W RODZINIE KŁÓTNIE, A W DOMU BRAK RADOŚCI

newskey24.com 1 dzień temu

W RODZINIE PAŁACY, TAK I DOMU NIE RADO

Nienawidzę go! Nie jest moim ojcem! Niech leci stąd! Przeżyjemy bez niego wykrzyknęła Łucja Żółtowska, wściekła na swojego ojczyma. Nie rozumiałam tego konfliktu. Dlaczego nie mogliby po prostu żyć przyjaźnie? Nie miałam pojęcia, jakie burze huczały w tym domu.

Miała młodszą przyrodnią siostrę, Ewę. Ewa była wspólną córką matki i ojczyma. Z zewnątrz wydawało się, iż ojczym traktuje obu jednakowo, ale to był tylko widok z boku. Łucja nigdy nie pędziła do domu po szkole. Liczyła, kiedy wyjedzie jej największy wróg nielubiany ojczym. Gdyby jednak los chciał inaczej i ojczym zostałby w domu, Łucja wyszła z brzegów.

Szeptała do mnie:
Ten gość już nie ma! Weroniko, poczekaj w moim pokoju.
A sama zamykała się zamknięcie w łazience, czekając na wyjście ojczyma. Gdy tylko zamykał drzwi za sobą, Łucja wychodziła z dobrowolnego więzienia, wydechła z ulgą:
Wreszcie odszedł! Weroniko, masz szczęście, iż mieszkasz z własnym tatą. Ja ciągle się pierdolę. Smutno, wiesz? westchnęła ciężko. Chodźmy, Weroniko, zjedzmy obiad w kuchni.

Matka Łucji była prawdziwą gospodynią. W tej rodzinie jedzenie było religią. Śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja wszystko na czas, pod kalorie, pod witaminy. Kiedykolwiek wjeżdżałam w gości do Łucji, zawsze czekał ciepły obiad. Garnki i patelnie przykryte były ręcznikiem, czekając na najgłodszych.

Jeszcze pamiętam, iż Łucja nie lubiła siostry Ewy, dziesięć lat młodszej. Drażniła ją, szydziła, kłóciła się. Lata później stały się nierozłącznymi jak dwa kawałki sernika.

Łucja w końcu wyjdzie za mąż, a para doczeka się córki. Później cała rodzina, oprócz ojczyma, wyjedzie na stałe do Izraela.

Dwanaście lat później Łucja urodzi jeszcze jedną dziewczynkę. Ewa zostanie wieczną panną, ale pomoże Łucji w wychowywaniu córek. W dalekim kraju rodzina zacieśni więzi jeszcze bardziej. Łucja będzie pisać listy do swojego prawdziwego ojca aż do jego śmierci. Miał on jeszcze jedną żonę, a Łucja jest jedyną jego córką.

Choć dorastałam w pełnej rodzinie (z prawdziwym tatą i mamą), wszystkie moje koleżanki dorastały w domach bez ojca. Kiedyś nie zwracałam uwagi na ich skargi do ojczymów. Okazało się, iż ich życie nie było usłane różami.

Irena Kowalska miała matkę i ojczyma, którzy byli zapalonymi pijakami. Irena wstydziła się ich, nie zapraszała nikogo na gościnę. Wiedziała, iż ojczym wykrzyczy, a matka go popiera i jeszcze z ręką włoży w tyłek. Gdy Irenka przekroczyła piętnasty rok, potrafiła sama dać radę każdemu, więc ojczym i matka zostawili ją w spokoju.
Weroniko, zapraszam cię na moje urodziny oznajmiła radośnie Irena.
Zaskoczyłam się:
Do was w domu? Trochę się boję, Ireno. Ojczym nie wypędzi mnie?
Niech spróbuje! Dość, jego władza nade mną dobiegła końca. Mama dała mi adres mojego prawdziwego taty. Teraz on jest moją tarczą. Tata mieszka niedaleko. Chodź, Weroniko. Mama się gotuje, krząta się Irena była pewna siebie jak nigdy.

Nadszedł dzień szesnastego urodzin Ireny. Przygotowałam mały prezent i zadzwoniłam do drzwi przyjaciółki.
Na progu stała wystrojona Irena:
Cześć, przyjaciółko! Wchodź! Usiądź przy stole.
Mama Ireny i ojczym stali przy stole. Przywitałam się cicho, nieśmiało. Małżonkowie skinęli głową w rytmie.

Na uroczystym stole, przykrytym podniszczonym obrusem, stało placki ryżowe w dużej misce, kromka chleba na talerzu i lemoniada w szklankach z kryształkami. Na szklankach leżały chrupiące ciasteczka. I to wszystko. Widać było, iż Irena była dumna z tych świątecznych dań.

Jakiż był codzienny jadłospis rodziny? Natychmiast przypomniał mi się mój własny dzień urodzin. Moja mama stała przy kuchni cały dzień, gotowała, smażyła, piekła. Sałatki, mięso, ryby, ciasta, tort, sok, kompot Każda chatka ma swoje dźwięki.

Nie wykazując zdziwienia, z przyjemnością zjadłam placki ryżowe z kawałkiem chleba, popiłem lemonadą. Ciastko odłożyłam na bok, bo się kruszyło, a bałam się poplamić obrusem.

Mama Ireny i ojczym siedzieli nieruchomo przy stole, obserwując nas. W rogu pokoju stało łóżko, na którym leżała babcia Ireny:
Zuzanko, nie pij! Bo zapomnisz o mnie i nie nakarmisz.
Irena zarumieniła się:
Babciu, nie martw się, mama nie pije. Mamy tylko lemonadę, alkoholu nie ma.
Stara pani odwróciła twarz w stronę ściany i zamknęła oczy.
Dziękuję za pyszne jedzenie! wstałam od stołu.
Pospiesznie zniknęłyśmy z sali. Przecież młodość ma mnóstwo przyjemności, nie po to, by siedzieć z dziadkami

Irena straci w ciągu roku matkę, ojczyma i babcię. Zostanie sama w dwudziestopięcioletnim życiu. Nie wyjdzie za mąż, nie doczeka się dzieci. Miał kiedyś zalotników, ale nic nie wybrzmiało. Wśród nich pojawi się mój były mąż
Irena złapie mojego porzuconego męża, przygarnie go na chwilę, ale i z nim jej los się nie ułoży. Charakter przyjaciółki jest po prostu nie do zniesienia.

Miałam też przyjaciółkę Tanę. Miałam z nią czternaście lat. Tata Tany mieszkał z starszą siostrą Anną. Aneczce skończyło osiemnaście. Wydawała mi się poważną i niedostępną kobietą. Anna była surowa, rozważna, rozsądna.
Co tydzień matka odwiedzała siostry, przynosząc jedzenie i gotując. Sama mieszkała z pierwszym mężem. Anna urodziła się w pierwszym małżeństwie, a Tania w drugim. Po kilku latach z drugim mężem, kiedy już urodziła Tanę, matka wróciła do pierwszego. Pamiętam, iż zazdrościłam Tanusi, bo miała pełną wolność. Jej matka nieustannie starała się spłacić winy przed pierwszym mężem, a Anna miała stad kochanków. Tanie zostawiano sama sobie.

Przyjaciółka wyjdzie za mąż, urodzi córeczkę. Potem jej mąż pójdzie na długo do więzienia. Tania się zatruje. Jej zmarłe ciało odnajdzie Anna. Tanie będzie czterdzieści dwa lata.

… Nika stanie się nową dziewczyną w naszej dziesiątej klasie. Od razu się zaprzyjaźniłam z Nią. Piękna, smukła, z głosem jak dzwonek.
Chłopcy w szkole jęli się na Nię, ale ona miała ukochanego Kacpra. Przyjeżdżał po lekcjach własnym autem, zabierał swoją boginię i znikali w nieznane.
Ojciec Niki umarł, gdy dziewczynce nie było choćby dziesięciu lat. Nika nie radziła sobie w szkole, ale śpiewała jak anioł. Kacper i ona stworzyli zespół, występowali na szkolnych dyskotekach.
Kiedy Kacpra powołano do wojska, Nika odprowadziła go na dworzec, ocierając łzę. Nie chciała czekać. Zajść w ciążę, nie wiedząc z kim, zamieszkała z mamą.
Kacper wrócił z frontu, wybaczył swojej bogini i zaprosił ją z powrotem. Nika odmówiła:
Całe życie będziesz mi w duszy brzemieniem. Nie chcę tego. Lepiej samemu będę się trzymać.
Gdy syn Niki dorasta, wyjdzie za męża z wsi, przeprowadzi się do chaty.

Wszystkie te przyjaciółki znałam jednocześnie, ale ze sobą nie dogadywały się. Wręcz przeciwnie nie mogły znieść swego zapachu.

Teraz od czasu do czasu wymieniam kilka wiadomości z tą odległą, a jednak bliską Łucją. Moja przyjaciółka z dzieciństwa pisze, iż za wszelką cenę chce chronić swoją rodzinę:
Nie chcę, by moje córki przeszły to, co ja znosiłam, żyjąc z ojczymem. jeżeli już trzeba kłócić się o coś, to lepiej z prawdziwym ojcem, a nie z nieznajomym wujkiem. W krwi rodziny wszystko się miesza. Ojczym moja raną na całe życie.
Czasem Łucja i ja wspominamy szkolne wybryki i śmiejemy się do łez.
Ślady Ireny i Niki zniknęły w mroku

Idź do oryginalnego materiału