałaś, iż tak jest wszędzie? Nie myślałaś, iż jeżeli kogoś zatrudniają, to szukają odpowiedzialnej osoby? I od samego początku trzeba przejść przez wiele: okres próbny, niską płacę, a gdzieś są choćby bezpłatne staże! Nie? Nie myślałaś?

– To wszystko bzdury! Dlaczego kiedy aplikowałam do tego sklepu z ubraniami, od razu dostałam wszystko jak wszyscy, i to bez tych waszych okresów próbnych!

– Zatrudnił cię tam twój były zięć, bo to sklep jego matki! Ale ty zerwałaś z nim, i nikt więcej nie zaczął tolerować twojego paskudnego zachowania i ciągłego siedzenia przy telefonie!

– adekwatnie to tam ciągle się z tobą kontaktowałam!

– A skąd miałbym wiedzieć, iż pracujesz tam dzięki TAKIEJ znajomości, no i…

– Słuchaj! Nie ciągnij się do mnie! Wiem, iż muszę znaleźć pracę! Przynajmniej po to, żebyśmy wyprowadzili się z domu twojej mamy! Bo ona też już mnie irytuje!

– A propos tego! Powinnaś mieć usta zamknięte, jeżeli mama o coś prosi! Przyjęła nas tutaj, bo cię zwolnili i zaczęliśmy mieć problemy z pieniędzmi, a ty jeszcze i ciągle jej sprzeczasz się!

– A ja co, powinnam, twoim zdaniem, tutaj sprzątać? To nie jest mój mieszkanie! Nasze! Niech ona opłaca swoją część, wtedy będę tutaj zamiatać tylko na naszej wspólnej terenie!

Krzysztof zakrył twarz rękami z powodu nieprzeniknionej głupoty swojej młodej żony.

Od samego początku, kiedy dopiero zaczęli się spotykać, podobały mu się jej wybryki. Wydawała mu się tak niezależna. Zawsze piękna i zadbana. Niczego sobie nie odmawiała. Robi to, co chce i kiedy chce. Dał się nabrać na całą tę bezczelność, choćby nie przypuszczając, iż to wszystko nie wynika z niezależności i inteligencji, ale z nieprzeniknionej głupoty osoby, która jest zajęta w większym stopniu tylko swoimi mediami społecznościowymi.

Kiedy chciała mieszkać w większym mieszkaniu, Krzysztof znalazł takie, i nie byle jakie, ale właśnie z designerskim wykończeniem, jak chciała Wiktoria. Praktycznie sam je wynajmował, ona dodawała mu trochę pieniędzy, a to robiła zawsze niechętnie. Ale potem, już po ślubie, zwolniono ją z pracy. To było bardzo nie na miejscu, bo Krzysztof w tym samym czasie zaczął mieć pewne trudności finansowe. Najpierw chciał znaleźć tańsze mieszkanie, ale potem odkrył, iż na ostatnie pieniądze, które mieli, jego ukochana żona kupiła sobie nowy telefon przez internet z drugiej ręki. Wtedy nie znalazł nic lepszego niż poprosić o czasowe zamieszkanie u swojej matki, która miała trzypokojowe mieszkanie.

Ale była jedna przeszkoda. Jego matka nie mogła znieść Wiktorii, swojej synowej. Była przeciwko temu, żeby syn na niej żenił się, ogólnie przeciwko wszystkiemu, co było związane z tą nieodpowiedzialną dziewczyną. Ale Krzysztof zachowywał się jak zakochany głupek, nie słuchał słowa matki, która starała się go chronić. Widział tylko piękną buzię swojej wybranki i nic więcej, bo różowe okulary mogą mieć nie tylko kobiety. choćby poważnie pokłócił się ze swoją matką, gdy poinformował, iż ożeni się z Wiktorią.

Ale matka jest matką, i tak go wybaczyła oraz pozwoliła im jakoś przez jakiś czas zamieszkać u siebie, przynajmniej do czasu, gdy staną na nogi. Ale minęło już pół roku od czasu, gdy zamieszkali u niej, a nic się nie zmieniło. Ani w karierze Wiktorii, ani w zakładaniu rodziny syna.

Jedyną rzeczą, która podobała się Tatyanie Iwanowniej, było to, iż różowe okulary syna zaczynały się stopniowo łamać, i tylko dlatego wciąż znosiła swoją leniwą synową w swoim mieszkaniu. Oczekując, iż syn oczyści się i zrozumie, z jakim nikczemnym, leniwym i egoistycznym człowiekiem postanowił związć swoje życie. Ale ona sama też mu podkopywała na mózg, narzekając na lenistwo jego ukochanej żony. Licząc na to, iż to przyspieszy ich rozstanie.

Sam Krzysztof najpierw namawiał Wiktorię, żeby znalazła jakąś pracę, ponieważ tak długo nie mogli tu mieszkać. Potem przyszło czas na kłótnie, sprzeczki, skandale między młodymi. Teraz Krzysztof stawał się po prostu bardziej zdystansowany wobec żony. Ale wciąż irytowało go to, iż wywyższa się przed jego matką. Dlatego postanowił, iż jeżeli Wiktoria nie może znaleźć sobie pracy, jaką chce, a choćby jakiejkolwiek, to przynajmniej niech pomoże mamie w domu…

– Ona nic nam, nic mi nie opłaci! To jej mieszkanie! A my, jako dobrzy goście, musimy jakoś pomagać mamie w domu! Zrozumiałaś?! – złośliwie zapytał Krzysztof żonę, po czym odsunął ręce od twarzy.

– Ale…

– Żadnych „ale”, Wiktorio! I tak tu żyjesz za darmo! Miej choć odrobinę sumienia!

– Dlaczego, kiedy przyjeżdżam do swoich rodziców, nikt mnie nic nie zmusza tam do pracy! A ja tam też mieszkam przez jakiś czas! – napłakała się na słowa męża.

– jeżeli wszystko będzie się dalej tak toczyło, moja droga, to wrócisz do nich na zawsze!

– Co chcesz przez to powiedzieć? – napięła się Wiktoria.

– To, iż od jutra, jeżeli nie wyjdziesz nigdzie pracować, to zaczynasz zajmować się domem! Będziesz robić wszystko, czego poprosi moja mama! Bo jej też nie podoba się ciągłe sprzątanie za nami! Ona nie wyszła na emeryturę, żeby to robić! Zrozumiałaś?!

– Krzysztof, ja…

– Zrozumiałaś mnie? – nie pozwolił jej dokończyć nowej wymówki.

– Zrozumiała…

– Tak jest! – dość zakończył tę dyskusję.

– Ale i tak nie dotknę tego, co uważam za paskudne! – wstawiła się, widząc, iż mąż się uspokoił.

– Paskudne? A co to znaczy? Umyć podłogi? Zmyć naczynia? Przygotować coś do jedzenia? Co z tego uważasz za paskudne?

– Mam na myśli to, iż nie będę prać spodni twojej mamy!!! – nie wytrzymawszy tego ataku, krzyknęła dziewczyna.

– Nie mamy, a mamy! I nikogo nie prosi się, żebyś zajmowała się praniem! Mama nie dopuści cię do swojej pralki po tym, jak choćby z czajnikiem nie poradziłaś sobie i pierwszego dnia zepsułaś na nim pokrywkę!

– To było przypadkowe! Po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich starych modeli!

– Starych modeli? Oni wszyscy mają takie same zasady działania i strukturę, Wiktorio!

– U nas w tamtym mieszkaniu był inny!

Koniec. Krzysztof zdecydowanie nie chciał już więcej rozmawiać ze swoją żoną, przynajmniej tego dnia. Wyszedł napić się wody. Powiadomił matkę, iż od jutra Wiktoria będzie jej pomagać w domu, i poszedł spać, bo jutro musi do pracy.

A rano obudził Wiktorię przed wyjściem do pracy i przypomniał, iż skoro jej nie satysfakcjonują żadne oferty pracy, to staje się gospodynią domową i nie będzie już siedziała przy swoim telefonie, dopóki nie zrobi wszystkiego, co trzeba.

– Wiktorio! – usłyszała dziewczyna głos teściowej, dochodzący z korytarza około godzinę po tym, jak Krzysztof poszedł do pracy.

Ale nie odpowiedziała nic, myśląc, iż jeżeli teściowa pomyśli, iż śpi, to odstąpi i odejdzie.

Ale Tatiana Iwanowna nie zamierzała tego zrobić.

– Wiktorio! – zapukała kobieta do drzwi sypialni.

– CO?! – niezadowolona zapytała Wiktoria, zrywając się z kołdry.

– Co, przez cały czas śpisz?

– Wyobraźcie sobie!!!

– Obudź się w takim razie!

– jeżeli wam wszystkim nie śpi, to nie znaczy, iż jestem tak samo szaloną ptaszną jak wy z Krzysztofem!

– Jaką ptaszną, kochanie? Już prawie obiad! Więc oderwij swoje ciało od łóżka i wyjdź z sypialni! Bo teraz wyjadę załatwiać sprawy, a do mojego powrotu, mam nadzieję, iż naprowadzisz w domu porządek!

– No to jedźcie! Kto was trzyma? Po co mnie budzić? Sama sobie z tym poradzę! Więc wszystko, odwalcie się ode mnie!

Takie niegrzeczne zachowanie Tatiany Iwanowniej już dłużej nie zniosła. gwałtownie weszła do pokoju i z niedowierzającymi krzykami zrzuciła bezczelność synowej z łóżka.

– Co wy robicie?! – wrzeszczała Wiktoria. – To moje pokr…

– To mój dom, kochanie! I jeżeli teraz się nie zajmiesz jakąś robotą, to wyrzucę cię z niego jak korek! I to dotyczy, jeżeli jeszcze raz usłyszę od ciebie jakąkolwiek grubiaństwo w moją stronę lub w stronę mojego syna! Zrozumiałaś?!

– Tak! – złośliwie patrząc na teściową, odpowiedziała Wiktoria.

– Tak jest!

Tatiana Iwanowna wyszła z pokoju, a Wiktoria od razu spieszyła się zamknąć drzwi za nią. Ale usłyszała:

– jeżeli będę musiała jeszcze wrócić po ciebie do sypialni, to uwierz, iż nie będę już taka miła!

Wiktoria zaczęła się niechętnie grimsić na to. Bardzo wściekała się na teściową za takie traktowanie swojej osoby, w końcu jest żoną jej syna. To zasługiwało na pewien szacunek, uważała.

Ale mimo to nie chciała pogarszać sytuacji. Zrzuciła na siebie pierwszą, która padła jej pod rękę, i wyszła, aby Tatiana Iwanowna w końcu ją zostawiła.

Kobieta dała jej listę obowiązków, które Wiktoria miała wykonać przed jej przyjazdem. Nie było tam nic nadzwyczajnego, tylko banalnie umyć podłogi wszędzie, poza sypialnią Tatiany Iwanowniej, przetrzeć kurz, umyć naczynia i coś przygotować na kolację. Bo dziś Tatiana Iwanowna wychodzi na jakąś dodatkową pracę i nie będzie mogła się tym wszystkim zająć jak wcześniej. A ponieważ u niej w domu mieszka teraz bezczelna nędzna osoba, to przechodzi na jej główny obowiązek, dopóki nie znajdzie sobie pracy lub dopóki Krzysztof nie zrozumie, iż Wiktoria nie jest tą osobą, z którą można budować rodzinę.

Po zostawieniu wszystkich wskazówek synowej, Tatiana Iwanowna wyjechała. A Wiktoria zamiast zjeść to, co było w domu na śniadanie, chociaż był już obiad, i zacząć zajmować się pracami domowymi, poszła zamówić sobie za ostatnie pieniądze z własnej karty jakieś wegetariańskie potrawy i zasiedziała przy telefonie.

Kiedy zwróciła uwagę na godzinę, było już około piątej wieczorem. Przestraszyła się, iż niedługo mąż i teściowa się zjawią, a ona nic nie zrobiła, i rzuciła się głową do pracy, jak poplątana, sprzątać dom i gotować makaron bez niczego, ponieważ w lodówce było tylko mięso z kurczaka, a ona nie umiała go rozbierać, no i poza tym, nie mogła sobie na to pozwolić, jako prawdziwa wegetarianka.

Tatiana Iwanowna przyjechała do domu pierwsza, około godzinę po tym, jak Wiktoria zaczęła zajmować się pracami domowymi, i złapała synową z mopem w rękach. Z kuchni dochodził zapach spalenizny, a w domu był jeszcze większy bałagan niż wtedy, gdy teściowa stamtąd wyjechała.

– Wiktorio, co ty, jeszcze nic nie zrobiłaś? I dlaczego śmierdzi przypalonym, coś spaliłaś? – zdziwiona i przestraszona zapytała kobieta.

– Tak, makaron lekko przypalił się! Woda pewnie była mało…

– Mało wody nalałaś? Makaron się przypalił? Co? A czy w ogóle go wcześniej gotowałaś?! I dlaczego nie byłaś w kuchni, kiedy się gotował?

– adekwatnie to robiłam wasze obowiązki tutaj, podczas gdy się gotował! Więc nie musisz teraz na mnie zrzucać! – sprzeciwiła się Wiktoria.

– Moimi obowiązkami? Ty, dziewczyno, całkowicie nie rozumiesz, z kim rozmawiasz?! – coraz bardziej i bardziej oburzała się teściowa na takie zachowanie. – Miałaś na wszystko sześć godzin! Sześć! A nic nie zrobiłaś? A to, co zrobiłaś, całkowicie spaliłaś?

– Jakie sześć godzin? Miałam swoje sprawy, które musiałam zrobić! Jasno?

– Jakie, opowiedz mi, proszę!

– To cię nie dotyczy!

– Nie, kochanie, mnie dotyczy wszystko, co dzieje się w moim domu!

– W takim razie samemu chwyćcie się mopa, jeżeli coś wam się nie podoba! Przestańcie mnie tu upominać, nie jesteście moją matką!

– Jak to?

– Tak! – Wiktoria rzuciła szmatką do wiadra z wodą, tak iż rozpryski rozleciały się po całym korytarzu.

– A teraz weź i posprzątaj to wszystko, skoro nie umiesz się zachować!

– Jak mnie wkurzyłeś, stara żabo!!! – krzyknęła Wiktoria na kobietę z tych wszystkich pouczeń i rozkazów.

Następnie rzuciła mopem, którego jeszcze nie zdążyła nigdzie przymocować, w Tatianę Iwanowną.

Ale w tym momencie drzwi się otworzyły i do mieszkania wszedł Krzysztof.

– Wiktorio!!! Co ty robisz?! – krzyknął w momencie, gdy mop spadł i uderzył jego matkę. Na szczęście nie był ciężki, plastikowy, ale i tak to, co się działo, przestraszyło zarówno Tatianę Iwanowną, jak i Krzysztofa, który od razu pobiegł do matki.

– Wszystko dobrze, synu, wszystko dobrze! – odpowiedziała na jego bezsłowny pytanie kobieta.

– Wiktorio!!! – złośliwie powtórzył imię swojej żony, odwracając się do niej.

– A co od razu „Wiktorio”? Twoja mama już mnie wkurzyła! I ty też! Czy nie można było po prostu zostawić wszystkiego na swoich miejscach? Ja siedziałam w pokoju całymi dniami i co? Przeszkadzałam komuś? Nie! Wy sami w tym wszystkim jesteście winni! I w ogóle, zostaw mnie w spokoju! – krzyknęła, zaczynając robić miny, żeby wywołać łzy, żeby Krzysztof zrozumiał, iż nie jest stworzona do wszystkich tych domowych obowiązków.

Wcześniej mieszkali w mieszkaniu, gdzie było tyle sprzętu, który sam się sprzątał, a teraz…

Wiktoria wybiegła do pokoju, kontynuując swoją histerię, a Krzysztof, upewniając się, iż matka jest w porządku, poszedł za żoną.

– Pakuj się! – powiedział jej krótko.

– Dokąd? Co mam założyć? – natychmiast odzyskała ducha.

– Cokolwiek chcesz! Ale tutaj już się nie zatrzymasz!

– Co? W jakim to sensie? A ty? A co z…

– Wiktorio! Nie chcę już ani z tobą żyć, ani cię widzieć! Rozumiesz? A po wszystkich tych twoich wybrykach jeszcze pytasz, w jakim to sensie? W samym dosłownym!

Wiktoria po tych słowach zaczęła płakać krokodylowymi łzami, próbując wzbudzić litość męża. Potem, gdy to nie zadziałało, zaczęła wybuchać histerią i przeklinać wszystko i wszystkich, obwiniając przede wszystkim teściową.

Ale nic z tego nie wpłynęło na Krzysztofa tak, jak chciała. Po prostu zebrał wszystkie jej rzeczy do dużej torby na liście, Tatiana Iwanowna miała właśnie parę takich, złapał żonę za rękę i po prostu, w czym była, zawiózł ją do jej rodziców na wieś.

W drodze jeszcze wysłuchał wielu różnych koncertów na życzenie od Wiktorii, ale nic więcej z jej arsenału na niego nie działało.

Wrócił do domu po północy. Wziął prysznic i głodny poszedł spać, bo jutro do pracy nikt nie odwołał.

A rano, kiedy wyszedł na śniadanie do kuchni, zapytał matkę:

– Jak się czujesz po wczorajszym dniu?

– Wiesz, lepiej tego nie wymyślać! – odpowiedziała.

– Tak? Naprawdę? – zdziwił się Krzysztof. – A dlaczego?

Sam był w przygnębionych uczuciach, chociaż Wiktoria była leniwą i rozrzutną, wciąż była jego żoną.

– Bo mam nadzieję, iż następną żonę będziesz wybierać nie tylko po wyglądzie, ale także po wnętrzu! I nie ożenisz się już na pustych, które choćby makaron ugotować nie potrafią!

Krzysztof zawstydzony zamilkł.

Już i tak zrozumiał, iż za wcześnie się ożenił i iż sam miał wówczas trochę mniej mózgu niż jego żona. Ale on to przeskoczył, a Wiktoria nie. I teraz, jak by ona nie błagała, jak by nie prosiła, żeby się znowu połączyli, choćby jeżeli znajdzie pracę, – już jej nie przyjmie choćby po prostu do łóżka. Zaczął rozumieć, dlaczego jego matka tak nie lubiła jego żony, i teraz naprawdę będzie bardziej wybredny, wybierając sobie nową żonę…

Idź do oryginalnego materiału